Bogdan Góralczyk: Gra o Tajwan
- Bogdan Góralczyk, Fundacja im. Kazimierza Pułaskiego
Podczas gdy cały świat zatrzymał się po to, by obchodzić Boże Narodzenie, chińskie media w tym samym czasie dowodziły, iż wzmożony ostatnio ruch po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej nie został wyhamowany.
Właśnie podczas ostatnich Świąt doszło do czwartej już rundy rozmów chińsko-tajwańskich i podpisania trzech dwustronnych umów. Uczyniono kolejny, poważny krok w procesie bezprecedensowego ostatnio zbliżenia. Następnym ma być podpisanie umowy o utworzeniu dwustronnej strefy wolnego handlu. Choć dokładnej daty nie podano, przewiduje się, że ma to nastąpić w pierwszym półroczu 2010 roku.
Mamy do czynienia z czymś, co należałoby określić mianem zupełnie nowej jakości. Dotychczas podzieleni, mocą ustaleń jeszcze z lat zimnej wojny, Chińczycy po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej coraz większymi krokami zbliżają ku sobie. Po czterech poważnych napięciach w tym rejonie (1954, 1958, 1962 i 1996) i po dwóch kadencjach byłego prezydenta Chen Shui-biana (2000-2008), który nawet nie ukrywał, że dąży do pełnej niezależności wyspy na arenie międzynarodowej, ponownie rządzący – od stycznia 2008 r. – Guomindang (GMD, czyli Partia Narodowa), jak też wywodzący się z jego szeregów obecny prezydent Ma Ying-jeou zupełnie zmienili azymuty. Zamiast konfliktu postawili na zbliżenie i dialog z Chinami lądowymi, uznając, że tak będzie lepiej dla mieszkańców wyspy. Problem w tym, że – jak świadczą sondaże – większość mieszkańców Tajwanu nadal uważa inaczej, dając wyraźnie do zrozumienia, że (1) na zbliżenie z komunistycznymi Chinami jest za wcześnie lub też (2) właściwy moment na pojednanie nadszedłby wtedy, gdyby Chiny przestały być komunistyczne.
Strategia ChRL
Naturalnie, nie ma żadnych tego typu wahań po stronie rządzonej niedemokratycznie Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL), gdzie słowo władz oznacza zarazem realizowaną politykę, bez większej kontestacji. A władze w Pekinie są pod tym względem wyjątkowo konsekwentne mówiąc, że wcześniej czy później musi dojść do zjednoczenia Chin, gdyż – w ich ocenie – podział na Chiny lądowe i Tajwan to nic innego, jak przykra pozostałość po latach dominacji nad Chinami obcych mocarstw. Teraz, gdy Chiny przejęły Hongkong (1997) i Macao-Aomen (1999), dla władz w Pekinie następnym strategicznym celem jest „pokojowe zjednoczenie z Tajwanem”.
Proces ten zaczął się już dość dawno. 1 stycznia 1979 r. oddano w Pekinie pierwszą salwę w postaci – głośnej wtedy – „Odezwy do rodaków na Tajwanie”, w której proponowano nie tylko bezpośrednie połączenia lotnicze i morskie, ale też „pokojowe zjednoczenie”, po którym nastąpiłoby przyjęcie wspólnego godła i flagi. Na coś takiego było za wcześnie, chociaż ChRL wkroczyła już na ścieżkę reform. Nie kto inny, jak wdowa po Czang Kaj-szeku odrzuciła propozycje Pekinu. Do pierwszego ocieplenia w stosunkach wzajemnych doszło w latach 90. ubiegłego stulecia. Powołano wtedy dwie instytucje: w ChRL Stowarzyszenie Stosunków przez Cieśninę Tajwańską (Association for Relations Across the Taiwan Strait – ARATS), a na Tajwanie – Fundację Wymiany przez Cieśninę (Strait Exchange Foundation – SEF). Ich szefowie spotkali się dwukrotnie na innym terytorium, w 1992 r. w Hongkongu, a w rok później w Singapurze, czyli niby też w Chinach, ale jednak innych.
Na podstawie tych spotkań wypracowano ważny do dziś tzw. konsensus 92, zgodnie z którym obie strony zgadzają się, że istnieją tylko jedne Chiny, ale pozostają przy odmiennych interpretacjach tej jedności, tzn. władze ChRL twierdzą, że są jedyną emanacją tej jedności, podczas, gdy władze w Tajpej utrzymują, że to one reprezentują jedne i niepodzielne Chiny. Chociaż w październiku 1998 r. już na terenie Chin, w Szanghaju doszło do kolejnego spotkania szefów ARATS i SEF, żadnego przełomu nie było, a kolejne administracje demokratycznego już teraz Tajwanu, a szczególnie Chen Szui-bian, postawiły sobie za cel nic innego, jak podważenie „konsensusu 92”, który ten ostatni nazwał nie inaczej, jak mianem „konsensusu pełnego poddania się”, a swoją strategią dowodził, w ocenie Pekinu, polityki „pełzającej niepodległości”.
A jednak, mimo jawnie przeciwnej zjednoczeniu, a chwilami nawet wrogiej tej koncepcji, polityce władz Tajwanu, u progu lat 2000. pewniejszy już swych sił Pekin wystąpił z kolejną, bardziej wysublimowaną strategią zbliżenia wobec wyspy. Odrzucono strategię „jeden kraj, dwa systemy”, jaką zastosowano wobec Hongkongu i Macao-Aomen, jako „nieadekwatną do istniejących wyzwań”, a ówczesny minister spraw zagranicznych ChRL Qian Qichen w dwóch programowych wystąpieniach, w latach 2000 i 2002, nakreślił zarysy nowej polityki wobec Tajwanu. W pierwszym wystąpieniu zaproponował powrót do „konsensusu 92” jako punktu wyjścia do rozmów i formułę „pokojowego zjednoczenia”, a przy tym zagroził, że ogłoszenie niepodległości przez Tajwan będzie niczym innym, jak „wypowiedzeniem wojny”. W drugim z tych wystąpień szef chińskiej dyplomacji zasugerował formułę „trzech połączeń”: pocztowych, lotniczych i morskich, po to, by uniknąć dotychczasowej drogi okrężnej przez Hongkong. Zaproponowano też formułę „małych połączeń”, w stosunku do małych wysepek w Cieśninie, niegdyś, w latach zimnej wojny, ostrzeliwanych z chińskiego lądu komunistycznymi materiałami propagandowymi.
W marcu 2005 r. Ogólnochińskie Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych (OZPL, czyli chiński parlament) przyjęło głośną „ustawę antysecesyjną”. Potwierdzono w niej formuły „jednych Chin” oraz „pokojowego zjednoczenia”, ale równocześnie zastrzeżono – w art. 8 – że w trzech przypadkach może dojść do „rozwiązania niepokojowego”. W jakich okolicznościach? 1. „Gdyby niezidentyfikowane „siły na Tajwanie” doprowadziły do separacji wyspy”; 2. „Gdyby doszło do jakiegoś wielkiego wydarzenia, które mogłoby doprowadzić do separacji Tajwanu od Chin”; 3. „Gdyby wszystkie inne możliwości pokojowego zjednoczenia zostały wyczerpane”.
Co charakterystyczne, niemal równolegle opowiedziano się też za kolejną rundą dwustronnych rozmów bezpośrednich, w ramach których miałoby dojść do zakończenia stanu wrogości i wypracowania formuł dwustronnej współpracy. Kij i marchewka poszły w ruch.
Strategia Tajwanu
Władze w Tajpej długo opierały się jakimkolwiek umizgom ze strony Pekinu. „Nowe wiatry” powiały dopiero w roku 2005 – i to już wkrótce po uchwaleniu „ustawy antysecesyjnej”. Na przełomie maja i kwietnia 2005 r. wizytę w ChRL złożył ówczesny przewodniczący znajdującej się wówczas w opozycji GMD – Lien Chan. Zgotowano mu w ChRL iście królewskie przyjęcie, bo też była to pierwsza od 1949 r., od chwili podziału Chin, wizyta tej rangi polityka z Tajwanu na terenie komunistycznych Chin. Od tej chwili Lien Chan, choć wkrótce został tylko „honorowym przewodniczącym” GMD, stał się niemal stałym interlokutorem władz w Pekinie.
Prawdziwy przełom nastąpił po powrocie GMD do władzy, a szczególnie po zaprzysiężeniu Ma Ying-jeou 20 maja 2008 r. na funkcję prezydenta. Natychmiast wznowiono dialog ARATS z SEF, a już w czerwcu tego roku powołano po obu stronach specjalne biura łącznikowe tych organizacji. Wreszcie w listopadzie 2008 r. szef ARATS Chen Yunlin złożył pierwszą wizytę na Tajwanie. Jego kolejna aż 5-dniowa wizyta w grudniu 2009 r. potwierdziła, że obie strony podpisały już ogółem 12 dwustronnych porozumień, w tym tak ważnych jak bezpośrednie połączenia lotnicze, pocztowe, morskie, a nawet Memorandum of Understanding o współpracy w sferze finansów. Podczas ostatniej wizyty nie udało się podpisać zapowiadanej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, ale zapowiedziano, że dojdzie do jej podpisania podczas kolejnej rundy rozmów; tej samej, podczas której spodziewany jest podpis pod umową o strefie wolnego handlu (zwanej z angielskiego ECFA – Economic Cooperation Framework Agreement). W ten sposób, w opinii obu stron, ma zostać zamknięta budowa „podstawowej infrastruktury” wzajemnej współpracy.
Nowy prezydent Tajwanu przyjął ponownie formułę „konsensusu 92” jako punkt wyjścia, spełniając tym samym podstawowe żądanie Pekinu. Jego strategia sprowadza się do „polityki trzech nie”, zgodnie z którą władze w Tajpej będą mówiły „nie”: zjednoczeniu, niepodległości oraz stosowaniu siły i środków militarnych w stosunkach z ChRL. Ma Ying-jeou pozytywnie odpowiedział też na inicjatywę chińskiego prezydenta i szefa partii Hu Jintao, który 28 kwietnia 2008 r. przedstawił nową dyrektywę w stosunkach dwustronnych, składającą się z 16 chińskich znaków i mówiąca o: budowie wzajemnego zaufania, odsunięciu na bok sporów, poszukiwaniu punktów stycznych oraz dążeniu do wspólnych korzyści. Ten ostatni element prezydent Ma określił mianem win-win situation i odtąd chętnie posługuje się tym terminem.
Nie ma żadnych wątpliwości, że za strategiczną zmianą podejścia GMD w stosunku do Chin leżą dwie podstawowe przyczyny: błyskawicznie rosnąca rola ChRL w światowej gospodarce i na arenie międzynarodowej oraz ogromny nacisk tajwańskich kręgów biznesu na zbliżenie z Chinami lądowymi jako ogromnym rynkiem. Według oficjalnych danych tajwańskich już dziś ok. 21 procent eksportu z wyspy trafia do ChRL (pierwszego pod tym względem partnera, o ponad 7 procent wyprzedzającego drugą na liście Japonię; przy czym dodatkowe 8 procent tego eksportu trafia jeszcze do Hongkongu), a na terenie ChRL – jak się szacuje – wypracowywane jest 12-16 procent tajwańskiego PKB. Znamienny jest także fakt, iż z pierwotną inicjatywą ECFA wyszła strona tajwańska, a po raz pierwszy przedłożył ją w kwietniu 2008 r. znany ekonomista, były premier, a dziś wiceprezydent Vincent Siew.
Tajwan to demokracja, a nie system autorytarny w ChRL. Toteż tak nagła zmiana polityki wobec Chin lądowych nie odbywa się bezkonfliktowo. Rządząca w poprzednich latach Demokratyczna Partia Postępu robi wszystko, by inicjatywy obecnych władz torpedować. Wyszła nawet z propozycją rozpisania narodowego referendum w kwestii podpisania ECFA i zebrała wymaganą ilość podpisów. Jednakże obecne władze ten pomysł odrzuciły, czemu nawet trudno się dziwić w świetle wyników sondaży, mówiących o tym, że ponad 60 procent tajwańskiego społeczeństwa opowiada się za samodzielnością, a nie wspólnym bytowaniem z ChRL. Sam prezydent Ma przyznał, iż nawet gdyby mógł sprawować rządy przez dwie kolejne 4-letnie kadencje, to na zakończenie całego procesu pokojowego zjednoczenia z Chinami lądowymi w tym okresie „może zabraknąć czasu”.
Co dalej?
O ile strategia Pekinu jest jasna i klarowna: pokojowe zjednoczenie i to raczej na jego warunkach, o tyle władze na Tajwanie mają o wiele trudniejszy orzech do zgryzienia. Opinia publiczna jest podzielona i nadal komunistom w Pekinie nie wierzy. Fakt, że poprzedniego prezydenta Chen Shui-biana 11 września 2009 r. skazano (na dożywocie) w procesie natury korupcyjnej, rodzi też podejrzenia „zemsty politycznej”, czy też „orzeczenia sądowego motywowanego względami natury politycznej”. Protesty wokół obu wizyt szefa ARATS-u na Tajwanie, choć nieco anemiczne w stosunku do zapowiedzi, też są znaczące, bowiem mówią o wewnętrznych kontrowersjach. Wygląda na to, że w obecnej, spektakularnej rozgrywce wokół Tajwanu najciekawsze będzie to, na jakich warunkach zechcą się jednoczyć Tajwańczycy.
Aktualnie realizowana strategia jest znana. Została wypracowana w dialogu ARATS – SEF i obejmuje sześć etapów: (1) bezpośrednie połączenia lotnicze, pocztowe i morskie; (2) umowy dotyczące handlu, finansów i inwestycji; (3) przy zachowaniu zasady „wzajemnego nie negowania się” włączenie do rozmów przedstawicieli NGO’s; (4) rozpoczęcie rozmów w bardziej delikatnych kwestiach, jak inicjatywa „wspólnego rynku przez Cieśninę” oraz udział Tajwanu w procesach integracyjnych na obszarze Azji Wschodniej; (5) wypracowanie porozumienia pokojowego oraz środków budowy zaufania; (6) określenie politycznego statusu Tajwanu w stosunkach z ChRL.
W chwili obecnej realizacja tej strategii zamyka się gdzieś między punktem 2 a 4. Wiadomo też, że władzom Tajwanu najbardziej zależy na tym, by w ślad za podpisaniem ECFA, co mimo wewnętrznych kontrowersji wydaje się być już przesądzone, włączyć się w procesy integracyjne w regionie, takie jak ASEAN+3 czy ASEAN+6. Z kolei władze w Pekinie coraz częściej dają do zrozumienia, że zagwarantują Tajwanowi jeszcze większą autonomię i na jeszcze lepszych warunkach niż wcześniej Hongkongowi i Macao-Aomen. Jaki ostatecznie przybierze to kształt i co na to powie świat? Oto pytania, nad którymi już dzisiaj warto głębiej się zastanowić. Bowiem patrząc z aktualnej perspektywy, wszystko wskazuje na to, iż spektakularne sukcesy gospodarcze Chin, potwierdzone w 2009 r. (9,5 procent wzrost PKB wtedy, gdy cały świat pogrążony był w recesji i kryzysie), przyciągają do siebie maleńki Tajwan mocniej niż najsilniejszy magnes.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.