Afryka. Wielkie nadzieje
- Igor Sadurski
Wybór Baracka Obamy na prezydenta USA, pierwszego w historii czarnoskórego obywatela, piastującego najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych, wywołał wybuch entuzjazmu nie tylko wśród Afroamerykanów i zwolenników Partii Demokratycznej, ale również w społeczeństwach afrykańskich. W wielu krajach doszło do spontanicznych ulicznych celebracji, a w Kenii, z której pochodzi rodzina Obamy i gdzie wciąż mieszka jego babcia, dzień jego zaprzysiężenia ogłoszono świętem narodowym. Nic więc dziwnego, iż Afryka oczekiwała od nowego prezydenta znaczącej zmiany w amerykańskim podejściu do Czarnego Kontynentu.
Już w kampanii wyborczej Obama wielokrotnie wspominał o Afryce, choć głównie w kontekście własnego pochodzenia, a swoją podróż do rodzinnej Kenii w 2006 roku, jeszcze jako senator Chicago, uczynił wielkim medialnym świętem, transmitowanym przez CNN [1]. Rzeczywistość polityczna okazała się jednak bardziej skomplikowana, a sama polityka administracji Obamy względem Afryki wciąż pozostaje trudna do oceny.
Słodkie marzenia
Od samego początku swej prezydentury Obama pragnął nawiązać dobre relacje z państwami afrykańskimi. Stąd już w lipcu 2009 roku, a więc zaledwie pół roku po objęciu władzy, prezydent odwiedził Ghanę. Była to dopiero ósma w historii wizyta amerykańskiego prezydenta na Czarnym Lądzie, a sam Obama udał się na ten kontynent jako prezydent z najkrótszym stażem urzędowania (dla porównania, George W. Bush odbył pierwszą podróż do Afryce dopiero w lipcu 2003 roku, a więc 2,5 roku po objęciu urzędu).
Wybór państwa nie był oczywiście przypadkowy – Ghana jest przykładem afrykańskiego kraju o dobrze rozwiniętej demokracji, rosnącej gospodarce i stabilnym społeczeństwie. Podczas jednodniowej wizyty Obama wygłosił na forum ghańskiego parlamentu przemówienie, w którym powiedział między innymi iż „przyszłość Afryki zależy od samych Afrykańczyków”, a także, że przybył z wizytą do Ghany, ponieważ „XXI wiek będzie kształtowany nie tylko przez decyzje zapadające w Rzymie czy Moskwie, ale również te zapadające w Ghanie czy innych państwach afrykańskich” [2].
Świetne wystąpienie amerykańskiego prezydenta, w którym wspomniał on także o głównych kierunkach rozwoju Afryki, takich jak promocja demokracji, wykorzystanie szansy na rozwój, zapewnienie opieki zdrowotnej czy pokojowe rozwiązywanie konfliktów, spotkało się z ciepłym przyjęciem ze strony afrykańskich polityków, a także obudziło nadzieje na zwiększenie zaangażowania USA w sprawy regionu.
Pozostawieni w tyle
Mimo to, pierwsza kadencja Obamy upłynęła pod znakiem umiarkowanego zaangażowania w kontakty z Afryką. Do jego najważniejszych osiągnięć można zaliczyć wynegocjowanie na spotkaniu G8, w przeddzień wizyty w Ghanie, 20 mld USD na plan pomocowy dla rolnictwa w najbiedniejszych państwach świata, którego największym beneficjentem są państwa Afryki Subsaharyjskiej [3], a także zastąpienie go w 2012 roku Nowym sojuszem na rzecz bezpieczeństwa żywnościowego i żywieniowego, będącym 10-letnim planem pomocowym, zorientowanym na wyciągnięcie z biedy niemal 50 mln osób, głównie Afrykańczyków [4].
Administracja Obamy wsparła także kwotą 63 mld USD programy ochrony zdrowia w Afryce, mające za zadanie eliminację HIV/AIDS, polio i malarii na tym kontynencie, w tym zapoczątkowany przez administrację George’a W. Bush’a program PEPFAR. Co więcej, administracja Obamy czynnie uczestniczyła w procesie niepodległościowym Sudanu Południowego, wsparła „arabską wiosnę” w państwach Afryki Północnej, była największym donatorem pomocy humanitarnej dla Somalii, której kwota w 2009 roku wyniosła 150 mln USD, a amerykańscy żołnierze brali udział w licznych misjach ONZ i NATO w regionie [5].
Mimo licznych sukcesów administracji Obamy w stosunkach z Afryką, relacje między największym światowym mocarstwem a Czarnym Kontynentem w trakcie pierwszej kadencji byłego senatora Chicago nie uległy znaczącym zmianom. Wśród przyczyn takiego stanu rzeczy można wskazać kilka czynników.
Po pierwsze, Afryka nigdy nie była i raczej nie będzie w najbliższym czasie regionem o strategicznym znaczeniu dla USA, ani pod względem politycznym, ani gospodarczym. Po drugie, kryzys gospodarczy uniemożliwił aktywniejsze zaangażowanie się Stanów Zjednoczonych w kontakty z Afryką. Raport Departamentu Handlu, dotyczący wymiany handlowej między USA a Afryką Subsaharyjską, pokazuje, iż spadła ona w połowie 2012 roku niemal o 24% w stosunku do tego samego okresu z roku 2011, a sam import afrykańskich towarów do USA nie dość że skurczył się o 29%, to stanowi zaledwie 2,4% całego ogólnoświatowego importu tego państwa [6]. Po trzecie, trwający kryzys strefy euro, przedłużające się misje w Afganistanie i Iraku, a także amerykańskie zaangażowanie w innych częściach świata, w tym przede wszystkim na Bliskim Wschodzie, hamują rozwój stosunków amerykańsko-afrykańskich. Wreszcie po czwarte, zapowiadana przez Obamę zmiana w unilateralnym i zmilitaryzowanym podejściu do globalnego bezpieczeństwa, a także zamiana polityki siły na politykę dialogu, w tym również w stosunku do Afryki, nie zostały zrealizowane.
Administracja Obamy w 2011 roku planowała przeznaczyć z budżetu niemal 38 mln USD na finansowanie pobytu amerykańskich żołnierzy w Afryce, a także 21 mln USD na edukację afrykańskich oficerów w USA oraz 24,5 mln USD na programy wsparcia antyterrorystycznego w Afryce, co wyraźnie wskazuje na kontynuację przez Baracka Obamy polityki zapoczątkowanej przez Busha [7].
Druga szansa
Choć badacze różnie oceniają politykę pierwszej kadencji Obamy względem Afryki, co do oczekiwań wobec drugiej kadencji panuje niemal pełna zgodność – amerykańskie zaangażowanie w sprawy Czarnego Kontynentu musi być większe, bardziej dynamiczne, zdecydowane i zdywersyfikowane. Rosnąca pozycja Chin na kontynencie, niestabilna sytuacja polityczna w Nigerii, jednym z najważniejszych państw dla USA w regionie, rosnąca pozycja ugrupowań terrorystycznych w Afryce, a także ekonomiczny wzrost większości państw afrykańskich, nie mogą pozostać niezauważone przez administrację nowego-starego prezydenta.
Póki co jednak proponowane przez Obamę rozwiązania nie przynoszą oczekiwanego skutku. Ogłoszona jeszcze w czerwcu 2012 roku, a więc na krótko przed zakończeniem pierwszej kadencji, nowa strategia względem Afryki Subsaharyjskiej, obejmująca cztery główne komponenty: 1) wzmocnienie demokratycznych instytucji 2) przyspieszenie wzrostu ekonomicznego, handlu i inwestycji 3) zapewnienie pokoju i bezpieczeństwa oraz 4) promowanie rozwoju i wykorzystywania szans, stała się przedmiotem krytyki części badaczy. Zarzuca się jej zbyt duże podobieństwo do strategii proponowanych przez Clintona i Busha, a także brak myślenia o wzajemnych relacjach w dłuższej perspektywie [8].
Dobrą prognozą może być jednak zapowiadana zmiana na dwóch najważniejszych w amerykańskiej polityce stanowiskach, związanych z Afryką – Asystenta Sekretarza Stanu ds. Afryki oraz Dyrektora Rady Bezpieczeństwa Narodowego ds. Afryki. Ocenia się, że może ona przynieść zdecydowane ożywienie we wzajemnych stosunkach [9]. Także proponowana przez Obamę reforma sześciu agencji promujących handel z USA i zastąpienie jej jedną, której praca będzie skierowana głównie ku państwom afrykańskim niesie nadzieję na większe skoncentrowanie się USA na stosunkach z tym regionem.
Dwoje do poprawki
Podsumowując, mimo wielkich oczekiwań ze strony państw afrykańskich, polityka USA względem tego regionu za prezydentury Obamy nie uległa zdecydowanej zmianie w stosunku do jego poprzedników. Wydaje się, że obecnie USA muszą mocniej zaangażować się w kontakty z Afryką, gdyż rosnąca pozycja Chin i ich ekspansja na polu afrykańskich surowców mogą znaleźć swoje negatywne odbicie w światowej pozycji Stanów Zjednoczonych w przyszłości. Polityka „afrykańska” poprzednika Obamy, Georga W. Busha, określana jest przecież jako wielki sukces amerykańskiej dyplomacji, czego póki co nie można powiedzieć o polityce Obamy. Z ostateczną oceną polityki zagranicznej pierwszego czarnoskórego prezydenta USA w historii musimy jednak poczekać do końca jego drugiej kadencji.
---
Przypisy:
[1] Maciej Klimowicz, Kampania prezydencka w USA – Obama vs. Osama, dostępne na stronie: http://www.marketingpolityczny.org/obama-vs-osama/
[2], [3] Obama speaks of hopes for Africa, dostępne na stronie - http://news.bbc.co.uk/2/hi/africa/8145762.stm
[4] Gayle Smith, Rajiv Shah, New Alliance for Food Security and Nutrition, dostępne na stronie - http://www.whitehouse.gov/blog/2012/05/18/new-alliance-food-security-and-nutrition
[5] Johnnie Carson, U.S.-Africa Policy Under the Obama Administration, dostępne na stronie - http://www.state.gov/p/af/rls/rm/2010/139462.htm
[6] Department of Commerce, U.S. Trade with sub-Saharan Africa, January – June 2012, dostępne na stronie - http://www.agoa.gov/build/groups/public/@agoa_main/documents/webcontent/agoa_main_003964.pdf
[7] Daniel Volman, Obama expends miltary involvment in Africa, dostępne na stronie - http://ipsnorthamerica.net/news.php?idnews=2965
[8] John Norris, Does Obama have a strategy for Africa?, dostępne na stronie - http://www.foreignpolicy.com/articles/2012/06/19/obamas_africa_strategy?page=0,1
[9] Stephen Hayes, Second Obama Term Will Bring More Dynamic Policy Towards Africa, dostępne na stronie - http://www.usnews.com/opinion/blogs/world-report/2012/11/09/second-obama-term-will-bring-more-dynamic-policy-towards-africa
Pozostałe źródła:
1. Figus Mateo, Obama’s Sub-Saharan Africa Policy: Failure or Miscalculation?, dostępne na stronie - http://www.fairobserver.com/article/obama’s-sub-saharan-africa-policy-failure-or-miscalculation-b
2. Harris Gran T., The Future of America’s Partnership with Sub-Saharan Africa, dostępne na stronie - http://www.whitehouse.gov/blog/2012/06/14/future-america-s-partnership-sub-saharan-africa