Ludobójstwa u nas ne.
Parlament Serbii 31 marca przegłosował uchwałę potępiającą zbrodnię w Srebrenicy z 1995 roku. Uchwała została przegłosowana przez rządzącą koalicję. Partie radykalne i prawicowe były przeciw. Partia Liberalno-Demokratyczna manifestacyjnie opuściła salę obrad bojkotując uchwałę uważając ją za niesatysfakcjonującą i nie oddającą sprawiedliwości ofiarą masakry jak i ich rodziną. W uchwale nie padło sformułowanie ludobójstwo w stosunku do wydarzeń z lipca 1995.
Uchwałą była negocjowana przez gdługie godziny, a ostatecznie przegłosowano ją dopiero późnym wieczorem. Partie prawicowa zapowiedziały, iż należy przygotować pakiet uchwał podkreślających, że Serbowie tak jak wszystkie inne narody byli ofiarami wojny na Bałkanach. Ewentualne dojście do skutku takiej wersji wydarzeń całkowicie zaprzepaściłoby krok jaki dokonał się 31 marca.
Dyskusja o wydarzeniach z początku lat 90 jest w Serbii nadal bardzo trudna. Społeczeństwo jest bardzo podzielone w swych ocenach co z kolei polaryzuje scenę polityczną (albo odwrotnie). W tym kontekście uchwała parlamentu serbskiego jest komentowana jako bardzo ważny krok na drodze do normalizacji stosunków i otwarcia nowego rozdziału w historii, mentalności, dojrzałości narodu. Władze państwowe przedstawiają ją jako wielki sukces, niezależnie od tego czy pojawiło się w niej słowo ludobójstwo czy nie.
Z drugiej strony, nikt nie twierdził, iż władze Serbii popierają masowe mordy na ludności cywilnej, potępienie tych wydarzeń wydaje się więc czymś zupełnie naturalnym, nie zaś aktem wielkiego heroizmu. Chodziło właśnie o uznanie swego działania za ludobójstwo. Z tym się jednak wiążą daleko idące konsekwencje – zbrodni ludobójstwa się nie przedawnia, rodziny ofiar będą miały prawo ubiegać się o odszkodowania.
Problem polega na tym, iż Radovan Karadžić jest w Hadze sądzony za zbrodnie ludobójstwa. Radko Mladić jest ścigany za zbrodnie ludobójstwa. Jednak nikt nie chce siedzieć w tej samej ławce z hitlerowskimi Niemcami.