"Armenia. Obieg zamknięty" - Maciej Falkowski [Recenzja]
Maciej Falkowski pisze o Armenii z perspektywy osoby świetnie poruszającej się wewnątrz, a jednocześnie postronnej. Kreśli wizerunek państwa o niezwykle bogatej i rozbudowanej historii i kulturze, a jednocześnie doświadczanego przez los wyjątkowo boleśnie. Opisując realia społeczeństwa rozdartego pomiędzy pamięcią o dawnej chwale, a rzeczywistością, w której najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się wyzbycie owych reminiscencji, stawia pytania uniwersalne dla każdego głęboko doświadczonego kraju, nie tylko ojczyzny Ormian.
Nad Wisłą utarło się przekonanie, że to Polska jest wyjątkowo niefortunnie położona na mapie świata. Czytelnicy reportażu Falkowskiego zmienią jednak zdanie – ze stron Armenii... sączy się bowiem opis państwa o niezwykle długiej historii, bogatej kulturze i ugruntowanej tożsamości jego mieszkańców, który sukcesywnie, również w XXI wieku, traci terytorium, ludność i popada w ruinę.
Kraj ten, powiązany z Polską za sprawą licznej diaspory, a zarazem zupełnie przeciętnemu Polakowi nieznany, przybliża wieloletni analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, który trzy lata życia spędził pracując również w Ambasadzie RP w Erywaniu. Profesja autora warunkuje charakter książki, w której dominuje co prawda historia, niejednokrotnie jednak podejmowane są wątki polityczne, takie jak prorosyjskość Ormian, czy też raczej, jak przekonuje autor, ich pragmatyczny stosunek do Rosji, zupełnie niezrozumiały z punktu widzenia Polaków, a tak oczywisty dla nich. Falkowski wyjaśnia, jak Ormianie, zamieszkujący obszar pomiędzy Turcją a Azerbejdżanem – dwoma krajami, których obywatele dopuszczali się na nich czystek etnicznych – przez dekady mogli szukać sojuszników jedynie wśród Rosjan, a także jak ci porzucili ich podczas ostatniej wojny o Górski Karabach.
To właśnie Karabach jest jednym ze słów-kluczy pozwalających zrozumieć tytuł książki. Obieg zamknięty to kondycja współczesnego armeńskiego społeczeństwa. Stan, w którym naród przez wieki doświadczany ogromnymi tragediami i wciąż żyjący w poczuciu zagrożenia unicestwieniem, pogrąża się w rozpamiętywaniu oraz skupia na przetrwaniu, przechowaniu tradycji tak bardzo, że doprowadza do samoizolacji. Wzmaga ją trwający trzecią dekadę konflikt pochłaniający zasoby finansowe i ludzkie, a także unicestwiający możliwości rozwojowe i inwestycyjne. To sytuacja prowadząca do częściowego zamknięcia na resztę świata, swoistej hermetyzacji, którą autor porównuje do niekończącego się lockdownu. Stan prowadzący ostatecznie do powielania przez społeczeństwo tych samych od pokoleń wzorców zachowań i myślenia – zapętlającego się „obiegu zamkniętego”.
Falkowski nie ogranicza się jednak do wyliczania tragedii i trawiących kraj bolączek. Wspomina także zwycięskie karty w historii Armenii, takie jak wygrana z Persami bitwa pod Awarajarem, powstanie pod wodzą Dawid Beka i Mchitara Sparapeta, czy obronę Wanu i Musaleru w 1915 roku. Opisuje rozkwit średniowiecznej Cylicji, zwanej Małą Armenią, zwraca uwagę na bajeczne armeńskie krajobrazy, hipnotyzujący dźwięk tradycyjnego instrumentu, duduka, opisuje smak lokalnych potraw i świąteczne tradycje.
W swoim reportażu Falkowski zawarł wszystko co najważniejsze odnośnie armeńskiej historii, polityki, społeczeństwa, a także zgrabnie zbudował powiązania pomiędzy tymi elementami. Nie poradził sobie jedynie z formą książki, podzieloną na dwie części. Pierwsza, zatytułowana Oni i skupiająca się na Ormianach, stanowi właściwie ścianę tekstu, głównie o tematyce historycznej. Na niewiele zdały się poprzedzające co poniektóre rozdziały krótkie wstawki opisujące spotkanie lub zaobserwowaną sytuację, mające wprowadzić do tekstu element reportażu – bardziej irytowały niż wprowadzały dynamikę. Dopiero druga część – dotycząca nieormiańskich społeczności w Armenii oraz jej sąsiadów Inni – dzięki opisom podróży autora i napotkanych przez niego ludzi, wciąga i zapada w pamięć.
Falkowski pisze o Armenii z perspektywy osoby świetnie poruszającej się wewnątrz, a jednocześnie postronnej. Konsekwentnie piętnuje wadliwy system polityczny i patriarchalne wzorce społeczne, zrozumiale wprowadza w zawiłości ormiańskiej religijności, z czułością opisuje zaradność Ormian i ich radość z życia tu i teraz. Kreśli niejednoznaczny i przez to fascynujący portret, któremu, mimo miejscami topornej formy, warto się przyjrzeć.
Paulina Zofia Iłowiecka