Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Co z tym kryzysem?

Co z tym kryzysem?


05 maj 2009
A A A

Początek maja przyniósł bezprecedensową liczbę demonstracji. Przez ulice Francji, Niemiec i Hiszpanii przepłynęła fala społecznego buntu. „Buntu ludu przeciw elitom” jak trafnie podsumował Le Nouvel Observateur.

Biorę do ręki inny tygodnik i dowiaduję się, że kryzys się skończył. Przecieram oczy, bo nie wierzę. Czytam, że związki zawodowe niepotrzebnie robią zamieszanie, przecież znowu można żyć „normalnie”.

Podobno finansiści z Manhattanu  gromadzą zapasy szampana, żeby świętować powrót starych czasów. To znaczy nie takich starych, bo tych sprzed kilku miesięcy. Przekonani, że dla nich kryzys już się skończył, gromadzą siły żeby znowu nabić skarbonkę. Goldman Sachs, Stanley Morgan i ich koledzy po fachu wydadzą grube miliardy na pracujące dla nich gwiazdki bankowości. Czego się przecież nie robi, żeby znowu spekulować na tajemniczych instrumentach? Pospekulujmy zatem i my…

Giełdowi mocarze zapomnieli chyba o drugiej stronie medalu. Skoro raz ją odsłonili, nie mogą nabrać teraz wody w usta. Czyżby nie pamiętali komu banki zawdzięczają swoje przeżycie? A może powracają tak cicho, żeby nie drażnić podatników, którzy swoimi pieniędzmi rozłożyli ochronny parasol nad dogorywającą finansjerą? Jeszcze nie tak dawno G20 dyskutowało nad ograniczeniem dotychczasowych praktyk inwestycyjnych. Panom w czerwonych szelkach nie w głowie jednak rezygnacja ze starych przywilejów. Najchętniej przeszliby ponad tym i wrócili do krojenia torcika, którym tak niechętnie się dzielą.

Moment! A co na to rządy? Czy zrobią coś więcej niż odśpiewanie słynnego „będziemy nadzorować i ograniczać nadmierne ryzyko”? Finansiści tylko czekają aż politycy grzecznie spuszczą uszy po sobie i znikną w swoich gabinetach. Skoro jedna gra się skończyła to pora na kolejną. Tylko kto tym razem rozda karty?

Na Starym Kontynencie zaczynają  pojawiać się ostatnio pomysły zatwierdzenia wysoce złożonych produktów finansowych. Oto instrumenty rynku bankowego, nazywane do niedawna „zabójczymi”, ponownie znalazły zwolenników. A może to ciągle ci sami adwersarze interwencjonizmu, którzy tak cicho siedzieli ukryci przez ostatnie miesiące? Teraz, kiedy państwa podały już finansowe zastrzyki, dostrzegli szansę na wielki powrót. Na szczęście Francja i Niemcy nie dopuściły do przeforsowania żadnego z tych nowych pomysłów. Wszyscy oczekują co zrobi reszta.

Kiedy jesienią zeszłego roku nastąpiło załamanie systemu bankowego, wiele osób podniosło głowę w nadziei, że oto pojawiła się szansa zbudowania nowej Europy. Dziś pojawia się pytanie: czy ta Europa jest w stanie przezwyciężyć prowincjonalne okrzyki i przemówić jednym głosem? Podpisuję się pod słowami Ulricha Becka, który ubolewa nad dzisiejszym brakiem charyzmy na Kontynencie. Choćby tej z jaką przemawiał Churchill we wrześniu 1946 roku w Zurychu.

Może rok 2009 przywoła ducha walki. Może właśnie on natchnął ludzi, którzy wyszli na ulice a związkowcom dodał sił, żeby wywołać zamieszanie. Wbrew temu co sądzą niektórzy -  bardzo potrzebne zamieszanie.