Piotr Kuspyś: Ukraina bez NATO...
- Piotr Kuspyś
Premier Ukrainy Wiktor Janukowycz podczas oficjalnej wizyty w Brukseli, 14 września, jednoznacznie oświadczył, że Ukraina nie będzie starać się o przystąpienie do NATO. Jeszcze wczoraj niektórzy eurodeputowani, np. Saryusz-Wolski, byli przekonani, że ukraiński premier będzie mówić bardziej proeuropejskim tonem. Dla Ukrainy proeuropejski kierunek nie ma jednak nic wspólnego z członkostwem w NATO. Dla ukraińskiej polityki nie jest to żadna nowość.
Kwestia przystąpienia do NATO tak na dobrą sprawę nigdy nie była silną stroną ukraińskiej polityki zagranicznej. Ukraina znajduje się między Rosją a NATO, z czego zdaje sobie sprawę Kijów, a o czym często zapominają polscy eksperci. Jest to drugi powód takiej, a nie innej decyzji ukraińskich władz. Pierwszym powodem jest bowiem niechęć ukraińskiego społeczeństwa do NATO, której korzenie sięgają jeszcze okresu „zimnej wojny”. Z opublikowanego na początku września sondażu wynika, że przeciwko wejściu Ukrainy do NATO opowiada się 60 proc. społeczeństwa, a tylko 19 proc. popiera taki wybór. Dotychczas mówiło się o tym, że nie wiadomo, czy NATO w najbliższym czasie zaproponuje Ukrainie zacieśnienie stosunków. Tymczasem zupełnie nie brano pod uwagę faktu, że Ukraina wcale nie ma aspiracji członkowskich. Prozachodni kierunek nie ma nic wspólnego z integracją z Sojuszem Północnoatlantyckim, a brak perspektyw członkostwa w UE z kolei przesądza o tym, że nie warto sobie psuć stosunków z Rosją poprzez współpracę z NATO.
Inna, szersza interpretacja tej polityki jest poniekąd zasługą polskich ekspertów i polityków, którzy życzą Ukrainie członkostwa w NATO, niezależnie od faktu, że Ukraina sobie tego nie życzy. Stąd też oświadczenie Janukowycza w Brukseli w polskich mediach jest prezentowane prawie jak sensacja. A tak nie jest. Jest to przejaw polityki realnej, wynikającej z aktualnych uwarunkowań geopolitycznych Ukrainy. Janukowycz tylko odważył się wyraźnie powiedzieć to, o czym już mówiło się nieoficjalnie.
W przeddzień wizyty w Brukseli Janukowycz oświadczył, że powołanie strefy wolnego handlu z Rosją nie stoi na przeszkodzie europejskim aspiracjom Ukrainy. Wydaje się, że obserwujemy obecnie powrót do tego, co robił Kuczma – dążył do integracji z UE, ale z braku pozytywnych sygnałów ze strony Wspólnoty zwrócił się ku Moskwie. Jest to tym bardziej realny scenariusz, gdyż po nominacji Wiktora Janukowycza na stanowisko premiera stosunki ukraińsko-rosyjskie uległy poprawie. Rosja zaoferowała Ukrainie szereg korzystnych propozycji współpracy, aby odciągnąć ją od pomysłu integracji z NATO.
Jak widać propozycje te Ukraina przyjęła tym samym wybierając kierunek wschodni. A co oznacza to dla stosunków polsko-ukraińskich? Wydaje się, że nie wróży to nic dobrego. Przypomnijmy tylko kwestię eksportu polskiego mięsa. Jest ona poniekąd decyzją wymuszoną przez Rosję, a ponieważ Kreml zapowiada dalsze pogorszenie się stosunków polsko-rosyjskich oznacza to, że takiego samego kroku będzie oczekiwać od Kijowa.