Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Białoruś 2010


02 styczeń 2010
A A A

Więcej zachodnich inwestycji, więcej współpracy pomiędzy władzą a opozycją, trochę więcej języka białoruskiego. Dalsze targi z Rosją i manewrowanie pomiędzy Wschodem a Zachodem. Jak będzie wyglądać Białoruś za rok - w grudniu 2010?

Nadchodzący rok na Białorusi zapowiada się niezwykle ciekawie. Wiele procesów społecznych, a także tych, które toczą się w świecie polityki, gospodarki i mediów zaowocuje z pewnością zaskakującymi wydarzeniami. Pozycje, w których uczestnicy życia publicznego okopali się i do których przyzwyczaili się politycy i komentatorzy, pod wpływem tych procesów tracą powoli rację bytu. Stąd 2010 może okazać się rokiem przetasowań.
 
Gdy chodzi o wewnętrzną sytuację polityczną to stosunki władza-opozycja przewartościowują się. Do niedawna panowała powszechna zgoda, że cele Aleksandra Łukaszenki i opozycji są sobie przeciwstawne. Łukaszenko rozszerzając swoją władzę pogłębiał zależność gospodarczą od Rosji, promował język rosyjski kosztem białoruskiego, likwidował demokrację. Opozycja rozumowała wg schematu: najpierw usuńmy Łukaszenkę, na urządzanie kraju czas przyjdzie później. Obecnie, w obliczu rosyjskich zakusów na białoruskie przedsiębiorstwa i infrastrukturę naftową, czyli poważnej utraty niezależności, Łukaszenka zmienił front- manewrując i negocjując broni energetycznych interesów Białorusi. W zależnej od niego telewizji i prasie roi się od krytycznych komentarzy pod adresem Rosji. Dodatkowo prezydent „wszedł” w unijny projekt Partnerstwa Wschodniego, który przynieść ma wymierne korzyści gospodarce czy szerzej- społeczeństwu. Część opozycji, zwłaszcza skupionej wokół Aleksandra Milinkiewicza, ostatnio także grupa Andrzeja Klimowa zaczęło dostrzegać, że w sytuacji, gdy władza i opozycja mają wspólne cele powinno się postawić na dialog i współpracę. Ochrona białoruskiej niepodległości, rozwój kontaktów z Europą to cele, które obecnie zbliżają do siebie wszystkie odpowiedzialne siły w kraju. Można spodziewać się, że w 2010 roku dojdzie do prób zbudowania instytucji, w których taka współpraca mogłaby się realizować (bardziej ambitnych niż istniejąca Rada Konsultacyjna). Mogłoby to być nawet włączenie jakichś niezależnych osobistości do rządu (którego połowa składu została zdymisjonowana na początku grudnia).
 
Patriotyczny zapał władz może przyczynić się do poprawy kondycji języka białoruskiego, jednego z dwóch państwowych, jednak w praktyce ustępującego powszechnie stosowanemu rosyjskiemu. Dające się zaobserwować pewne podskórne, oddolne ożywienie (np. pojawiające się reklamy po białorusku, przychylniejsze spojrzenie administracji niższego rzędu), a także przyjaźniejsze białoruszczyźnie wypowiedzi Łukaszenki pozwalają przypuszczać, że w 2010 liczba wydawnictw białoruskojęzycznych (do tej pory malejąca) może się zwiększyć, a język ten dostanie szerszy dostęp do środków masowego przekazu.
 
Premier Włoch Silvio Berlusconi przetarł szlak do Mińska, do tej pory omijanego przez zachodnich przywódców. W 2010 białoruska stolica gościć będzie kolejnych prezydentów i ministrów resortów gospodarczych. Podstawowe znaczenie ma tu program przyciągania zagranicznych inwestycji, ułatwień w zakładaniu firm, prywatyzacji. Słowem jest do podzielenia tort, na który od dawna spoglądają przedsiębiorcy. Nadchodzący rok będzie czasem wchodzenia zachodniego kapitału do kraju między Dźwiną a Prypecią. W kończącym się roku Białoruś awansowała z 82 na 58 miejsce na liście państw przyjaznych prowadzeniu biznesu (wg „Doing Business 2010”, IFC / Bank Światowy). Celem, jaki stawia sobie rząd jest awans do pierwszej trzydziestki. W przeciągu roku na pewno się to nie uda, niemniej austriaccy, niemieccy czy włoscy (może także polscy?) biznesmeni staną się na Białorusi widokiem codziennym.
 
Stosunki z Rosją dalej będą opierać się na targach i manewrowaniu, zależnie od bieżących potrzeb. Uznanie Abchazji i Osetii Płd, wcielanie w życie postanowień rozyjsko-białorusko-kazachskiej unii celnej, udział wojsk w przewodzonych przez Rosję Wspólnych Siłach Szybkiego Reagowania to atuty, które przydadzą się do uzyskania preferencyjnych cen surowców, kredytów i zachowania kontroli nad własnym przemysłem naftowym.
 
W kraju powrót do fizycznego nękania opozycji (porwania) i plany poddania prezydentowi kontroli nad władzą sądowniczej posłużą jako straszak na radykalnych przeciwników reżimu.
Zaplanowane na 2010 rok wybory lokalne (choć nie tak ważne jak np. prezydenckie) odbędą się wg nowej ordynacji, która (częściowo) wychodzi naprzeciw oczekiwaniom Unii Europejskiej. Brakuje w niej co prawda np. gwarancji obecności obserwatorów przy liczeniu głosów czy zniesienia głosowania przedterminowego, ale władze wykorzystają je jako swoisty balon próbny. Jest widoczna pewna wola poszerzenia pola działania dla niezależnych sił politycznych, nadchodzący rok będzie czasem testów jak daleko można się w tym kierunku posunąć.
 
Wejście w życie porozumienia o małym ruchu granicznym powinno w końcu przywrócić życie do podlaskich bazarów, które od wejścia Polski do Unii Europejskiej opustoszały odkąd sąsiedzi ze wschodu stanęli przed wymogiem kupowania wiz po zaporowych cenach.
Białoruska propozycja zniesienia wiz dla obywateli UE prawdopodobnie zostanie zaakceptowana i 2010 będzie zdecydowanie lepszy dla rozwoju kontaktów międzyludzkich i podróży w obydwie strony granicy.
 
Unijne Partnerstwo Wschodnie, głośno odtrąbiony sukces polskiej dyplomacji, będzie miało okazję zaprezentować swoje funkcjonowanie w praktyce. Białoruś jako kraj szeroko zainteresowany udziałem w nim, aplikował do wielu projektów przygotowywanych w tych ramach, rok 2010 pokaże, czy unijna „marchewka” będzie tak samo smakować społeczeństwu jak i władzy.