Roman Kuźniar: A jednak Europa
- Roman Kuźniar, Polska Zbrojna
Nasze najważniejsze interesy są na Starym Kontynencie, czyli przede wszystkim w Unii Europejskiej.
Profesor Jerzy Buzek został przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. To jedno z trzech–czterech najważniejszych stanowisk w strukturze władz Unii Europejskiej. Sam parlament ma wielki wpływ na budżet Unii, na skład Komisji Europejskiej, wreszcie programuje w niemałym stopniu stosunki zewnętrzne Unii. Może na przykład sprzyjać jej współpracy z państwami Europy Wschodniej. Przewodniczący parlamentu ma w tym wszystkim niemałą rolę do odegrania. Staje się przy tym jedną z twarzy Unii Europejskiej dla jej obywateli oraz w jej kontaktach ze światem zewnętrznym. Jest świetną wizytówką kraju, z którego pochodzi. To nie jest tylko prestiż. Nawet gdyby, jak chcą niektórzy, chodziło tutaj wyłącznie o prestiż, to na najwyższym poziomie, a to niemało. W końcu nadal jesteśmy nowym krajem Unii. Od tej pory żadne stanowisko unijne nie będzie zbyt ważne, aby nie mógł go objąć ktoś z Polski. Kończy się także w ten sposób podział na starą i nową Europę wewnątrz Unii.
Polska ma swego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, bo od samego początku mieliśmy w tej sprawie poparcie Niemiec i Francji. Stanowisko tych dwóch krajów przeważyło. Przypomnijmy, chodziło o poparcie naszego kandydata przez kraje, z którymi Polska jeszcze niedawno była na „wojennej ścieżce” z powodu wojny w Iraku, polityki USA, której udzielaliśmy bezwarunkowego poparcia, oraz kształtu Unii Europejskiej. Dzięki poparciu Paryża i Berlina, a wbrew stanowisku Londynu (naszego sojusznika z wojny w Iraku), budżet UE jest dla Polski niesłychanie korzystny. Dostajemy wielką pomoc, która będzie zmieniać, już zmienia, nasz kraj. O nasze bezpieczeństwo energetyczne zabiegamy wyłącznie przez UE. A jeszcze kilka lat temu polscy politycy mówili o Europie w tonie konfrontacyjnym.
W pierwszej połowie tej dekady idea integracji europejskiej nie była wśród polskiej klasy politycznej popularna. Żadna partia polityczna, żaden kandydat na prezydenta nie chciał być proeuropejski. Proeuropejskość brzmiała jak obelga.
Powyższe fakty pokazują, jak bardzo ważne jest z polskiego punktu widzenia inwestowanie w silną Europę. Tak właśnie robi rząd Donalda Tuska. Stawiając na Europę, pomagamy Polsce. Pięć lat temu, gdy Polska znajdowała się w stanie konfrontacji z Europą i u boku USA „poprawiała” świat, na stanowisko przewodniczącego PE nie mógł liczyć nawet tak dobry kandydat z Polski jak Bronisław Geremek. Przypomnijmy, jak wielkie nadzieje Polska wiązała jeszcze kilka lat temu z Ameryką Busha. Liczyliśmy nie tylko na zniesienie wiz, ale także na wysokie stanowiska w organizacjach międzynarodowych, które miały nam przypaść dzięki poparciu Waszyngtonu – w ONZ, OECD czy NATO. Tak się nie stało.
Nie dostajemy z Iraku ani jednej baryłki ropy, a po lukratywnych kontraktach w tym kraju nie pozostało nawet wspomnienie. Trzeba wiedzieć z kim i kiedy robi się dobre interesy…
Najważniejsza jest jednak świadomość, że leżymy w Europie, a co za tym idzie nasze najważniejsze interesy są w Europie, czyli przede wszystkim w Unii Europejskiej. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby jej nie było po 1989 roku. Bylibyśmy w Europie sami. O nasze interesy w Unii trzeba stale zabiegać. Nie należy toczyć wojen przeciwko Europie ani też ograniczać się do stanowiska roszczeniowego: „należy się” nam od „Europy”, bo jesteśmy dumnym narodem, jakby w Europie nie było innych dumnych narodów, albo ze względu na krzywdy historii – skrzywdzonych w Europie też nie brakuje. W Europie trzeba grać konstruktywnie i zespołowo, a przy tym tak, aby ją wzmacniać, aby czynić ją witalną i wiarygodną. Taka gra szybko przynosi rezultaty. Przykład Jerzego Buzka dowodzi tego bezspornie.
Artykuł ukazał się w Polska Zbrojna . Przedruk za zgodą Redakcji