Władysław Manteuffel: O Kosowie i globalizacji na brukselskim szczycie - korespondencja z Brukseli
Nazajutrz po ceremonii podpisania Traktatu w Lizbonie, przywódcy państw UE udali się do Brukseli na szczyt Rady Europejskiej. Rozmowy skoncentrowane na temacie Kosowa, globalizacji i przyszłości UE nie przyniosły wielu przełomowych decyzji, choć zakończyły się kilkoma istotnymi rozstrzygnięciami.
Władysław Manteuffel, korespondencja ze szczytu Rady Europejskiej w Brukseli
Zakończony w piątek (14.12) szczyt Rady Europejskiej powinien zostać zapamiętany nie tylko ze względu na to, że trwał zaledwie jeden dzień (podpisanie Traktatu reformującego nastąpiło w przeddzień w Portugalii). Spotkanie przywódców państw UE potwierdziło bowiem wyrażoną przez brytyjskiego premiera Gordona Browna opinię, że wraz z podpisaniem Traktatu z Lizbony, “zmiany instytucjonalne” ustąpią pierwszego miejsca w rozmowach “w przewidywalnej przyszłości” zagadnieniom takim jak np. bezpieczeństwo, ekonomia i środowisko.
Kosowo
Intensywne rozmowy, zdominowane przez temat Kosowa, wyzwań związanych z globalizacją i przyszłością integracji europejskiej, doprowadziły do kilku konkretnych decyzji. Wśród nich należy wymienić decyzję o wysłaniu do Kosowa (prawdopodobnie już w przyszłym roku) cywilnej misji UE w sile ok. 1800 policjantów, prokuratorów i sędziów. Przywódcom państw członkowskich UE nie udało się natomiast wypracować jednolitego stanowiska w razie spodziewanego ogłoszenia przez Kosowo niepodległości.
Kwestia ta zostanie podniesiona wkrótce na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, z poparciem Rady Europejskiej “aby zagwarantować pokój, bezpieczeństwo i rozwój w tym regionie” jak to ujął przewodniczący Radzie Premier Portugalii Jose Sokrates. Konkluzje prezydencji podkreślają jednak, że rozwiązanie statusu prowincji jest przypadkiem sui generis i nie będzie stanowić precedensu w znaczeniu prawnym, czego obawia się część krajów UE, zmagających się z problemem własnych separatyzmów (m.in. Cypr i Hiszpania).
„Grupa mędrców”
Inną decyzją, którą podjęły delegacje państw członkowskich było powołanie grupy mającej podjąć się refleksji nad istotnymi dla przyszłości Unii sprawami w perspektywie 2020-30, nazywaną krótko „grupą mędrców”. W skład powstałego z inicjatywy prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego gremium dotychczas weszli były wieloletni premier Hiszpanii Felipe Gonzalez jako przewodniczący oraz była prezydent Łotwy Vaira Vike-Freiberga a także były prezes Nokii Jorma Ollila. Do marca przyszłego roku mają oni zaprezentować Radzie listę jeszcze maksymalnie 6 osób, które wejdą w skład grupy, a do czerwca 2010 zaprezentować swój raport końcowy.
Na szczycie zabrakło jednak porozumienia co do tego, czy grupa ma zastanawiać się nad przyszłymi granicami Unii. Zależałoby na tym prezydentowi Sarkozy’emy, który poparł kandydaturę Felipe Gonzaleza, podobnie jak on sam przeciwnemu członkostwu Turcji w UE (choć Sarkozy stwierdził, że grupa niekoniecznie miałaby się zająć konkretnie przypadkiem Turcji). Premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown oczekuje od grupy podjęcia refleksji nad długofalowymi wyzwaniami stojącymi przed Europą, jak migracje, ochrona środowiska i zagadnienia gospodarcze.
Natomiast Kanclerz Niemiec Angela Merkel podkreśliła na konferencji prasowej swojej delegacji, że sprawa dalszego rozszerzenia UE, podobnie jak sprawy instytucjonalne, finansowe i poszczególne polityki UE, nie stanowi przedmiotu rozważań grupy, ale należy do polityków. O temperaturze rozmów nt. zakresu zainteresowania grupy świadczyć może sytuacja, który ujawnił jeden z dyplomatów: w pewnej fazie rozmów prezydent Sarkozy miał stać już w drzwiach sali rozmów.Perspektywa polskiej delegacji
Dobry nastrój premiera nie zakłócił nawet drobny incydent, który wprowadził odrobinę zamieszania na szczycie. W broszurze informacyjnej, gdzie umieszczono zdjęcia członków delegacji państw członkowskich niespodziewanie pojawiło się zdjęcie prezydenta Lecha Kaczyńskiego (zdjęcia tego zaś brakowało w broszurze z poprzedniego dnia z Lizbony, gdzie prezydent był obecny). Donald Tusk wyjaśnił, że pomyłka nie powstała ani z winy urzędników prezydenta, ani z winy pracowników polskiej dyplomacji (wobec której zdążyły się pojawić w tej sprawie zarzuty, sugerujące celową złośliwość wobec głowy państwa), ale wśród urzędników z Brukseli.
Podsumowując szczyt należy zauważyć, że mimo że nie przyniósł on przełomowych decyzji, zakończył się kilkoma istotnymi rozstrzygnięciami. Co więcej, krajowa delegacja została ciepło przyjęta przez partnerów, którzy zasygnalizowali, że widzą dla Polski aktywniejsze miejsce we Wspólnocie, co dobrze rokuje na przyszłość. A za „tradycyjną” już drobną wpadkę związaną z polską delegacją tym razem nie ponoszą oni odpowiedzialności.
Źródło: informacje własne, consilium.europa.eu