Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Maciej Szott: Kryzys finansowy uderza w waluty


28 październik 2008
A A A

Unia Europejska, geograficznie daleka od epicentrum kryzysu finansowego, zdaje się być na początku perturbacji związanych z krachem. Euro straciło 13,5  procenta wobec amerykańskiego pieniądza. Potwierdza to kłopoty unijnej gospodarki oraz pokazuje brak zaufania do wspólnotowej waluty w okresie próby.

Ostatnie miesiące na rynku walutowym przyniosły zaskakujące zmiany. Nie obserwujemy korekt czy zmian, które częściowo uderzają w poszczególne sektory. Mamy do czynienia z odwróceniem się trendu, którego żadna analiza techniczna nie jest w stanie okiełznać. Co to właściwie oznacza wobec istniejącego już od stycznia(1) kryzysu finansowego?

Jest to objaw zaangażowania dużych środków kapitałowych w zabezpieczanie się przed skutkami recesji i niepokoju. Warto podkreślić, że nie tylko prawdziwe spowolnienie jest realnym zagrożeniem ale także strach, co więcej oba te składniki równomiernie składają się na obecny krach. Innymi słowy dotarło do nas ze zdwojoną siła, iż niewyobrażalne kwoty stracone daleko za oceanem mają rzeczywisty wpływ na naszą egzystencję w Europie. Następnie odbija się to na naszym złotym, koronie, forincie. Im później bessa zostaje potwierdzona tym gwałtowniejsze wahania kursów można odnotować. Wydaje mi się rozsądne przewidywać, że osoby i podmioty, które miały najwięcej do stracenia lub dynamicznie reagują najszybciej wyciągnęły swój kapitał z niepewnych inwestycji. Były to małe fundusze hedgingowe, prywatni inwestorzy (co potwierdza największy 11 miliardowy odpływ z TFI już w styczniu) lub wyjątkowo dobrze zarządzane instytucje finansowe. Gorzej mają się banki i wielkie międzynarodowe firmy, gdzie moment bezwładności oraz ryzyko ogromnej liczby klientów ważą się na szali skomplikowanych równań. Bo czy to możliwe, żeby ING czy Fortis dowiedziały się o swoich problemach dopiero teraz?  

Październik pokazał nam na przykładzie giełdy w jakim stopniu zawładnął nami krach. Biorąc pod uwagę zagranicznych inwestorów stanowiących 1/3 kapitału polskiej giełdy, można stwierdzić, że większość z nich wycofała swoje środki właśnie w przeciągu ostatnich tygodni. Jest kilka powodów tego ruchu.

Po pierwsze podczas kryzysu warto szukać stabilności. Wycofane inwestycje denominowane w najróżniejszej postaci zostały wymienione na amerykańską walutę, postrzeganą ciągle jako światowy pieniądz.

Po drugie Węgry przyniosły niespodziewanie złe oczekiwania dla całego regionu środkowej europy. Fakt radykalnego podwyższenia stóp procentowych był tylko potwierdzeniem złego stanu węgierskiej gospodarki. Od sierpnia 2008 roku forint w stosunku do dolara stracił już 30%(2). Wieść o długach przekraczających możliwości płatnicze stwarza niebezpieczeństwo pogłębienia się już dotkliwego kryzysu. Co gorsza, obecna polityka pieniężna będzie przyczyną do równie mocnego obniżania stóp w niedalekiej przyszłości, ze względu na przyrost gospodarczy. Taki schemat działania znamy już z doświadczeń Greenspana, szefa amerykańskiego odpowiednika Rady Polityki Pieniężnej, z początku nowego millenium. Zatem nierozważna polityka monetarna przyniesie co najmniej pokusy na kolejne lata. W ramach złagodzenia sytuacji przeprowadzone zostanie okresowe dofinansowanie narodowego banku we współpracy z EBC oraz IMF.

Wyżej ukazane relacje pomiędzy Europą Środkową a dolarem są poniekąd reprezentatywne dla szerszego obrazu rynku walut. Dolar umacnia się, ponieważ jest jednym z niewielu niewypróbowanych narzędzi finansowych podczas ostatnich miesięcy. Złoto odnotowało wyraźną korektę po przekroczeniu symbolicznej granicy 1000 dolarów. Ropa okazała się być świetnym pomysłem inwestycyjnym do czasu osiągnięcia absurdalnie wysokiego poziomu ponad 140 dolarów za baryłkę. Zdaje się, że dolar nie mógł zostać pominięty w „biegu po bezpieczeństwo”(3). Przytaczając porównania, sugeruję że obecny stan rzeczy jest tylko trendem, który równie dobrze za kilka miesięcy może ulec zmianie.

Warto sięgnąć do wykresów, które ukażą jak istotne na rynku finansowym są zmiany ostatnich 3 miesięcy. Złotówka straciła 31,25 (4) procent w stosunku do dolara od pierwszego sierpnia 2008 roku. Jest to najbardziej dynamiczna zmiana tego kursu od dekady. Jak już wspominałem przyczyną jest wycofanie pieniędzy z giełdy przez zagranicznych inwestorów. Po drugie wycofanie kapitału z polskich placówek przez firmy matki potrzebujące płynności. Po trzecie, niepokoje w całej Europie Środkowo-Wschodniej, spowodowane głównie sytuacją na Węgrzech, prowadzą do wycofania kapitału z tego regionu. Ponadto wartość złotówki wobec dolara była historycznie niska, co mogło być sygnałem do kupna. Kolejnym istotnym elementem jest pozostawienie stóp procentowych na stałym poziomie. Obecnie zmiany Rady Polityki Pieniężnej niewiele pomogłyby gospodarce, a jest obawa że zostaną źle odczytane, jak to miało miejsce na Węgrzech. Obniżenie stopy referencyjnej oznaczałoby ratowanie polskiej gospodarki, niewielkie zmiany nie przyczyniłyby się do odwrócenia trendu na giełdzie, a wobec paniki zagranicą mogłyby być zupełnie zignorowane.

Natomiast podwyższenie stóp nie przyniesie upragnionej stabilizacji złotego, gdyż kapitał inwestycyjny wraca do domu, czyli do najbogatszych państw świata (Japonia, USA). Wyprzedaż złotówki przez spekulantów zdecydowanie może przyczynić się do pogłębienia niekorzystnego trendu. Prostym i łatwym sposobem na zarobienie dużych pieniędzy na giełdzie walutowej jest krótka sprzedaż, co w okresie kryzysu prowadzi do szybkiej deprecjacji pieniądza.

Unia Europejska, geograficznie daleka od epicentrum kryzysu finansowego, zdaje się być na początku perturbacji związanych z krachem. Złotówka odnotowała 16 procentowy(5) spadek w stosunku do euro. Mechanizmy działające na rzecz aprecjacji europejskiej waluty są takie same jak w przypadku dolara. Jednakże w tym samym czasie euro straciło 13,5 (6) procenta wobec amerykańskiego pieniądza. Potwierdza to kłopoty unijnej gospodarki oraz pokazuje brak zaufania do wspólnotowej waluty w okresie próby. Wzrost gospodarczy euro zony obniżył się w drugim kwartale o 0,2 procent(7).

Co więcej unia odnotowała we wrześniu rekordowy spadek nowych zamówień oraz czwarty miesiąc z rzędu obniża się zatrudnienie (8). Unia Europejska zanotowała spowolnienie już rok temu, ze względu na silne euro, co jest przyczynkiem do obecnie złej sytuacji. Spadek wartości europejskiej waluty powinien przyczynić się do poprawy eksportu. Jednak trzeba mieć na uwadze, że Europa jest importerem netto(9), a jej główni dostawcy USA, Chiny, Rosja operują w dolarach, co w rzeczywistości pogorszy nasz bilans płatniczy. Stany Zjednoczone wydają się być w lepszej sytuacji, gdyż ich głównymi partnerami handlowymi są Kanada, Meksyk, Chiny i Japonia(10), co pozwala na dywersyfikację portfela walutowego. Oczywiście Unia Europejska zajmuje wysokie miejsce w handlu z USA co tym bardziej wpłynie pozytywnie na amerykańską gospodarkę, która także jest importerem netto. Zatem obecna sytuacja walutowa jest pomocna przy realizacji planu Paulsona.   

Podsumowując, kursy wszystkich walut są bardzo niestabilne, co uderza przede wszystkim w handel międzynarodowy. Co więcej wprowadza w zakłopotanie na naszym rodzimym rynku. Przykładem są chociażby kantory, gdzie kurs skupu obcych walut różni się o kilkadziesiąt groszy a spread osiąga niebotyczne rozmiary. Ponadto przez rosnące ryzyko trudno jest sprzedać jena lub kupić dolara. Widać zatem, że mamy do czynienia z prawdziwym kryzysem walutowym, choć na szczęście daleko jeszcze do sytuacji z początku lat 90.

 

1) Symptomy kryzysu były widoczne lub do przewidzenia kilka lat wcześniej, jednak pierwsze oznaki słabości przypadają na połowę 2007roku.
2)  Finance.yahoo.com/echarts 
3)  Flight to safety- powiedzenie oznaczające poszukiwanie bezpiecznego sposobu przechowania zgromadzonego majątku podczas braku stabilizacji finansowej.
4)  Finance.yahoo.com/echarts 
5)  Finance.yahoo.com/echarts 
6)  Finance.yahoo.com/echarts 
7)  http://www.ft.com/cms/s/0/2d5ebeba-a1ac-11dd-a32f-000077b07658.html
8)  http://www.ft.com/cms/s/0/2d5ebeba-a1ac-11dd-a32f-000077b07658.html
9)  https://www.cia.gov/library/publications/the-world-factbook/geos/ee.html#Econ
10)  http://www.economist.com/countries/USA/profile.cfm?folder=Profile-FactSheet