Antarktyda/ Wielka Brytania, Argentyna i Chile spierają się o prawa do Antarktydy
Wielka Brytania ogłosiła w środę (17.10), że zgłosi roszczenie do rozległego obszaru morskiego wokół brytyjskiej strefy na Antarktydzie. Wywołało to natychmiastową reakcję Argentyny i Chile, które zgłaszają pretensje do znacznej części tego obszaru.
Zgodnie z decyzją ONZ, każdy kraj nadmorski ma czas do maja 2009 roku, aby zgłosić pretensje do obszarów kontynentalnych położonych w obrębie 640 km od wybrzeża. Wielka Brytania ma zamiar ogłosić swoje roszczenia już wkrótce. Przygotowywane przez nich roszczenie powiększyłoby brytyjską strefę wokół Antarktydy o około milion kilometrów kwadratowych.
Traktat Antarktyczny z 1959 roku zakazuje wydobywania ropy naftowej i gazu ziemnego na Antarktydzie. Brytyjczycy obiecują, że nie złamią zakazu eksploatacji złóż. Swój wniosek tłumaczą zaś zabezpieczeniem swoich interesów na wypadek, gdyby zakaz ten został zniesiony.
Zaskoczeni brytyjskim oświadczeniem Argentyńczycy zapowiedzieli przygotowanie analogicznego wniosku. Obejmowałby on m.in. należące do Brytyjczyków Falklandy i Georgię Południową, o które oba kraje spierają się od dawna.
Także Chilijczycy, zaniepokojeni zwłaszcza brytyjskimi pretensjami do Ziemi O’Higginsa, zapowiedzieli obronę swoich praw do tego obszaru.
Argentyna i Chile są w tej sprawie naturalnymi sprzymierzeńcami i już teraz uzgadniają wspólne stanowisko. W Chile słyszy się głosy o tym, że należałoby zwołać nadzwyczajne spotkanie dwunastu sygnatariuszy Traktatu Antarktycznego, którzy wspólnie odnieśliby się do brytyjskiej zapowiedzi. Z propozycją tą wyszedł Jorge Taruda, poseł chilijskiej partii socjaldemokratycznej PPD, zdaniem którego „Chile, ze wszystkich krajów, ma najbardziej uzasadnione prawa do Antarktydy”.
Obecnie, do 5/6 terytorium Antarktydy pretensje zgłasza w sumie siedem krajów.
Na podstawie: emol.com, bbc.co.uk