Niemcy świętują ostatnie dni karnawału
- IAR
Kolorowe tłumy przebierańców opanowały ulice niemieckich miast. Ostatni poniedziałek karnawału, zwany „różanym", to kulminacja karnawałowych ostatków. Najhuczniej jak zwykle obchodzi się je w Nadrenii.
Pochody błaznów w barwnych strojach i perukach ruszyły, jak każe tradycja, o godzinie 11:11. W nadreńskich miastach towarzyszą im karnawałowe korowody z kolumnami wielkich samochodów, dudniącą z głośników muzyką, orkiestrami w historycznych strojach i tonami słodyczy rozrzucanymi na trasie przejazdu.
Najdłuższy, liczący siedem kilometrów korowód regularnie gromadzi w Kolonii półtora miliona widzów. Kilkusettysięczne tłumy przebierańców wyszły też na ulice Moguncji, Bonn, Düsseldorfu i innych miast.
Na platformach samochodów umieszczono olbrzymie kukły postaci znanych, choć niekoniecznie lubianych. Scenki z ich udziałem zawsze są komentarzem do aktualnych wydarzeń. W roli głównej, jak w poprzednich latach, kanclerz Angela Merkel. W Düsseldorfie sportretowano ją jako Ewę, która w raju przyjmuje od węża dysk z danymi oszustów podatkowych.
W Moguncji Merkel i jej zastepca Westerwelle grają w totolotka z nadzieją, że wygrana umożliwi przeprowadzenie reform podatkowych. W nadreńskim karnawale dostaje się też zagranicznym politykom. Barack Obama został zaprezentowany jako upadły Mesjasz, który stracił aureolę. Za to Silvio Berlusconi pływa w morzu pełnym damskich biustów.