Małgorzata O. Górska: Eurokonstytucja - czy prezydencja niemiecka będzie przełomem?
- Małgorzata O. Górska
Wznowienie prac nad Traktatem ustanawiającym Konstytucję dla Europy stało się jednym z priorytetów prezydencji niemieckiej, sprawowanej od 1 stycznia do 30 czerwca 2007 roku. Już w październiku 2006 roku kanclerz Niemiec, Angela Merkel, zapowiedziała, że jej rząd podejmie się niezwykle ambitnego zadania wskrzeszenia Eurokonstytucji. Zaznaczyła jednocześnie, że Niemcy nie będą w stanie zamknąć sprawy konstytucji podczas półrocza, kiedy kierować będą pracami Unii, a odpowiednie działania będą musiały być kontynuowane przez kolejne państwa pełniące przewodnictwo w Radzie UE tak, by traktat został ratyfikowany przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku. W listopadzie 2006 roku rząd niemiecki przyjął program Prezydencji, w którym za jedno z kluczowych zadań uznał przyspieszenie procesu przyjęcia europejskiej konstytucji. Założenie to zostało powtórzone w styczniu 2007 roku podczas oficjalnej prezentacji celów niemieckiej prezydencji.
Okres refleksji
Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy został odrzucony w referendach we Francji i Holandii w 2005 roku. Fakt, że dwa państwa założycielskie Wspólnot nie były w stanie ratyfikować konstytucji, wywołał konsternację oraz osłabił europejskie poczucie tożsamości i jedności. W rezultacie Unia Europejska zdecydowała się na wprowadzenie tzw. okresu refleksji, podczas którego państwa członkowskie miały zadecydować o dalszym losie europejskiej konstytucji.
W okresie refleksji wskazywano na kilka możliwych rozwiązań. Niektórzy liderzy unijni opowiedzieli się za utrzymaniem pierwotnej wersji traktatu. Promowali ideę, iż ratyfikacja powinna być kontynuowana, a kwestia konstytucji powinna być omówiona przez następną Radę Europejską, jeśli co najmniej 20 państw ratyfikuje ją do końca 2006 roku. Ponieważ jednak do 1 stycznia 2007 roku tylko 18 państw przyjęło tekst konstytucji, rozwiązanie to pozostaje niepewne.
Inni decydenci uznali za konieczne przyjęcie zupełnie nowego traktatu. Zaproponowano zrewidowanie dotychczasowych rozwiązań lub utrzymanie jedynie dwóch pierwszych części kontrowersyjnego dokumentu (dotyczących postanowień instytucjonalnych oraz praw fundamentalnych). Niestety, niewielu wierzy, że takie rozwiązanie można osiągnąć poprzez uzyskanie odpowiedniego poparcia państw i obywateli.
Kolejna grupa opowiedziała się za wybiórczą implementacją postanowień traktatu konstytucyjnego. Sugerowano, iż pewne elementy traktatu mogłyby być wprowadzone w ramach istniejących struktur lub stanowić poprawki do Traktatu z Nicei. Przeciwnicy takiego rozwiązania wskazują jednak, że wprowadzanie w życie niektórych elementów konstytucji bez zmiany ram prawnych spowoduje jeszcze większe zamieszanie w samej Unii. Poza tym na ogół sądzi się, że traktat z Nicei nie stanowi odpowiedniej podstawy dla przyszłych rozszerzeń.
Stanowisko prezydencji niemieckiej
Główny kandydat do objęcia fotela prezydenckiego we Francji Nicolas Sarkozy opowiedział się za szybkim przyjęciem „mini-traktatu”, inkorporującego niektóre zapisy problematycznej europejskiej „konstytucji”. Angela Merkel odrzuciła jednak takie rozwiązanie i jasno stwierdziła, że wprawdzie możliwa jest zmiana nazwy konstytucji, lecz Niemcy będą walczyć o utrzymanie większości postanowień z pierwotnego projektu. Według Niemiec, obecny traktat stanowi odpowiedni kompromis między wszystkimi państwami członkowskimi i z tego powodu powinien być utrzymany bez względu na powodzenie procesu ratyfikacyjnego. Zdaniem Niemiec, za przyjęciem istniejącego rozwiązania przemawia fakt, że dokument ratyfikowało już 18 państw, a negocjacje od zera zajęłyby zbyt dużo czasu. Niemcy uważają także, że dalsze funkcjonowanie Unii Europejskiej bez zmian instytucjonalnych oraz uproszczenia procesu podejmowania decyzji jest niemożliwe, zwłaszcza po dwóch ostatnich rozszerzeniach, do 27 państw. Tłumaczą, że bez odpowiednich zmian Unia nie sprosta wyzwaniom globalizacji, a bez nowego traktatu nierealne są jakiekolwiek dalsze rozszerzenia, nawet o małą Chorwację. Zapewniają nawet, że również i w przypadku, gdyby tak bogate kraje jak Norwegia czy Szwajcaria nagle poprosiły o wejście do Wspólnoty, UE nie wyrazi na to zgody.
Prezydencja niemiecka ma zamiar wydać w czerwcu 2007 roku raport stanowiący analizę obecnego kryzysu, zawierający rekomendacje oraz przyszłe możliwe rozwiązania. W tym celu Niemcy rozpoczęły dwustronne konsultacje z krajami członkowskimi UE. Już na początku stycznia rozesłały do wszystkich państw członkowskich list z prośbą o zajęcie stanowiska w sprawie konstytucji i wyznaczyły na to czas do końca stycznia. Jeśli dany kraj nie odpowie na list w wymaganym terminie, wypadnie z dyskusji. Spotkania i konsultacje na temat konstytucji mają mieć charakter poufny. Niemcy uznały bowiem, że jawne spotkania nie posunęły konstytucji do przodu.
Działania prezydencji, które mogą doprowadzić do przełomu
Wznowienie prac nad traktatem konstytucyjnym, główne zadanie, jakie wyznaczyła sobie prezydencja niemiecka, a przede wszystkim przekonanie państw członkowskich do jego ratyfikacji wydaje się niezwykle trudne, zwłaszcza że Niemcy muszą uzyskać przychylność nie tylko dwóch krajów, które odrzuciły konstytucję w referendach – Francji i Holandii, lecz również wpłynąć na siedem pozostałych państw, które z różnych powodów wstrzymały proces ratyfikacji. W tej grupie jest Polska oraz nastawione mało entuzjastycznie Wielka Brytania i Czechy.
Po negatywnym wyniku referendum we Francji i Holandii, Niemcy powinny ustanowić nową wizję zjednoczonej Unii. Niezbędny jest intensywny marketing polityczny. Niemcy powinny przeprowadzić efektywną kampanię informującą o zaletach i ograniczeniach traktatu konstytucyjnego. Jedną z głównych przyczyn odrzucenia konstytucji we Francji było przeświadczenie, iż dokument tworzy neoliberalny porządek gospodarczy w Europie. Niemcy muszą poinformować, że traktat nie jest oparty na żadnej konkretnej koncepcji gospodarczej i że dotychczasowe ekonomiczne gwarancje i prawa społeczne nie tylko zostaną utrzymane, ale nawet wzmocnione.
Prezydencja niemiecka powinna także podjąć serię symbolicznych i deklaratywnych kroków. Po porażce referendum w sprawie Traktatu Nicejskiego w Irlandii w czerwcu 2001 roku, Rada Europejska rozwiała obawy poprzez wydanie odpowiedniej deklaracji. Deklaracja wydana w sprawie konstytucji mogłaby stanowić reakcję na największe obawy obywateli państw członkowskich, dotyczące utraty narodowej suwerenności i tożsamości. Deklaracja mogłaby również podkreślić, że konstytucja nie ingeruje w podstawowe polityczne i konstytucyjne struktury państw członkowskich.
Ponadto Niemcy muszą wywrzeć wpływ na poszczególne państwa członkowskie. Kraje, które przyjęły oryginalny tekst powinny zintensyfikować wysiłki w celu implementowania innowacji zaproponowanych w konstytucji cele, pokazania ich pozytywnych efektów. Niemcy powinny wpłynąć także na państwa, które nie ratyfikowały traktatu oraz przekonać je do zadeklarowania jak najszybciej, iż proces ratyfikacyjny jest kontynuowany oraz podjęcia kroków w celu przeprowadzenia referendum.
Ambitne plany prezydencji niemieckiej połączone z odpowiednimi działaniami politycznymi i dyplomatycznymi mogą doprowadzić do zintensyfikowania debaty nad europejską konstytucją i, w konsekwencji, przyspieszenia prac nad jej ratyfikacją. Aby osiągnąć ostateczny sukces wyrażający się w przyjęciu traktatu konstytucyjnego, niezbędna będzie jednak kontynuacja działań przez kolejne prezydencje.