Indie i Pakistan liczą na dostawy gazu z Turkmenistanu
W sobotę (11.12) w Aszchabadzie podpisano umowę o budowie gazociągu TAPI o wartości 7,6 mld USD. Gaz ma popłynąć na długości blisko 1700 km z Turkmenistanu do Indii, lecz realizacja projektu wciąż nie jest przesądzona.
Umowa została podpisana przez trzech prezydentów - Hamida Karzaja, Kurbangulego Berdimukhamedowa i Asifa Ali Zardariego oraz indyjskiego ministra energetyki Murli Deora.
Inwestycja ma zapewnić dostawy gazu cierpiącym na niedobory energii państwom południowoazjatyckim. Podpisane porozumienie przewiduje dostawy na poziomie 90 mln metrów sześciennych gazu dziennie, z czego po 42% przypadnie Indiom i Pakistanowi, zaś pozostałe 16% ma pozostanie w Afganistanie.
Spodziewa się, że jeśli budowa gazociągu TAPI dojdzie do skutku, przyniesie on duże korzyści wszystkim stronom porozumienia. W Pakistanie, w którym zużycie gazu rośnie o 10% rocznie, jego niedobór powoduje zamykanie setek zakładów przemysłowych. Także dynamicznie rozwijające się Indie są uzależnione od importu surowców energetycznych, zaś gaz jest obok ropy naftowej najważniejszym z nich.
Dokument nie precyzuje jednak w jaki sposób zapewnione zostanie finansowanie i bezpieczeństwo gazociągu. Są to dwa główne problemy, z powodu których powstały na początku lat 90. projekt wciąż nie został zrealizowany. Zakłada on budowę łatwych do uszkodzenia instalacji na najbardziej niestabilnych obszarach Afganistanu i Pakistanu. Wiadomo jedynie, że inwestycja ma zapewnione wsparcie z Azjatyckiego Banku Rozwoju (ADB).
„To nie będzie łatwa inwestycja, zapewnienie jej bezpieczeństwa będzie kluczowym zadaniem” powiedział szef ADB, Haruhiko Kuroda. „Patrząc na ilość terrorystycznych ataków na konwoje z zaopatrzeniem dla wojsk NATO w Afganistanie, widać czego można spodziewać się względem budowy gazociągu” dodaje pakistański analityk Hassan Askari.
Budowę gazociągu TAPI silnie wspierają Stany Zjednoczone, traktując go jako alternatywę dla projektu IPI, zakładającego przesył irańskiego gazu do Indii.