Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Grzegorz Mazurczak: Jundallah - samozwańczy żołnierze Boga


20 październik 2009
A A A

W samobójczym zamachu bombowym, przeprowadzonym 18 października w Pishin (regionie Sistan-Beludżystan) zgineło, co najmniej 42 osoby, w tym 6 funkcjonariuszy elitarnej Gwardii Rewolucyjnej Iranu, miedzy innymi generał Noor Ali Shooshtari i Rajab Ali. Do przeprowadzenia zamachu przyznała się organizacja Jundallah – Żołnierze Boga.

Był to kolejny już zamach tego ugrupowania, które charakteryzuje się sporą aktywnością na pograniczu irańsko-pakistańsko-afgańskim. Dlatego bliższe, chociaż skrótowe, poznanie tego ruchu, jego celów i dotychczasowych dokonań, może być interesującym materiałem do rozważań nad złożoną sytuacją tego regionu.

Grupa ta ukształtowała się stosunkowo niedawno, bo na początku obecnej dekady, zdobywając dużą popularność wśród plemion Balochów, stanowiących 1,5 milionową, sunnicką mniejszość, zamieszkującą południowo – wschodni Iran, w pobliżu granicy z Pakistanem i Afganistanem.

Przesłaniem tej grupy od początku była walka w obronie sunnickich klanów Balochów, rzekomo dyskryminowanych przez szyicką większości w Iranie. Historycznie biorąc, terytorium Balochów obejmuje tereny położone we wszystkich trzech sąsiadujących ze sobą krajach.

Balochowie mają spore aspiracje polityczne i swoje działania o charakterze czysto terrorystycznym, lubią wiązać z klasycznymi ideami towarzyszącymi zwykle walce o niepodległość. Dlatego też chętnie widzieliby utworzenie własnego państwa, nie pociętego obcymi granicami, które obejmowałoby ich tradycyjne tereny. Z pewnością nie mieliby też nic przeciwko jak najszybszemu oderwaniu się od Iranu, co jednak na razie jest marzeniem  zupełnie nierealnym.

Oczywiste jest wsparcie i pomoc, jaką Żołnierze Boga otrzymują od przywódców Balochów, zarówno na ich terytoriach plemiennych jak i w całym Iranie. Dlatego też członkowie Jundallah mogą w miarę swobodnie przemieszczać się zarówno w granicach Iranu, jak i, korzystając ze szlaków przemytniczych, dosyć swobodnie krążyć pomiędzy sąsiednimi krajami.

Szacuje się, że Jundallah realnie dysponuje około tysiącem bojowników, chociaż ich liderzy deklarują, że jest ich nawet dwa razy więcej. Ta mała armia angażuje się nie tylko w działania zbrojne, ale i  przemyt, który jest tradycyjnym i bardzo dochodowym zajęciem klanowym. Szmuglowane jest wszystko, co może przynieść dochód, czyli broń, materiały wybuchowe, narkotyki, towary powszechnego użytku, żywność a ostatnio tanie, bo subsydiowane paliwo.

Kadrę Jundallah w większości stanowią, tak jak w przypadku talibów, absolwenci seminariów religijnych a jego podstawowi członkowie pochodzą z plemienia Rigi, zamieszkującego rejony graniczne między Iranem a Pakistanem. To spowodowało zawiązanie pewnego rodzaju sojuszu zarówno z talibami pakistańskimi jak i innymi ugrupowaniami sunnickich ekstremistów.

Iran stanowczo twierdzi, że Jundallah ma powiązania z al-Kaidą i talibami, jednak do tej pory, oprócz domysłów, nie uzyskano niepodważalnych dowodów, że tak faktycznie jest, chociaż z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że przygotowywanie zamachów bombowych jest bardzo kosztowne i bez finansowego wsparcia z zewnątrz organizacji prawie niemożliwe.

Znana jest natomiast współpraca, być może również finansowa, Żołnierzy Boga z byłym już dowódcą talibów, Baitullahem Mehsudem, który kieruje własną organizacją, mającą na celu organizowanie ataków na szyitów.

Jednak grupa Jundallah zwykle na własną rękę przeprowadza autorskie, sporadyczne i typowo terrorystyczne ataki oraz porwania dla okupu. Częstym celem tych działań jest zarówno potężna Gwardia Rewolucyjna jak i szyiccy cywile. Niektóre większe akcje tego ugrupowania przedstawiono poniżej.

W 2005 roku Jundallah zorganizował zasadzkę na prezydenta Iranu, Mahmouda Ahmadinejada. Prezydent przeżył, jednak zginął jego ochroniarz a inny został ranny. W następnym roku, 16 marca 2006 r., na cztery dni przed irańskim (jak i kurdyjskim) Nowym Rokiem – Nawroz, Jundallah zablokował drogi w pobliżu Tasooki, bez skrupułów zabijając 22 cywilów, w tym 13-letnich uczniów udających się do domu na święta.

W dniu 14 lutego 2007 r., w wyniku odpalenia ładunku wybuchowego i ostrzelania autobusu, zginęło 18 członków korpusu Islamskiej Gwardii Rewolucyjnej. Dowódca gwardii, Qasem Rezaei powiedział wtedy; Te ślepe terrorystyczne działania doprowadziły do męczeńskiej śmierci 18 obywateli Zahedan. Następnego dnia, Jundallah przyznał się do przeprowadzenia  tego ataku.

Irańskie siły bezpieczeństwa szybko aresztowały pięciu podejrzanych o ten zamach, z których dwóch w czasie aresztowania miało przy sobie broń. Głównych sprawców zamachu policja zabiła na miejscu. Wśród aresztowanych był 17 letni, Said Qanbarzehi, Baloch, którego skazano na śmierć i powieszono wraz z sześcioma innymi bojownikami, 27 maja 2007 r.

Wyrok na 17 latku wykonano, mimo absolutnego, międzynarodowego zakazu wykonywania kary śmierci na nieletnich przestępcach. Jednak nikt w tych stronach nie zwraca uwagi na aż tak nieżyciowe przepisy. Inni straceni, to Javad Naroui, Masoud Nosratzehi, Houshang Shahnavazi, Yahya Sohrabzehi, Ali Reza Brahoui i Abdalbek Kahrazehi (znany również jako Abdalmalek).

Już dwa dni po poprzednim zamachu, czyli 16 lutego 2007 r., Jundallah ostrzelał szkołę dla dziewcząt w mieście Zahedan, za co lider grupy wziął odpowiedzialność, korzystając nawet z  pośrednictwa oficjalnej telewizji MEK. Natomiast w następnym roku, 13 czerwca 2008 r., w południowo-wschodniej części Iranu, zostało uprowadzonych 16 policjantów, których później przemieszczono do Pakistanu. Po półrocznym ich przetrzymywaniu, w grudniu 2008 r. Jundallah ogłosił, że wszystkich zakładników zabito.

W tym samym miesiącu, 29 grudnia 2008 r. Jundallah  skierował  samochód wyładowany materiałem wybuchowym, na budynek służb bezpieczeństwa w irańskim Sarafan. W eksplozji zginęło czterech Irańczyków. Już miesiąc później, 25 stycznia 2009 r., w pobliżu tego samego miasta, bojownicy zorganizowali zasadzkę na 12 policjantów irańskich. Wszystkich zabito.

Niedawno, bo 28 maja 2009 r., w  południowo-irańskim mieście Zahedan podłożono bombę w meczecie, gdzie akurat odbywały się uroczystości z okazji śmierci córki Proroka. Zginęło 25-ciu, a rannych zostało125-ciu szyitów. W związku z tym, że zamach odbył się mniej więcej na 3 tygodnie przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi, irański rząd natychmiast oskarżył Stany Zjednoczone o sfinansowane i zorganizowanie tego ataku, by zdestabilizować kraj przed ważnymi dla niego, jednak niewygodnymi dla Stanów Zjednoczonych wyborami.

Dwa dni po tym spektakularnym ataku, trzech mężczyzn zostało przykładowo, publicznie powieszonych za przemyt z Pakistanu, użytych w tym zamachu, materiałów wybuchowych. Cała trójka nie brała jednak bezpośredniego udziału w zamachu z powodu ich wcześniejszego zatrzymana i osądzenia za działalność terrorystyczną z 2007 roku.

Minister Spraw Wewnętrznych Iranu, Sadegh Mahsouli napisał wtedy w oświadczeniu zamieszczonym na stronach internetowych, że to Amerykanie i Izraelczycy są winni tego zamachu. Ostatni, październikowy zamach również jest przypisywany inspiracji Amerykanów, co z pewnością nie pomoże w toczących się z Iranem rozmowach na tematy około-atomowe.

Wydaje się, że związki Amerykanów z Balochami a pośrednio z Jundallahem są bardzo prawdopodobne chociaż i bardzo skrywane. Jest to bowiem jedna z nielicznych w Iranie społeczności, zdecydowanie wrogo nastawionej do szyickich władz. Dla „zachodu” jest to nie lada okazja, której trudno nie wykorzystywać przy, chociażby wywiadowczym rozpracowywaniu Iranu.

Zachodnie siły stacjonujące obecnie w Afganistanie traktują społeczność Balochów, jako slaby punkt Iranu, nazywany też często i obrazowo, jego „miękkim podbrzuszem” a ich zbrojne ramie, Jundallah wydaje się być idealnym środkiem wywierania nacisku na Teheran.

Obraz, jaki wyłania się po bliższym poznaniu tej grupy nie jest ani miły, ani wzbudzający emocjonalne poczucie solidarności. Jej terrorystyczne zacięcie, brutalność, porwania, brak skrupułów przy zabijaniu cywili, również dzieci, sprawia, że trudno rozbudzić w sobie sympatię i dla nich i ich działań, mając w pamięci chociażby podobną co do celów, jednak zupełnie inną co do metod, walkę Kurdów irackich.

Jednak trzeba też przyznać, że aby naprawdę zrozumieć Jundallah, trzeba najpierw rozgryźć skomplikowane relacje zachodzące między grupami etnicznymi tego regionu, zawiłe sojusze bojowników, ekstremistyczne ideologie oraz transgraniczne sieci przemytu, co nie jest ani łatwe, ani proste.

Wprawdzie ich podejście do życia i śmierci wpisuje się w mentalność wszystkich okolicznych nacji, to jednak w tym konkretnym przypadku można wątpić by, oprócz Amerykanów, nawet sam Bóg chciał pochwalać metody stosowane przez Jego własnych żołnierzy, walnie przyczyniających się do wzrostu i tak już dużego zamieszania w tej części świata.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.