08 listopad 2007
Wall Street odczuło skutki drożejącej ropy, zawirowań na rynku kredytowym i niepokojących wieści z Chin o stopniowej dywersyfikacji dolarowych rezerw. Nowojorskie notowania poszły wczoraj w dół, dziś niepokój przenosi się do Azji. Notowania na amerykańskiej giełdzie poszły wczoraj ostro w dół w następstwie rekordowo niskiej wartości dolara i gromadzących się strat na hipotekach. Wall Street musiał pogodzić się z 2,9–procentymi stratami, a londyński FTSE obniżył się o 1,39 procent. Zaostrzają się obawy, że zawirowania na rynku kredytowym mogą poważnie zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu.
Taka korelacja niepokojących wydarzeń wzbudziła niepokój inwestorów co do zdolności Fed do obniżenia stóp procentowych w odpowiedzi na burzliwą sytuację na rynku kredytów, unikając przy tym dalszego osłabienia dolara. Kolejne spadki dolara grożą wzrostem inflacji, oraz skokiem cen ropy.
Dolar poszedł ostro w dół po tym, jak wysoki urzędnik chińskich władz zapowiedział zamiar dywersyfikacji rezerw, które osiągnęły astronomiczną sumę 1430 miliardów dolarów. W planie jest stopniowe odchodzenie od dolara na rzecz silnych walut, przede wszystkim euro. W rezultacie waluta eurolandu wzbiła się do historycznego poziomu 1,4730 dolara. Tak niesprzyjający układ wydarzeń stawia władze amerykańskiej Rezerwy Federalnej w trudnej sytuacji.
- Jak tu obniżać stopy, by ratować finanse, a spisywać dolara na dalsze straty? Fed ma trudną łamigłówkę do rozwiązania – podsumowuje Marc Pado z Cantor Fitzgerald.
Po środowych spadkach na Wall Street przyszedł czas na giełdy azjatyckie. Japoński Nikkei spadł o 2,8 procenta.
Na podstawie: ft.com, cnn.com