Szach mat Państwa Islamskiego: jak terroryści zdobyli Ramadi i Palmyrę
Czy błyskawiczne ofensywy na dwóch frontach zakończone zwycięstwami to sukces Państwa Islamskiego, czy jeszcze większa porażka sił z nim walczących? Pewne jest tylko to, że zwycięstwa islamistów w Iraku i Syrii wydłużą czas likwidacji tego ugrupowania, któremu w ostatnim czasie wieszczono szybki upadek.
Jeszcze w ubiegłym miesiącu koalicja państw walczących z islamistami karmiła opinię publiczną częstymi informacjami o sukcesach odnoszonych w walce z tym ugrupowaniem. Od czasu utrzymania miasta Kobane przy granicy z Turcją, sytuacja na froncie walki z Państwem Islamskim zmierzała w dobrym kierunku. Mobilizacja wojsk irackich, odbicie Tikritu, pozbawienie terrorystów dostępu do niektórych pól naftowych, przygotowania do ofensywy na Mosul, skuteczna likwidacja liderów Państwa Islamskiego poprzez naloty i rajdy sił specjalnych. Były to działania i postępy, które utwierdzały w przekonaniu o dobrych decyzjach i o prawidłowych posunięciach taktycznych w walce z PI. Można było odnieść wrażenie, że terroryści przeszli do głębokiej defensywy i kluczowo starają się jedynie utrzymać swoje pozycje.
Ubiegły tydzień pokazał, jak bardzo mylili się ci, którzy stawiali na szybkie rozprawienie się z Państwem Islamskim. Dwa zwycięstwa na dwóch frontach można określić mianem „szach mat” dla terrorystów. Sukces jest o tyle większy, że dwie miejscowości zajęte przez PI są bardzo ważne z punktu widzenia strategicznego.
Zdobywając Ramadi terroryści umocnili swoją pozycję w prowincji Anbar już tylko niecałe 100 km od Bagdadu. W Syrii z kolei zajęli historyczną Palmyrę. Tutaj zwycięstwo smakuje podwójnie, ponieważ Palmyra była niegdyś terytorium historycznego kalifatu (powrót do korzeni dla terrorystów) oraz jest strategicznie ważnym miejscem na obecnej mapie walk.
Bliźniacze ofensywy PI okraszone zwycięstwami stały się wizytówkami propagandowymi terrorystów. Zdyscyplinowaniem, wiarą w słuszność swojej ideologii, okrucieństwami łamiącymi morale przeciwników, terroryści przetrwali porażki oraz ukazali nową inżynierię swojej taktyki.
Niedawne bagatelizowanie tych zwycięstw przez Waszyngton jest robieniem dobrej miny do złej gry. Tym bardziej trafne jest to określenie, gdy zacytuje się wysokiego urzędnika Departamentu Stanu USA, który chce zachować anonimowość. Mówi on, że sytuacja stała się bardzo poważna, bowiem problemu Państwa Islamskiego nie da się rozwiązać natychmiast. Potwierdzają to już wszyscy przedstawiciele amerykańskiej administracji.
Analitycy uważają, że islamiści dokonali zmiany taktyki poprzez rozciągnięcie linii frontu, co umożliwiło im rozproszenie irackich wojsk. Na północ od Bagdadu w miejscowości Baiji terroryści zajęli rafinerię ropy naftowej, a w mieście Diyala uwolnili spora grupę więźniów z aresztu. Rozciągnięcie frontu i rozproszenie wojsk irackich miało również drugi aspekt. W tym samym czasie islamiści zaczęli najmocniej naciskać na Ramadi, które już wtedy było słabo bronione.
Irakijczycy w ostatnim czasie mocno wykorzystywali do walki z IS swoje siły specjalne tzw. Gold Division. Żołnierze ci przez prawie dekadę byli szkoleni przez instruktorów amerykańskich sił specjalnych. Są to grupy bardzo mobilne, jednak z racji rozciągnięcia frontu i walk o Ramadi i Diyala ich siła oraz liczebność była zbyt mała, by przechylić szalę zwycięstwa na korzyść władz irackich. Państwo Islamskie celowo rozciągnęło siły specjalne, by znaleźć punkt krytyczny.
Atak na Ramadi nastąpił 14 maja późno w nocy. Terroryści zaatakowali w tradycyjny dla siebie sposób, czyli uderzeniem zamachowców-samobójców. Jednak skala tego uderzenia przewyższała wszystkie dotąd znane. Samobójcy zaatakowali dziesięcioma autami wyładowanymi materiałami wybuchowymi. Dla unaocznienia skali ataku anonimowy urzędnik amerykański powiedział, że każde auto użyte w ataku na Ramadi miało siłę podobną do tego, które wybuchło przy siedzibie FBI w Oklahomie City w 1995r. Według urzędnika większość bloków w mieście została zniszczona. Po ataku samobójców, uśpione grupy PI działające w mieście szybko pomogły przejąć kontrolę atakującym. W obawie o życie żołnierze iraccy i lokalni sunniccy sprzymierzeńcy porzucili swoje stanowiska i uciekli. Warto podkreślić, że utrata przez siły irackie miasta Ramadi jest boleśniejsza niż utrata przez Państwo Islamskie miasta Tikrit.
Palmyra strategicznym miastem w Syrii
Atak na Palmyrę miał całkiem inny przebieg. Jest to małe pustynne miasto, ale jakże ważne strategicznie, położone w geograficznym centrum Syrii. Czas ataku na Palmyrę był nieprzypadkowy. Osłabione, rozciągnięte i walczące na wielu obszarach wojska rządowe są w defensywie. Zwycięstwo islamistów tym razem nie przyszło dzięki zmasowanemu atakowi samobójców czy gradowi bomb ale regularnej walce oddziałów pieszych i terenowych pickupach z zamontowaną ciężką bronią maszynową. Oprócz zmęczenia żołnierzy syryjskich, terroryści podkopali ich morale poprzez zasianie strachu. Było to możliwe dzięki nagłośnieniu masowych egzekucji, jakich islamiści dokonali na kilka dni przed atakiem. Ofiary też nie były przypadkowe. Ścięto żołnierzy syryjskich i ich rodziny z wiosek niedaleko Palmyry.
Państwo Islamskie w mądry sposób wybrało sobie za cel Palmyrę. Miasto ma stosunkowo niewielką populację, przez co jest łatwe do kontrolowania. Jednak korzyści, jakie uzyskają z kontrolowania Palmyry, są dużo większe. Z racji swego centralnego położenia miasto posiada ważne węzły komunikacyjne, które właśnie tutaj się krzyżują. Kolejną ważną rzeczą są starożytne zabytki. Efekt propagandowy, jaki właśnie widzimy po zajęciu Palmyry, jest spowodowany głównie tymi zabytkami oraz zagrożeniem, jakie dla nich stanowią terroryści. Trzeba również pamiętać, że islamiści bardzo sprawnie radzą sobie na nielegalnym handlu zabytkami. Można, więc można założyć, że część znajdujących się tam eksponatów zostanie sprzedana.
Ttereny zajmowane przez islamistów takie jak Mosul, Falludża, Ramadi czy ogólnie prowincja Anbar są terenami zamieszkałymi przez sunnitów. Niegdyś na tych terenach za czasu obecności amerykańskiej dominowała iracka Al-Kaida dlatego też nie zauważono w momencie wejścia Państwa Islamskiego szczególnego oporu ludności cywilnej. Na podbitych terenach islamiści stosują politykę egzekucji niechętnych lub wątpliwych politycznie sunnitów, a obojętną resztę zachęcają do wstąpienia w swe szeregi lub przynajmniej podburzają, umacniając poprzez to swoja legitymację na tym terenie. Podburzanie polega na propagandowym zniechęceniu i wzbudzaniu wrogości wobec alawickiej władzy w Damaszku i szyickich rządów w Bagdadzie.
Pod wieloma względami Państwo Islamskie jest wierne swojej wizji czyli zbudowaniu kalifatu. Terroryści liczą się z tym, że ich kalifat nigdy nie będzie miał stałych granic i dopóki kalifat istnieje, oni nigdy nie zaznają spokoju.
Źródło: The New York Times, Al-Jazeera