Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Archiwum Więcej niż telenowele

Więcej niż telenowele


10 grudzień 2012
A A A

Latynoamerykańskie konglomeraty medialne to jedne z największych i najpotężniejszych na świecie. Dzięki bliskim kontaktom ze strukturami władzy, w ciągu kilku dekad przeistoczyły się w prawdziwych potentatów, a ich wpływy wyszły daleko poza rodzimy region.

Głównym produktem eksportowym latynoskiej telewizji niewątpliwie są telenowele, które podbiły nie tylko rodzime rynki, ale też Amerykę Północną, Europę czy Azję. Również w Polsce już wyprodukowana przez Globo "Niewolnica Isaura" wzbudziła prawdziwe szaleństwo, które później podtrzymały kolejne seriale, takie jak "Esmeralda" (Televisa) czy "Zbuntowany Anioł" (Telefe). Emisja tych produkcji przynosiła spektakularną oglądalność, a wizyty gwiazd seriali zgromadziły tysiące fanów. Wbrew pozorom moda na telenowele nie przeminęła. Świadczy o tym regularne kupowanie licencji na tego typu produkcje przez TVN. Na podstawie "Yo soy Betty, la fea" kolumbijskiego RCN i wenezuelskiej RCTV powstała polska "BrzydUla", "Juana, la virgen" stacji RCTV posłużyła jako pierwowzór "Majki", a "Prosto w Serce" było niczym innym jak adaptacją argentyńskiej produkcji "Sos mi vida", należącego do Grupo Clarin Kanału 13.

Image
Reporterka Televisy. CC
Myli się jednak ten, kto uważa, że latynoamerykańscy giganci medialni mają do zaoferowania tylko telenowele. Na przestrzeni ostatnich lat zdominowali oni bowiem wszystkie środki masowego przekazu, od prasy przez radio i telewizje, aż po Internet, a także sektor telekomunikacyjny. Ponadto, coraz śmielej poczynają sobie w USA, a także w Hiszpanii czy Portugalii, gdzie uruchamiają własne kanały telewizyjne, bądź też są akcjonariuszami wielu innych dochodowych przedsiębiorstw. Z kolei w rodzimych krajach, siła ich oddziaływania na społeczeństwo jest tak ogromna, że pozwala kształtować panoramę polityczną regionu, a niejednokrotnie nawet stać ponad prawem.

Jaka jest latynoska recepta na sukces i dlaczego, parafrazując słowa Andresa Izarry, podczas gdy w regionie zmieniają się rządy, elity i ustroje, jedynymi niewzruszonymi elementami krajobrazu są korporacje medialne? O tym właśnie przeczytacie poniżej.

Monika Serzysko - Globo. Brazylijski kameleon. 

Sieć Globo to największy konglomerat medialny w Brazylii, często wymieniany w gronie 4 największych holdingów medialnych na świecie, obok amerykańskich ABC, NBC i CBS [1]. W jego skład wchodzą liczne kanały telewizyjne, kilkadziesiąt stacji radiowych, bogata oferta prasy – zarówno codziennej, jak i magazynów tematycznych – oraz jeden z najpopularniejszych portali internetowych – globo.com. Globo to jednak nie tylko media. Holding ten posiada również własne wydawnictwo, wytwórnię muzyczną, sieć kin, a nawet agencję nieruchomości. Ceną za ten zawrotny sukces są jednak liczne kontrowersje i skandale, dotyczące związków holdingu ze strukturami władzy. Globo jest bowiem jak kameleon, który dla utrzymania swej hegemonicznej pozycji potrafi przybrać zarówno barwy dyktatury, jak i demokracji.

Natalia Koper - Licencja na zarabianie, czyli potęga Televisy.

Grupa Televisa, meksykański gigant usług telekomunikacyjnych, stanowi największą hiszpańskojęzyczną grupę medialną na świecie. To dynamicznie rozwijające się przedsiębiorstwo wypracowało jednakże wysoką pozycję nie tylko w świecie informacji i rozrywki, ale także na meksykańskiej arenie politycznej. Można powiedzieć, że w pozycji i monopolu Televisy nie ma nic zaskakującego: jej wieloletnia historia rozpoczyna się wraz z historią meksykańskiego radia i telewizji. Jednakże liczne kontrowersje wokół powiązań tej grupy medialnej z polityką sprawiają, że warto przyjrzeć się z bliska jej działalności, począwszy od lat 60., kiedy to okazywana otwarcie przez wydawnictwa Televisy sympatia dla rządzącej w Meksyku partii PRI zdawała się przekraczać granice przyzwoitości. Kolejne afery z Televisą w roli głównej wzbudziły oburzenie opinii publicznej i przyczyniły się do zapoczątkowania debaty społecznej dotyczącej roli mediów we współczesnym świecie.

Marcin Wołowski - Organización Cisneros. Jak Pico Bolivar.

Rola mediów w dzisiejszym świecie jest ogromna. Mimo, że samo pojęcie „czwarta władza” znane jest już od XVIII wieku, chyba nigdy nie było tak aktualne jak obecnie. Tym bardziej, że media są niezwykle łakomym kąskiem dla polityków. Większości z nas hasło „telewizja wenezuelska” kojarzy się tylko z telenowelą. Czy jednak media w Ameryce Południowej tylko „telenowelami stoją”? I jak Organización Cisneros udało się wyjść bez szwanku z politycznych zawirowań w Wenezueli?

Karolina Sadowska - Grupo Clarin, czyli od gazety do hegemonii.

Argentyński rynek medialny ma jednego wyraźnego lidera. Jest nim Grupo Clarin, koncern medialny, mający w swojej ofercie zarówno tytuły prasowe, jak i kanały telewizyjne czy stacje radiowe. Grupa do 2009 roku, czyli do przyjęcia przez argentyński rząd ustawy antymonopolowej, konsekwentnie budowała swoją hegemoniczną pozycję, stając się najbardziej wpływowym konglomeratem medialnym w Argentynie i jednym z najważniejszych na kontynencie [1]. Dziś jej pozycji może zagrozić jednak konflikt z argentyńskim rządem.

Michalina Guzikowska - TeleSur - głos Południa?

O konflikcie Hugo Chaveza z prywatnymi mediami w Wenezueli świat dowiedział się podczas zamachu stanu w 2002 r. Ze względu na kluczową rolę konglomeratów medialnych w puczu, został on wręcz nazwany „zamachem medialnym” (golpe mediatico), przeradzając się wręcz w tzw. „wojnę medialną” [1], wypowiedzianą przez prezydenta „czterem jeźdźcom Apokalipsy”, jak nazwał najbardziej „wrogie” mu stacje telewizyjne - RCTV, Venevisión, Televen i Globovisión. [2] W jej następstwie prywatne stacje złagodziły krytykę władzy, a jedyne „oporne” RCTV, nie uzyskało przedłużenia koncesji, popadając ostatecznie w konflikt z prawem, który zmusił je do zaprzestania nadawania.[3] Istotną konsekwencją wenezuelskiej „wojny medialnej” były też narodziny nowej pan-latynoamerykańskiej stacji telewizyjnej TeleSur, która szybko znalazła swoich stałych odbiorców w regionie i poza nim.