30 wrzesień 2009
-
-
IAR
Wojna na plakaty i na słowa - zwolennicy i przeciwnicy traktatu lizbońskiego w Irlandii zabiegają o głosy. Referendum w tej sprawie pojutrze, a wynik niepewny. Obóz zwolenników wprawdzie ma przewagę, ale jest ona mniejsza niż jeszcze kilkanaście dni temu.
fot. (cc) wikipedia
„Irlandia potrzebuje Europy” oraz „Zagłosuj na lepszą przyszłość” - tak zachęcają ci, którzy popierają traktat. Po drugiej stronie są przeciwnicy z hasłami - „Europejska polityka nie sprawdziła się” i pytaniami - „Znowu mamy głosować?”. Część Irlandczyków jest oburzona, że zorganizowano ponowne referendum, skoro już w ubiegłorocznym wyrazili swoją wolę odrzucając traktat. Kampania toczy się w mediach, a także na ulicach, choć podnoszone tam argumenty nie zawsze są związane z dokumentem. „Ten traktat nie zagwarantuje pracy, zagłosuj na NIE” - przekonywała starsza pani. „Unia Europejska zrobiła już bardzo dużo na rzecz zatrudnienia w Irlandii w ostatnich kilkudziesięciu latach” - odpowiadał jej zwolennik traktatu.
Obóz popierających dokument przekonuje, że Irlandia skorzysta na traktacie, a w przypadku jego odrzucenia grozi jej izolacja. Przeciwnicy mówią z kolei o niedemokratycznej Unii i o utracie suwerenności. Ich obaw nie rozwiały deklaracje gwarantujące neutralność kraju i wyłączność w decydowaniu o polityce podatkowej i prorodzinnej.