Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Michał Cyran: Little society Camerona

Michał Cyran: Little society Camerona


13 grudzień 2010
A A A

Kryzys to dla wielu partii dobry powód, aby forsować od dawna przygotowywane rozwiązania. Angielska koalicja jest tego przykładem

Tylko 21 głosów – taką przewagą deputowani zadecydowali o podniesieniu czesnego za studia wyższe. Pamiętając o tym, że obecna koalicja ma w Izbie Gmin przewagę 84 głosów, dodajmy, że wielu jej członków - szczególnie liberałów - zdecydowało się podłożyć nogę rządowym pomysłom. Ale nic z tego – decyzją parlamentu opłaty za edukację zostały podniesione prawie trzykrotnie.

Mamy więc w Anglii (Walia, Szkocja i Irlandia Północna podlegają pod tym względem rozporządzeniom lokalnym) sytuację, w której czesne za studia traktowane są jako remedium na szeroko zakrojone cięcia w budżecie. Podniesienie opłat do poziomu dziewięciu tysięcy funtów rocznie powoduje, że państwo przestaje pokrywać większość kosztów wytwarzanych przez publiczne uniwersytety. Aktywność rządu ograniczy się właściwie do roli kredytodawcy (system stypendialny jest tu dosyć ograniczony), udzielającego pożyczek, które studenci będą spłacać po zakończeniu edukacji na określonej uczelni. Oznacza to bagaż wart około trzydzieści tysięcy funtów, ciągnący się za absolwentem przez niemały okres dorosłego życia. Dla większości młodych ludzi takie rozwiązanie oznacza start z niższego pułapu, w stosunku do tych, którzy pochodzą z rodzin na tyle zamożnych, że sfinansują one edukację własnych dzieci. Takie zmiany wprowadzają politycy pokolenia, które samo miało dostęp do darmowych studiów.

Reformy szkolnictwa wyższego to właściwie tylko jeden z elementów „Big society” –słynnego zamysłu Davida Camerona, polegającego na przeforsowaniu kolejnych cięć budżetowych i ujęciu tej strategii jako budowy społeczeństwa dobrobytu poprzez ożywienie lokalnych wspólnot. Ciężko powiedzieć jak rządzący chcą tego dokonać, ponieważ dotychczas nie pokazali niczego, co wskazywałoby na posiadanie przez nich choćby podstaw szerzej zakrojonego planu działania.Lokalne zbiorowości, rodem z XIX wiecznej epoki wiktoriańskiej, do których z takim sentymentem nawiązują torysi, upadają często pod wpływem mobilności i rosnącego rozwarstwienia. Otóż posunięcia rządu wspierają realizację obu tych komponentów. Jeśli torysi wprowadzą na przykład swoje pomysły całkowitego wycofania wsparcia dla płacenia czynszów przez najuboższych obywateli, to w samym Londynie prawie sto tysięcy mieszkańców zmieni miejsce zamieszkania. Taki manewr dogłębnie przeora strukturę społeczną, doprowadzając do izolacji bogatych i zdegradowanych dzielnic. Podejście koalicji kłóci się więc z jej pompatycznymi hasłami dotyczącymi odbudowy wspólnot, z których wyrugowani zostaną ludzie wciąż narażeni na gwałtowne zmiany na rynku pracy. Ograniczenia w edukacji i dostępie do mieszkań tej sytuacji raczej nie poprawią. Co ciekawe – pomimo szafowania hasłami potrzeby cięć budżetowych we wszystkich obszarach, wydatki na zbrojenia praktyczne nie doświadczyły uszczerbku.

Porażkę odnotował również szef liberałów. Przeciwko podwyżkom czynszów było 21 z 56 deputowanych jego partii, natomiast 8 wstrzymało się od głosu. W kontekście tego, że członkowie mniejszego koalicjanta wyrażali podczas kampanii zdecydowany sprzeciw wobec koncepcji podnoszenia czesnego, ostatnie decyzje Clegga wydają się dosyć samobójcze. Lib-demsi mają obecnie najniższe poparcie od ćwierć wieku, przez co pozycja ich lidera jest coraz bardziej zagrożona. Tuż po wyborach miałem okazję komentować sytuację na Wyspach. Doszedłem wówczas do wniosku, że koalicja Camerona z Cleggiem nie przetrwa zbyt długo. Patrząc na dzisiejsze pomysły brytyjskiego rządu, coraz bardziej przekonuję się, że miałem rację.