Węgierski rząd rozpoczyna inspekcje na miejscu katastrofy ekologicznej w Ajce
- IAR
Na tereny dotknięte największą katastrofą ekologiczną w historii Węgier udaje się dziś z inspekcją zarządca komisaryczny huty aluminium w Ajce - Gyorge Bakondi.
To reakcja rządu na wczorajsze zarzuty aktywistów Greenpeace, którzy oskarżyli zarząd huty o zatruwanie środowiska naturalnego, a węgierski rząd - o zatajanie prawdziwego zagrożenia na terenach objętych katastrofą.Gyorge Bakondi spotka się między innymi z mieszkańcami najbardziej zagrożonych miejscowości Kolontar i Devecser, którzy powrócili do swoich domów. Będzie rownież rozmawiał z żołnierzami, którzy nadal usuwają skutki katastrofy.
Wczoraj aktywiści Greenpeace odkryli zamaskowane rury, którymi zakłady aluminiowe w Ajce wypuszczają wprost do pobliskiej rzeki Marcial toksyczne odpady z produkcji aluminium. Węgierscy ekolodzy przekazali próbki austriackim ekspertom, którzy potwierdzili, że stężenie zawartości arszeniku i aluminium przekracza setki razy dopuszczalne limity.
Dziennik "Nepszabadszag" pisze, że Gyorge Bakondi będzie musiał stawić czoła zarzutom wielu ludzi, którzy nadal nie otrzymali odszkodowań. Na prośbę rządu i organizacji charytatywnych Węgrzy zebrali dla ofiar katastrofy 2 miliardy forintów, czyli 67 mln euro. Rząd chce z tych pieniędzy zbudować w miasteczku Devecser muzeum katastrofy i centrum kształcenia dla Romów. Mieszkańcy Kolontaru i Devecseru nie posiadają się z oburzenia. Argumentują, że Węgrzy zbierali pieniądze dla ofiar katastrofy, a nie na budowę muzeum.