Michał Cyran: DSK na deskach
Co wydarzyło się w pokoju nr 2806 w Hotelu Sofitel na Time Square? Akt oskarżenia Dominique Straussa-Kahna to nowe rozdanie nie tylko w gospodarce, ale także na francuskiej scenie politycznej
Kiedy zewsząd słychać głosy o wystąpieniu Grecji ze strefy euro, człowiek uznawany za najważniejszy element przywracający stabilność tej kryzysowej sytuacji znika ze sceny. Ciężko o gorszą chwilę. Obok Hellady pomocy potrzebuje Portugalia a niebawem zapewne poprosi o nią Hiszpania. John Lipsky – grający drugie skrzypce w MFW – planował niebawem opuścić swój fotel, tymczasem od kilku dni zajął miejsce dotychczasowego szefa. Nie potrwa to długo – chińskie, brazylijskie i indyjskie media już spekulują na temat nowego władcy instytucji. Nie trudno przejrzeć ich intencje, skoro uważają fundusz za niesprawiedliwy wobec ich krajów i najchętniej na zwalniającym się właśnie stanowisku widzieliby wreszcie kogoś spoza Europy. Ich kandydat miałby złagodzić politykę wobec tych krajów, które wciąż odczuwają deficyt reprezentacji w strukturach tej wpływowej organizacji.
Ateny i Lizbona, zyskujące do tej pory na podejściu wypracowanym przez Straussa-Kahna, boją się twardego lądowania. Dotychczasowy lider dysponował rozległą siecią kontaktów, dzięki którym transfery pomocowe udawało się przeforsować, pokonując nawet najbardziej zagorzałych przeciwników takiej polityki. Teraz – nieistotne czy nowym szefem zostanie rodaczka oskarżonego Christine Lagarde, południowoafrykański polityk Trevor Manuel czy ktokolwiek inny – poprzednia strategia nie będzie już tak naturalna. Negocjacje w sprawie spłaty przez grecki rząd 110 miliardów euro trwają, jednak prolongata terminu stoi pod znakiem zapytania. Tymczasem jej największy orędownik siedzi w celi Rikers Island.
Co w kraju?
Jesienne prawybory socjalistów nie były jak dotąd wydarzeniem medialnym. Wszyscy spodziewali się startu Straussa-Kahna, który prowadził w każdym sondażu, zostawiając w tyle zarówno Nicolasa Sarkozy’ego, jak i pozostałych kandydatów lewicy. Dzisiaj wyłonienie nowej twarzy tego obozu stało się potrzebne jak nigdy wcześniej. Problem w tym czy socjaliści posiadają kogoś, kto jest w stanie stawić czoła obecnemu rezydentowi Pałacu Elizejskiego. Czy Martine Aubry, François Hollande i Ségolène Royal są w stanie przekonać wyborców? Partią targają wewnętrzne spory a jeśli wystartują wszyscy głosy zostaną rozdane w taki sposób, że druga runda będzie należeć do Sarkozy’ego i Marine Le Pen (ta ostatnia zaczęła już zreszą grać kartą DSK, oskarżając zarówn lewicę za "takiego" kandydata, jak i prezydenta za protekcję Kahna w MFW). Wtedy dojdzie do powtórki sprzed 9 lat, kiedy słynny lider Frontu Narodowego wszedł do drugiej rundy, gdzie przegrał dopiero z Jacques Chiraciem. Niewątpliwy w tym udział podzielonej lewicy, której kandydaci odpadli w pierwszym etapie, odbierając sobie nawzajem poparcie. Lionel Jospin, wielki przegrany tamtych czasów, nawoływał do głosowania przeciwko Le Penowi. W przyszłym roku kampania negatywna również stoi pod znakiem zapytania. Narazie Parti Socialiste koncentruje się na krytyce wizerunku DSK, jaki rozpowszechniają media. Zdaniem jej polityków amerykańscy policjanci niepotrzebnie tworzą atmosferę skandalu, zaś dziennikarze powinni pamiętać o zasadzie domniemanej niewinności. Dobrą wiadomością całego zajścia jest chwila, w której oskarżono niedoszłego kandydata. Jeśli do skandalu doszłoby już w czasie kampanii lub, jeszcze gorzej, tuż przed wyborami, socjaliści musieliby na gwałt rekonstruować całą strategię.