Mariusz Marchliński: Sikorski - Rice. Rozmowa niedokończona (komentarz)
- Mariusz Marchliński
Spotkali się, On jak jastrząb, Ona jak orlica, aby wytyczyć kierunek w sprawie amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce. Minister Radosław Sikorski przyjął dobrą taktykę negocjacyjną z Waszyngtonem. Doskonale wie, że trzeba nadrobić, a wręcz zmienić dotychczasowy styl rozmów z partnerem zza Atlantyku. Mogliśmy dzięki temu usłyszeć, że zgadzamy się, co do zasad. Innymi słowy Polska przekonała USA, że nie można mówić o instalacji niektórych elementów tarczy antyrakietowej w Polsce bez czegoś w zamian. Tym czymś ma być modernizacja polskiej armii. To rzeczywiście już dobrze. Zważywszy na to, że Waszyngton nie robi Polsce żadnej łaski, że coś nam daje. Negocjacje w tak kluczowej dziedzinie jak polityka bezpieczeństwa państwa muszą być handlem wymiennym, na którym zyskują na dużym plusie obie strony, tzn. USA kolejny strategiczny przyczółek, a Polska zasłużoną „rewolucję” obronną oraz dwustronną umowę wojskową gwarantującą natychmiastowe wsparcie obronne w razie ataku na Polskę.
USA-RP, nie tak szybko
Niestety Stany Zjednoczone są przeciwne dodatkowym gwarancjom bezpieczeństwa dla Polski w postaci osobnej umowy jakie mają USA z Turcją czy Włochami. Ameryka wychodzi z założenia, że wystarczającym gwarantem bezpieczeństwa dla Polski jest art. V Traktatu Północnoatlantyckiego. Polska już nie domaga się zainstalowania na naszym terytorium rakiet typu Patriot 3. Natomiast powinniśmy dążyć do NATO – wskiego mobilnego systemu obrony przeciwrakietowej. Jeszcze nie prędko nastąpi podpisanie porozumienia w sprawie tarczy, ale jest możliwa wspólna deklaracja.
Cała polska polityka zagraniczna wobec USA w ostatnich pięciu latach jak dotąd nie powiodła się. Udział wojsk polskich w Iraku, przychylność Warszawy wobec założeń amerykańskiej polityki zagranicznej, jak i zakup myśliwców F-16 były ukierunkowane na przyznanie Polsce specjalnego statusu sprzymierzeńca Waszyngtonu. Na początku mówiliśmy, aby to była pozycja taką jaką mają Wielka Brytania i Izrael, teraz z kolei pragnęlibyśmy uzyskać status porównywalny do Turcji lub Włoch. Okazuje się jednak, że nawet na to nie możemy co liczyć. Warto zaznaczyć, że nie ma w programie kandydatów Partii Demokratycznej na urząd prezydenta USA wzmianki o tarczy antyrakietowej. Daje to do myślenia, czy tak naprawdę jest z kim rozmawiać o tych sprawach.
Warszawa – między młotem a kowadłem
Z przykrością było widać, że prawie do końca 2007 roku elity polityczne Polski przyzwyczaiły USA do tego, że ogarnia nas radość tylko z tego powodu, że możemy być przy Białym Domu. Dobrze, że Sikorski ma świadomość, że Waszyngton nie jest dobrym i łatwym partnerem do negocjacji, w czym próbował nieskutecznie przekonać braci Kaczyńskich.
Jak na razie widać, że minister Sikorski nie boi się Rosjan i nie klęka przed Amerykanami. To już ewenement.
Poza tym chyba rozumie, że nasze stosunki z Rosją to gra: odróżnia głupstwa od rzeczy istotnych i reaguje tylko na te ostatnie. Zaś wygrywając Amerykanów przeciw Rosjanom daje nam choć jakiś zarys autentycznej polskiej polityki zagranicznej.
Ze współczesnego świata nie da się wypisać. Zostaje nam jedna nadzieja: że amerykańskie i rosyjskie instalacje będą się wzajem trzymać w szachu. A my zapewnimy sobie wreszcie rzeczywiste bezpieczeństwo - i to cudzymi rękami.
Dlatego też, wbrew alarmom podnoszonym nieustannie przez media, powiedzmy sobie patriotycznie: po raz pierwszy od dłuższego czasu wszystko wydaje się zmierzać we właściwym kierunku.