Koniec wolnoamerykanki na europejskim niebie. UE bierze się za drony
Monitorują lasy, rejestrują złodziei węgla, a już niedługo „zapukają” do waszych drzwi wręczając wam zamówioną paczkę. Cywilne bezzałogowce, czyli popularne drony, szturmem podbijają coraz to nowe obszary działalności człowieka. Z drugiej strony, rośnie ryzyko wypadków i wykorzystania tych urządzeń do popełniania przestępstw. Unijne instytucje postanowiły zmierzyć się z tym wyzwaniem.
Rosnąca liczba bezzałogowych statków powietrznych i operacji, jakie wykonują - czy to na potrzeby cywili czy wojska - zrodziła potrzebę opracowania jeszcze bardziej precyzyjnych przepisów związanych z certyfikacją tych urządzeń, zasadami wykonywania lotów, licencjonowaniem operatorów a także gromadzeniem danych. Naprzeciw tym oczekiwaniom wyszła już w 2014 r. Komisja Europejska widząc właśnie w „trutniach” (z ang. "drone") „wschodzący rynek oraz źródło miejsc pracy i wzrostu gospodarczego” [1]. Stąd coraz większe ukierunkowanie europejskich funduszy w ramach programów badawczych właśnie na cywilne bezzałogowce. Bo już nie chodzi tylko o wykorzystanie dronów do obserwacji upraw, monitorowania stanu środowiska czy sieci energetycznych, ale także do rozpoznawania zagrożenia biologicznego, chemicznego, radiologicznego i nuklearnego, transportu towarów i poczty, zwiększania przepustowości sieci i dystrybucji sygnału internetowego (tzw. „internet w powietrzu”), a nawet reklamy (tzw. dronevertising).
Problem „jajka i kury”
Okazuje się jednak, że prawo nie nadąża za postępem w tej dziedzinie. Dlatego w Parlamencie Europejskim i Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego (European Aviation Safety Agency - EASA) trwają prace nad uregulowaniem korzystania ze zdalnie kierowanych bezzałogowych systemów powietrznych (Remotely Piloted Aircraft Systems - RPAS) [2][3]. Ma to być odpowiedź na swoisty problem „jajka i kury”, gdzie - jak stwierdza Europarlament - "przemysł niechętnie inwestuje w rozwój niezbędnych technologii, nie mając pewności, w jaki sposób będą one regulowane, natomiast organy regulacyjne niechętnie opracowują nowe normy do chwili przedstawienia przez przemysł technologii celem zatwierdzenia" [4].
Eurokraci dostrzegają przy tym specyfikę wykonywanych operacji, dlatego proponują wprowadzenie trzech kategorii. Pierwsza - "open" będzie dotyczyła lotów rekreacyjnych małymi dronami i minimalnych wymogów dotyczących kwalifikacji. W drugiej - "specific - na lot trzeba już będzie mieć zgodę krajowej władzy lotniczej. Trzecia - „certified” - będzie dotyczyła największych maszyn i wymagała spełnienia wymagań, jak przy lotach załogowymi statkami powietrznymi.
Truteń podglądacz
Bezzałogowce umożliwiają nie tylko filmowanie osób i ich śledzenie, ale także monitorowanie sygnału komórkowego, a nawet jego przechwycenie i podsłuchanie rozmowy. Dlatego szczególną uwagę EASA poświęca konieczności zagwarantowania prywatności i ochrony danych, a także zabezpieczeń na wypadek cyberataku. Obecnie można nawet zhakować drona i przejąć nad nim kontrolę. A jak dodamy do tego liczbę latających w europejskiej przestrzeni powietrznej maszyn, to niebezpieczeństwo staje się jeszcze większe. Rynek RPAS rozwija się niezwykle dynamicznie. Jeszcze w 1997 r. budowano i rozwijano konstrukcje 76 typów RPAS. W 2012 r. ta liczba wzrosła już do 400. Badanie przeprowadzone w 2009 r. na zlecenie Komisji Europejskiej wykazało, że w 20 krajach UE 168 producentów oraz instytucji badawczych produkuje lub prowadzi badania i prace rozwojowe nad 320 modelami i typami lekkich (do 150 kg) systemów bezzałogowych statków powietrznych [5]. Na świecie można obecnie rozróżnić co najmniej 2115 różnych rodzajów modeli i typów dronów, z czego 591 w Europie [6]. Co więcej, szacuje się, iż rynek UAV jest wart 6,4 mld dol., a do 2024 niemal podwoi się do 11,5 mld. dol.
Solidna Polska
Jak na tle innych państw przedstawia się polski potencjał w produkcji bezzałogowców? Otóż obecnie w naszym kraju produkuje się lub prowadzi prace badawcze nad co najmniej 15 różnego rodzaju bezzałogowymi statkami powietrznymi [7]. Dla porównania we francuskich fabrykach i instytutach jest ich 115, a w niemieckich – 84. Zainteresowanie dronami zaczyna się już na uczelniach, w kołach naukowych, by wymienić chociażby High Flyers z Politechniki Śląskiej, Melavio Politechniki Warszawskiej, JEDI Politechnika Wrocławska czy konstruktorów z Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie. To tam polscy studenci zdobywają pierwsze szlify, które z powodzeniem procentują w uczestniczących w przetargach firmach i instytutach, jak WB Electronics, Polska Grupa Zbrojeniowa, Flytronic, Instytut Lotnictwa, Wojskowe Zakłady Elektroniczne czy Wojskowe Zakłady Inżynieryjne.
Przespaliśmy SESAR-a, obudźmy się na drony
Impuls przyspieszający w Polsce rozwój latających bezzałogowców może przyjść ze strony wojska. Zgodnie z „Planem modernizacji technicznej Sił Zbrojnych w latach 2013-2022”, do końca 2019 r. armia chce wydać co najmniej 3 mld zł na szereg bezzałogowych systemów rozpoznawczych i rozpoznawczo-uderzeniowych (programy ZEFIR, GRYF, ORLIK, WIZJER, WAŻKA) [8] . Cały problem w tym, by MON zechciał je kupić od krajowych, a nie zagranicznych producentów. W przeciwnym razie idące w milionach złotych środki na badania i rozwój bezzałogowców (z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, programu Innolot, funduszy europejskich czy zagranicznych zleceń i projektów) pójdą na marne, a polski przemysł lotniczy zaprzepaści szansę na rozwój innowacyjnych technologii. Niech przestrogą dla polskich decydentów będą doświadczenia z projektem SESAR mającym unowocześnić zarządzenia przestrzenią powietrzną w UE i trwającą jego ostatnią fazą (tzw. wdrożenia). Brak polskich firm we wcześniejszych fazach programu oraz brak wpływu na decyzje o przyjmowanych rozwiązaniach technologicznych doprowadził do sytuacji, w której ani nie mamy w Polsce opanowanych technologii tworzonego systemu, ani specjalistów z odpowiednim doświadczeniem i wiedzą. W efekcie będziemy zmuszeni do zakupu zagranicznych urządzeń i systemów, co może podnieść koszty budowy Jednolitego Europejskiego Nieba. Pamiętajmy, że drony mają być jego częścią.
Radosław Fellner
Źródła:
[1] KOMUNIKAT KOMISJI DO PARLAMENTU EUROPEJSKIEGO I RADY Nowa era w dziejach lotnictwa Otwarcie rynku lotniczego na cywilne wykorzystanie systemów zdalnie pilotowanych statków powietrznych w bezpieczny i zrównoważony sposób, COM/2014/0207 final, http://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/HTML/?uri=CELEX:52014DC0207&from=EN
[2] Safe use of remotely piloted aircraft systems (RPAS), commonly known as unmanned aerial vehicles (UAVs), in the field of civil aviation 2014/2243(INI) , www.europarl.europa.eu/oeil/popups/ficheprocedure.do?reference=2014/2243(INI)&l=en
[3] Hearing on Light Unmanned Aircraft Systems, Directorate-General Energy and Transport. Brussels 2009, str. 18.
[4] PROJEKT SPRAWOZDANIA w sprawie bezpiecznego korzystania ze zdalnie kierowanych bezzałogowych systemów powietrznych (RPAS), powszechnie znanych jako bezzałogowe statki powietrzne (UAV), w dziedzinie lotnictwa cywilnego (2014/2243(INI)), http://www.europarl.europa.eu/meetdocs/2014_2019/documents/tran/pr/1059/1059256/1059256pl.pdf
[5] Introduction of a regulatory framework for the operation of drones, Advance Notice of Proposed Amendment 2015-10, EASA, www.easa.europa.eu/system/files/dfu/A-NPA%202015-10.pdf
[6] RPAS Yearbook: The global perspective. 13th edition, 2015, str.155.
[7] Ibidem.
[8 „Plan modernizacji technicznej Sił Zbrojnych w latach 2013-2022”, MON, str. 2, http://mon.gov.pl/z/pliki/dokumenty/rozne/2014/07/program_uzbrojenia_18_lipca_2014_1.pdf