Mohamed ElBaradei: Gra pozorów
- Rafał Zgorzelski
Książka, o której mowa, traktuje o kwestiach (bardzo) poważnych, gdyż jest poświęcona kulisom najważniejszych konfliktów współczesnego świata. Kto zachowuje się w polityce międzynarodowej, jak Pinky, a kto jest jej Mózgiem, który z uporem maniaka zmierza do tego, by sprawować władzę nad światem? Czy odpowiedź na tak postawione pytania znajdziemy w tej publikacji?
Powyższa bajka animowana dziwnie przypomniała mi się podczas lektury bardzo ciekawej książki, którą czyta się jak pasjonującą opowieść, choć przecież bynajmniej nie jest ona gawędą o białych laboratoryjnych myszkach, bądź też wytworem wyobrażeń twórcy realizującego film na podstawie dziecięcej fantazji. Książka, o której mowa, traktuje o kwestiach (bardzo) poważnych, gdyż jest poświęcona kulisom najważniejszych konfliktów współczesnego świata. Kto zachowuje się w polityce międzynarodowej, jak Pinky, a kto jest jej Mózgiem, który z uporem maniaka zmierza do tego, by sprawować władzę nad światem? Czy odpowiedź na tak postawione pytania znajdziemy w tej publikacji?
Przejdźmy do konkretów
Książka Mohameda ElBaradei „Gra pozorów. Arsenał nuklearny a dyplomacja” właśnie opublikowana przez Wydawnictwo Dolnośląskie, skłania do głębszej refleksji. Jej autor – egipski polityk, prawnik (doktoryzował się z prawa międzynarodowego na New York University School of Law w 1974 roku), były dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA; w latach 1997–2009), instytucji funkcjonującej pod auspicjami Organizacji Narodów Zjednoczonych, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 2005 roku oraz Nagrody na rzecz Pokoju, Rozbrojenia i Rozwoju im. Indiry Gandhi, otwarcie opowiada o swoje roli w najpoważniejszych konfrontacjach międzynarodowych świata.
Mohamed ElBaradei stał się swego czasu obiektem bezpardonowych ataków ze strony administracji prezydenckiej oraz samego George’a W. Busha ze względu na odważną krytykę amerykańskiego stanowiska uzasadniającego wojnę w Iraku rzekomym posiadaniem przez ten kraj broni jądrowej, którego to poglądu nie udało się USA w żaden sposób podeprzeć przekonywującymi dowodami. W swej książce ElBaradei omawia kulisy funkcjonowania międzynarodowej dyplomacji oraz odsłania pikantne szczegóły z misji MAEA, w których autor uczestniczył, również osobiście, w Iraku (w latach 1991–1998 i 2002–2003), Korei Północnej (2003 i później), Iranie (2003–2009), Libii (2003 i później). ElBaradei snuje rozważania na temat bardzo trudnych relacji MAEA z USA, które wielokrotnie prowadziły do otwartej konfrontacji rozbieżnych stanowisk Agencji z „Mózgiem” międzynarodowej polityki. MAEA. reprezentująca Narody Zjednoczone nie chciała pełnić roli Pinky’ego, a misji swej nie traktowała bynajmniej jako zabawy. Agencja dążyła i zresztą nadal dąży, wg ElBaradei, do kompleksowej weryfikacji wszelkich podejrzeń dotyczących prowadzenia przez różne państwa, niezgodnych z międzynarodowym prawem badań, mających na celu nielegalną produkcję broni jądrowej, i dopiero na podstawie gruntownej analizy zgromadzonych środków dowodowych formułuje swoje stanowisko.
Strategie zimnej wojny
ElBaradei próbuje przekonywać, że największym niebezpieczeństwem nie jest dziś scenopis prowadzącej do wyścigu zbrojeń strategii Mutual Assured Destruction [1] – doktryny wojskowej, zakładającej osiągnięcie stanu, w którym w przypadku konfliktu nuklearnego między dwiema stronami doszłoby do unicestwienia obu przeciwników oraz, w końcowym efekcie, globalnej zagłady mającej stanowić wystarczający straszak dla potencjalnych stron konfliktu. Obecnie największym zagrożeniem dla świata – pisze Mohamed ElBaradei – nie jest scenariusz MAD czyli wymiana ciosów za pomocą nuklearnych arsenałów i masowe opróżnienie silosów kryjących międzykontynentalne pociski balistyczne, co zakończyłoby się zmieceniem z powierzchni ziemi większości metropolii kapitalizmu i komunizmu. Najbardziej realna jest groźba asymetrycznej wojny atomowej – zdobycie i użycie broni nuklearnej przez grupę ekstremistów lub któryś ze ‘złych’ krajów, rządzonych przez agresywnego dyktatora, ewentualnie użycie broni nuklearnej przez jedno ze światowych mocarstw przeciwko państwu niewyposażonemu w taką broń.
Z „Gry pozorów” wyłania się przykry obraz, wskazujący na stosowanie w polityce międzynarodowej niejednolitych, podwójnych standardów, które są bezspornie niemniej tak samo niebezpieczne dla demokratycznego porządku, jak i niekontrolowana produkcja broni masowego rażenia. Bezpieczeństwo świata, jak dowodzi ElBaradei, nie zależy jedynie od programów rozbrojeniowych, lecz przede wszystkim od poszanowania godności ludzkiej oraz przestrzegania przez wszystkich uczestników polityki międzynarodowej – w tym światowe mocarstwa – demokratycznych zasad.
Podwójne standardy
Jak to w praktyce wygląda –opisuje właśnie Mohamed ElBaradei – wysoki przecież urzędnik cywilny Organizacji Narodów Zjednoczonych. We wstępie do swej książki autor wspomina kolację w Bagdadzie, która miała miejsce 9 lutego 2003 roku, w której uczestniczył, na zaproszenie irackiego ministra spraw zagranicznych Nadżi Sabri, obok Hansa Blixa oraz wysokich urzędników irackich, w tym gen. Amira Hamudi Hasana al-Sa’adiego, głównego doradcy naukowego Saddama Husajna. Blix – pisze ElBaradei – i ja skierowaliśmy rozmowę przy stole na najważniejszy dla nas temat – potrzebowaliśmy lepszej współpracy, więcej dokumentacji. ‘Zarzekacie się, że nie dysponujecie bronią masowej zagłady’, argumentowaliśmy. ‘Mówicie nam, że nie wznowiliście żadnego ze swych wcześniejszych programów NBC [broni masowego rażenia: nuklearnej, biologicznej i chemicznej – przyp. tłum.]. My jednak nie możemy tak po prostu zamknąć sprawy, gdyż wasza dokumentacja jest niekompletna. Potrzebujemy więcej dowodów. Im większą transparentność wykażecie, im więcej dokumentów i fizycznych dowodów przedstawicie, tym lepsza będzie sytuacja Iraku na arenie międzynarodowej. Co jeszcze możecie okazać, by wypełnić luki w naszych informacjach? Pomóżcie nam sobie pomóc’. Obok al-Sa’adiego siedział Husam Amin, szef irackiej grupy roboczej przy ONZ. Pochylił się w moją stronę i odparł: ‘Bądźmy szczerzy. Po pierwsze, nie możemy wam dać nic więcej, bo nie ma już czego dawać’. Przeniósł spojrzenie na Blixa i z powrotem na mnie. ‘Po drugie, nie możecie nam pomóc. Ta wojna i tak wybuchnie. Ani wy, ani my nic już na to nie poradzimy. Wiecie o tym równie dobrze jak my. Cokolwiek zrobimy, już nie odwrócimy biegu wydarzeń’. Miesiąc po tej rozmowie rozpoczęła się kolejna inwazja na Irak pod przewodnictwem USA, które unicestwiły reżim Saddama Husajna.
Gorąca atmosfera misji MAEA
Autor książki opisuje atmosferę misji MAEA w Iraku, która rozpoczęła się 13 listopada 2002 roku. Klimat pośpiechu był spowodowany zagrożeniem nieuniknioną interwencją zbrojną, gdyby okazało się, że Irakijczycy nie zrezygnowali jednak z posiadania broni jądrowej, o co ich obwiniano. ElBaradei z żalem dodaje, iż każde opóźnienie ze strony Iraku w przekazaniu informacji lub dokumentów, bądź dostępu do ośrodków badawczych było odbierane przez mocarstwa zachodnie jako brak chęci współpracy. Każdy, wg ElBaradei, zarzut związany z domniemanym posiadaniem przez Irak broni masowego rażenia był eskalowany przez amerykańskie i brytyjskie media, a inspekcje MAEA, które dowodziły czegoś wręcz przeciwnego, były poddawane w wątpliwość bądź zbywane milczeniem. Żadne badania ani MAEA, ani realizowane przez Komisję Monitorującą, Weryfikującą i Inspekcyjną Narodów Zjednoczonych (UNMOVIC) nie przyniosły dowodów na wznowienie przez Husajna programu rozwoju broni nuklearnej. W Iraku nie znaleziono także broni biologicznej bądź chemicznej. Nie pomogły także zrealizowane post factum, tj. po upadku reżimu Husajna, kolejne prace z udziałem ponad tysiąca amerykańskich, brytyjskich i australijskich ekspertów koordynowane przez ISG, które trwały 2,5 roku i kosztowały 3 mld dolarów. Również i one nie potwierdziły tezy, która stała się bezpośrednią przyczyną inwazji Sprzymierzonych na czele z USA w 2003 roku na Irak.
Ile jest warte życie
ElBaradei pisze, że najbardziej dotkliwym aspektem wojny w Iraku i późniejszych walk, któremu zachodnie media poświęcały szokująco mało uwagi, była śmierć wielu cywilów irackich. Tylko w ciągu pierwszych lat od wybuchu tej wojny liczba ofiar śmiertelnych sięgnęła 800 tys. osób oraz miliony rannych i pozbawionych środków do życia. USA i ich sojusznicy tymczasem – jak wyjaśnia ElBaradei – liczyli za to skrupulatnie wszystkie ofiary wśród swoich żołnierzy.
Przy okazji Mohamed ElBaradei wskazuje na to, że bezpośrednim impulsem zaangażowania (w 1982 roku) Iraku w program nuklearny było zbombardowanie przez izraelskie lotnictwo irackiego reaktora badawczego w Osiraku. Okoliczność tę potępiła wprawdzie w specjalnie nocie Rada Bezpieczeństwa ONZ, która wyraziła w ten sposób sprzeciw wobec pogwałcenia prawa międzynarodowego przez Izrael, jednak stanowisko to przeszło bez większego echa. Zresztą przyczyną pierwszej, jak słusznie zauważa autor, inwazji wojsk koalicji na czele z USA na Irak był atak i okupacja przez Saddama Husajna Kuwejtu, a nie kwestie związane z prowadzonymi przez Irak badaniami nuklearnymi.
Z „Gry pozorów” dowiemy się też o tym, że MAEA zrealizowała likwidację irackiego programu nuklearnego do października 1997 roku, przeprowadzając 30 kampanii inspekcyjnych, które trwały łącznie 5 tys. dni roboczych oraz nadzorowała kasację ośrodków i obiektów nuklearnych o łącznej powierzchni 50 tys. m2. W ramach tych działań zlikwidowano także ok. 2 tys. komponentów wykorzystywanych w cyklu paliwowym lub o przeznaczeniu wojskowym oraz ponad 600 ton stopów.
Kolejne inspekcje MAEA
Egipski urzędnik na łamach swej interesującej książki odsłania również zaplecze badań realizowanych przez inspektorów MAEA w innych państwach na pozostałych kontynentach. Nie da się nie zauważyć w jego relacjach niechęci do metod politycznej aktywności preferowanej przez USA.
Byłem w szoku – pisze chociażby ElBaradei – Niepotwierdzone istnienie tajnego programu wzbogacania uranu było powodem, dla którego Stany Zjednoczone doprowadziły do wstrzymania dostaw oleju opałowego dla Korei Północnej. Co więcej, to właśnie doprowadziło do lawiny groźnych wydarzeń: wyrzucenia z Korei Północnej inspektorów MAEA, wycofania się Phenianu z traktatu NPT i przyspieszenia programu budowy broni nuklearnej, kolejnych impasów w negocjacjach, gróźb, sankcji i w końcu pierwszej próby nuklearnej. A wszystko to z powodu oskarżenia o wątpliwej zasadności. Ujawnienie tego faktu było jeszcze jednym ciosem – zarówno w wiarygodność amerykańskich informacji wywiadowczych, jak i w kompetencje tych, którzy z nich korzystali. Smakowity kąsek, czyż nie? „Obserwowanie cyklu wzlotów i upadków – dodaje Mohamed ElBaradei – w relacjach Korei Północnej z Zachodem przysparzało mi wiele frustracji. Zachowanie władz w Phenianie było w dużej mierze przewidywalne. Za każdym razem, kiedy Koreańczyków udawało się wciągnąć do rzeczowego dialogu, następowała ogólna poprawa sytuacji. Kiedy tylko dialog przerywano, kiedy podejmowano działania postrzegane przez drugą stronę jako prowokacyjne lub uwłaczające, kiedy wracano do polityki izolacji, sytuacja zawsze się pogarszała. Można dostać szału na samą myśl, jakie to banalnie proste.
ElBaradei odnosi się też do irańskiego programu nuklearnego oraz kwestii oszukiwania przez ten kraj, wzorem Korei Północnej, przez całe lata społeczności międzynarodowej w tematyce prowadzenia niekontrolowanych badań nuklearnych. Przychylnie odnosi się też do postaci prezydenta Rosji Władimira Putina, który wielokrotnie stawał publicznie w obronie MAEA, krytykowanej przez USA. Putin, jak wyjaśnia egipski polityk, wbrew temu co twierdzono często na Zachodzie, był przeciwny zdobyciu przez Iran broni nuklearnej i kwestionował potrzebę posiadania przez ten kraj technologii wzbogacania uranu. Dowodził jednocześnie, że Iran musi otrzymać w zamian atrakcyjną ofertę, obejmującą technologię nuklearną, i popierał ideę międzynarodowej gwarancji dostaw paliwa do irańskiego reaktora. Zdaniem autora lansowana przez państwa zachodnie, głównie USA, polityka odmawiania Iranowi prawa do zachowania choćby niewielkiej części programu nuklearnego nie przyniosła spodziewanych efektów, a w konsekwencji doprowadziła do usztywnienia w tej sprawie przez Teheran swego stanowiska.
Nuklearny czarny rynek
Z „Gry pozorów” dowiemy się także, co może zaskakiwać, o tym jak de facto prężnie rozwija się w świecie nuklearny czarny rynek. O obawach autora z tym związanych wspominałem już wcześniej. Za najlepszy przykład może posłużyć tu opisywany przez egipskiego prawnika przypadek Libii, która pracowała nad programem wzbogacenia uranu w całkowitej tajemnicy przez wiele lat, otrzymując niezbędny sprzęt, wiedzę i pomoc konstruktorską za pośrednictwem m. in. pakistańskiego naukowca i biznesmena A. Q. Khana oraz z Republiki Południowej Afryki. Autor książki nie kryje swojego zdumienia stanem rzeczy przedstawionym mu w 2003 roku przez Mohammeda Matouqa, libijskiego wicepremiera ds. nauki i technologii, gdy pojawiły się pierwsze sygnały o tym, iż Libia prowadzi zaawansowane badania nad bronią jądrową. Jeszcze bardziej zadziwiają informacje Matouqa, na które powołuje się ElBaradei, że rząd libijski negocjował indywidualnie z przedstawicielami USA i Wielkiej Brytanii porozumienie w sprawie rezygnacji z programów rozwoju broni masowego rażenia, które nie pozwalały na to, aby ujawnić całą kwestię MAEA, aż do chwili, gdy było to dla nich politycznie korzystne. Wracając jednak do głównego wątku, to jest kwestii podaży i zarazem popytu na materiały nuklearne oraz technologii budowy tego rodzaju broni – ElBaradei wspomina o odnotowaniu przez inspektorów MAEA w ostatnich latach ponad 1300 przypadków nielegalnego handlu materiałami nuklearnymi i radioaktywnymi. W swej książce opisuje to zjawisko dogłębnie i w sposób niezwykle zajmujący.
Reżim nuklearnej nieproliferacji
Egipski prawnik wspomina także o atmosferze wyborów na trzecią kadencję szefa MAEA, w których jego kandydaturę starały się zablokować właśnie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej oraz pełnych osobistych wzruszeń okolicznościach, w których dowiedział się o fakcie przyznania mu Pokojowej Nagrody Nobla. Zapis ten pozwala choć na chwilę odpocząć od pełnych zawirowań emocji, związanych z poszukiwaniem śladów nielegalnych badań bądź produkcji broni jądrowej.
Za najbardziej fundamentalne zagadnienie związane z reżimem nuklearnej nieproliferacji uznaje autor podwójne standardy – nierówność między państwami nuklearnymi, które mało tego, że nie realizują obietnic rozbrojenia, to modernizują swoje arsenały nuklearne i pracują nad nowymi rodzajami broni, a pozostałymi krajami, które nie posiadając broni jądrowej upatrują w niej zabezpieczenia swojej przyszłości. Mohamed ElBaradei uważa też, że częścią tego problemu jest Rada Bezpieczeństwa ONZ, która nie zawsze w materii przeciwdziałania rozwojowi broni jądrowej działa stanowczo i konsekwentnie. Za przykład stosowania podwójnych standardów może tu służyć spolegliwe stanowisko RB ONZ wobec Izraela, Indii, Korei Północnej czy Pakistanu oraz zdecydowane podejście do Iraku. ElBaradei stwierdza też dobitnie, że „największym nieporozumieniem naszych czasów jest to, że broń nuklearna w ogóle jeszcze istnieje, a najpotężniejsze państwa na tej planecie kurczowo się trzymają swoich arsenałów, jakby od tego zależało ich bezpieczeństwo”.
Przesłanki dobrego działania
Interesujące jest też przesłanie ElBaradei, w którym wskazuje na to, jakie działania należy podejmować w celu likwidacji nuklearnego zagrożenia. Pisze więc on, że „W kwestii zagrożenia bronią nuklearną, jeśli chcemy je ograniczyć, a docelowo wyeliminować, musimy postrzegać problem właśnie w takim szerokim kontekście. To zagrożenie nie zniknie, dopóki międzynarodowa społeczność nie przestanie zajmować się jedynie objawami każdego przypadku nuklearnej proliferacji, rozpętując wojnę w jednym kraju, zawierając porozumienie z drugim, nakładając sankcje na trzeci i próbując obalić rządy w jeszcze innym. Tak długo, jak broń nuklearna pozostanie strategią bezpieczeństwa dla elitarnej grupy mocarstw, rozpościerających ochronny parasol nad kręgiem swoich sojuszników, podczas gdy reszta krajów nie cieszy się takim luksusem, nie pozbędziemy się groźby proliferacji. Wraz z pojawieniem się wyrafinowanych grup ekstremistów, dla których groźba odwetu jest bez znaczenia, nuklearny straszak stał się co najwyżej tymczasową, jeśli nie iluzoryczną strategią bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo jest niepodzielne. Zasadniczo oznacza to, że międzynarodowa społeczność musi wypracować alternatywny system bezpieczeństwa zbiorowego – taki, który nie jest postrzegany jako gra o sumie stałej dla danego kraju czy grupy krajów, ale jako uniwersalny imperatyw wynikający z szeroko pojętej idei ludzkiego bezpieczeństwa i solidarności. Ta zmiana myślenia to nie tylko moralny i etyczny obowiązek, ale praktyczna konieczność – w miarę jak rośnie liczba ludności na świecie, a zasoby maleją, przetrwanie ludzkości będzie zależeć od tego, jak efektywnie będziemy sobie radzić z naszą współzależnością. Alternatywny system bezpieczeństwa zbiorowego musi być równy dla każdego i niewykluczający nikogo. Należy opracować strategię bardziej sprawiedliwego podziału zasobów naszej planety – oraz przyjąć do wiadomości, że również nędza jest bronią masowej zagłady. Musimy świadomie inwestować w zaawansowaną naukę i technologię, by tworzyć narzędzia rozwoju cywilizacyjnego zamiast produktów generujących jeszcze więcej bogactwa dla tych, którzy już są bogaci. Obecne inwestycje w technologię są w przeważającej mierze inspirowane chęcią zysku. Tymczasem trzeba położyć większy nacisk na te badania naukowe i innowacje technologiczne, które pomogą rozwiązać problem głodu i chorób. Dopiero kiedy zaczniemy
ograniczać nędzę, będziemy w stanie wygenerować odpowiedni impuls do tworzenia wydajnych struktur państwowych w dotkniętych biedą regionach. Trzeba najpierw zaspokoić podstawowe ludzkie potrzeby, by obywatele zaczęli się interesować swoimi prawami politycznymi, obywatelskimi i społecznymi.
Podsumowanie
Książka Mohameda ElBaradei jest wartościową pozycją, zapewne jedną z bardziej interesujących, jakie ukazały się w bieżącym rynku na polskim rynku wydawniczym. Znajdziemy w niej wiele ważnych, z punktu widzenia współczesnej historii oraz dyplomacji, informacji. Powyższe omówienie nie oddaje w pełni klimatu tej pozycji. Sam autor bowiem przybliża w nich dosyć szczegółowo spotkania i rozmowy z jego udziałem, emocje, które za nimi stały, polemiki, dyskusje, z najważniejszymi politykami współczesnego świata. Te szczegóły poznamy jednak sięgając samemu do tej pozycji. Dowiemy się wtedy, kto i jak się zachował oraz co powiedział w określonej sytuacji. Poznamy też bliżej premierów Wielkiej Brytanii, Izraela, Egiptu, prezydentów USA i Rosji.