Giorgio Rayzacher: Legenda o nerwowym człowieku
-
Wydawnictwo Nowa Proza
Rok 2006. Ten sam kraj „gdzie ludzie spacerując patrzą pod nogi, gdzie dzieci nie są przytulane przez rodziców, kraj pozbawiony nadziei, dobrych manier i gustu, ale za to pełen zazdrości”. Ten sam Bradis wraca w rodzinne strony, aby rozliczyć się z bolesną przeszłością i poznać prawdę o samym sobie. Pisze niezwykły list. Jego adresatami jest wiele niezwykłych osób. Opowiada historię swego niezwykłego życia. Czyni to w niezwykły sposób podróżując w głąb samego siebie, do utraconego raju dzieciństwa. Poszukując prawdy zmaga się z przeszłością, patrzy prosto w oczy swojemu egoizmowi, wielkości swojego intelektu, swej podłości i wreszcie swemu nieuniknionemu końcowi - śmierci.
Yoris to człowiek wplątany w bezduszną machinę totalitaryzmu, który to czyni jego życie dwulicowym. Egoistyczny, zazdrosny, nieczuły ojciec, ale w miłości wierny do szaleństwa. Kochający bezgranicznie mąż a jednocześnie bezwzględny perfekcjonista, „Pan Śmierci” szafujący ludzkim życiem w imię wartości, w które sam nie wierzy. Adorator piękna i siewca śmierci. Jego życie upodabnia się do akcji dramatów Shakespeare’a. Zagubiony, nie może uwolnić się od tego, co go zniewala. Ucieleśnienie sprzeczności ludzkiej egzystencji.
Jego syn Bradis natomiast, cierpiący przez całe życie na kompleks Edypa, manipuluje wszystkimi kobietami, jakie w swoim życiu spotyka. Rani i niszczy je z premedytacjà, z maniakalną perfekcją. Chce pomścić traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Jak pająk poluje na ofiary by samemu pozostać przy życiu. Syn diabła czy zakompleksiony i zagubiony we własnym egoizmie bezskutecznie wołający o pomoc współczesny człowiek? Niewierzący wierzący, ponadczłowiek, gardzący wszystkim i wszystkimi, świadomy swej odmienności i wielkości swojego intelektu, czczący Piękno i Miłość, podporządkowuje całe swe życie jednemu celowi – odkryciu Prawdy o samym sobie. Czas przecieka mu przez palce, klepsydra prawie pusta, a on, sparaliżowany perspektywą starości i choroby, zdając sobie sprawę z absurdu swego pragnienia, na przekór wszystkiemu i wszystkim, chce zatrzymać czas. Jego umęczona dusza jest w agonii, gdy pisze wstrząsający pożegnalny list. Nawet teraz, świadomie, po raz kolejny, rani bez skrupułów tych, których kiedyś tak bardzo skrzywdził. Chce, aby preludium jego śmierci było takie, jak całe jego życie – pełne pogardy dla innych z wyjątkiem jedynej Miłości, którą tak bardzo kocha. Chce, jak mickiewiczowski Konrad, posiąść „rząd dusz” walcząc z Bogiem, który „jedną ręką daje, a drugą odbiera”. Kobiety, a jest ich w powieści wiele, to narzędzie w rękach okrutnego egoisty, „szukającego klucza, by rozszyfrować swoje życie”. W każdej z nich, na próżno jednak, szuka tej jedynej, którą kochał.
Bohaterowie powieści zamieszkują ciemny, mroczny, zły, ale tętniący życiem świat. Są brutalni, ale i bezbronni, atakują i stają się ofiarami, piękni i odrażający, czuli i bezwzględni, kochający i trawieni żądzą zemsty.
Akcja powieści prawie halucynacyjna, na pozór pełna niedomówień, a jednak spójna, tak mało prawdopodobna, że aż realna. Przerażająco realna. Tak jak dwie poprzednie książki, i miejmy nadzieję następne, Legenda o nerwowym człowieku niesie ważne przesłanie, przesłanie zawarte w ostatnich słowach powieści: „Dzień dobry – śmierci!”.