Anna Głąb: Pozostając w cieniu
W blasku fleszy, pod czujnym okiem kamer telewizyjnych, w obecności ponad 800 dziennikarzy oraz samodzielnie – Dmitrij Miedwiediew prowadził swoją konferencję prasową. Pierwszą, zorganizowaną z rozmachem, znanym do tej pory ze spotkań Władimira Putina.
Szału nie było
Mimo skierowania całej uwagi na środową konferencję, prezydent pozostał w cieniu. Głównie w cieniu decyzji premiera, dotyczącej kandydata władzy w następnych wyborach prezydenckich. Dziennikarze oczekiwali konkretnych deklaracji, a prezydent przyjął taktykę, stosowaną przez Putina i oświadczył, że o wszystkim poinformuje, kiedy uzna to za słuszne.
I chociaż dodał, że nie przyjdzie już tak długo czekać, odłożenie tej kwestii świadczy o politycznej słabości Miedwiediewa. Z drugiej strony, informacja o kandydacie na prezydenta ma być przekazana w inny sposób, niż przez konferencję prasową. Wspomniane inne okoliczności to zapewne te, do których przyzwyczaił nas już jego poprzednik. Do dzisiaj większość zapewne pamięta, jak do urzędującego jeszcze prezydenta Putina przyszli przedstawiciele czterech partii (z Jedną Rosją i Sprawiedliwą Rosją na czele) przyprowadzając ze sobą Miedwiediewa, który w ich opinii był najlepszym następcą.
Jeśli kandydat na prezydenta musi mieć poparcie partii, a w przypadku Rosji zwycięstwo może zagwarantować jedynie Jedna Rosja, oficjalnie właśnie ona wskaże kandydata. Tak też zapowiedział Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Władimira Putina. Ma się to odbyć na zjeździe partii, którego data nie jest jednak jeszcze znana. Jeden z jej liderów, Borys Gryzłow, już nie raz zapowiadał, że jeśli tylko Putin wyrazi chęć kandydowania, może liczyć na pełne poparcie. I to głos Putina jest w partii najważniejszy.
Między słowami
Miedwiediew wyrażał chęć reelekcji jedynie między słowami. Uważa, że jest w stanie szybciej zmodernizować Rosję, niż zrobiłby to Putin. Bo szybsza modernizacja jest możliwa i właśnie w odniesieniu do tempa dokonywanych zmian jest ponoć najwięcej rozbieżności w tandemie.
Zapowiedział też, że będzie pierwszym szefem państwa, który w czasie swojego urzędowania odwiedzi wszystkie regiony Federacji. A więc w ciągu czterech lat dokona tego, czego nie udało się Putinowi w ciągu ośmiu…
Miedwiediew szczyci się też tym, że jest prezydentem dobrze zaznajomionym z nowoczesnymi technologiami. Po objęciu przez niego urzędu nie tylko zmieniono wygląd i funkcjonalność strony internetowej. Miedwiediew prowadzi wideobloga, ma swój kanał na Youtube, a na Twitterze nawet dwa (jeden administracji i drugi - własny). Również w czasie konferencji towarzyszył mu iPad. Dzięki temu niezwłocznie dowiedział się o odwołaniu Siergieja Mironowa i poinformował o tym dziennikarzy. Miedwiediew zaznaczył też, że przed nim nikt (czytaj: Putin) nie przysłuchiwał się głosom i opiniom, pojawiającym się w Internecie. A tak „powinien postępować każdy kolejny przywódca, który przyjdzie po mnie”.
Prezydent przypomniał również, że „nikt nie przychodzi do władzy na zawsze”. A jeśli ktoś myśli w ten sposób, źle kończy i świadczą o tym ostatnie rewolucje w krajach arabskich. Nie można zajmować tego samego stanowiska przez 20 lat, nawet jeśli jest się osobą wykształconą i dobrze przygotowaną do pełnienia tej funkcji. Trzeba dać szansę młodym, wychowywać następców. I chociaż wypowiedź ta bezpośrednio dotyczyła gubernatorów, w innym miejscu wskazał, że kariera polityczna kiedyś się kończy, także dla prezydentów.
Na pewno naprzykrzyli się już prezydentowi ministrowie Putina. Sam zresztą pracował z nimi kilka lat, pełniąc niegdyś funkcję pierwszego zastępcy premiera. I wystarczy już tej współpracy - po następnych wyborach skład rządu powinien ulec znacznej zmianie kadrowej, bez względu na to, kto będzie go formować.
Władza tu nie winna
Miedwiediew występował także w obronie władzy. Odnosząc się do afer w jednostkach podporządkowanych służbom czy ministerstwom, bronił ich szefów i przełożonych. Brak zastosowania wobec nich odpowiedzialności politycznej ma wynikać z faktu, że struktury, którymi rządzą często nie zostały przez nich stworzone. Tak więc wszelkie upośledzenia i wypaczenia systemu zastali, obejmując stanowisko. Jeśli nie są inicjatorami i autorami, nie muszą ponosić odpowiedzialności. Nawet jeśli utrwalają ten system.
Kłóci się to jednak z faktem, że obecny system układów, zależności i współzależności został w znacznym stopniu stworzony po dojściu do władzy Putina. Wielu z nich doszło do władzy razem z Putinem. Miedwiediew również. Jednocześnie jest jedną z osób, która tworzyła obecny system. I być może sam nie ma świadomości, jak bardzo jest w nim zakorzeniony. Niektóre przyzwyczajenia ciężko zmienić. Prezydent w trakcie konferencji kilkakrotnie użył słowa „milicja”, którą jakiś czas temu sam zamienił na „policję”.
Romantycy
Dziennikarze i analitycy rozeszli się w ocenie konferencji Miedwiediewa. Po komentarzach można zauważyć, że każdy usłyszał na tej konferencji, to, co chciał… Łatwo jednak zauważyć, że ci zachodni patrzyli przychylniej. Podobał im się humor i luz, z jakim Miedwiediew rozmawiał z przedstawicielami mediów. Putin bywa chłodny i stanowczy, co jednak bardziej odpowiada Rosjanom.
Miedwiediew w dzień po konferencji ponownie musiał odpowiadać na pytanie o możliwość reelekcji. I nie powiedział nic więcej, ponad to, że zawsze można mieć nadzieję na jego start w wyborach. Prezydent jest romantykiem. Sam przyznał się do tego we środę.