Przemysław Sieradzan: Wymiar ekonomiczny geopolityki Chin
- Przemysław Sieradzan, Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych
Z punktu widzenia geopolityki, Chiny można porównać do wyspy, choć ich granica morska jest znacznie krótsza od lądowej. Państwo Środka z każdej strony otoczone jest przez terytoria niezwykle trudne do przebycia - góry, dżungle, pustkowia, rzeki, morza. Fakt ten z jednej strony sprzyja izolacjonizmowi i dążeniom autarkicznym, z drugiej zaś chroni terytorium Chin przed najazdami. Może wydawać się to paradoksalne, ale dzisiejsze Chiny należą do najaktywniejszych graczy na światowych rynkach, a ich w dużym stopniu zorientowana na eksport gospodarka jest tak daleka od autarkii, jak to tylko możliwe. Z punktu widzenia demopolityki, Chiny należy podzielić na dwie zasadnicze części - zamieszkałą przez grupę eticzną Han (postrzeganą przez świat jako chińczyków „właściwych") „Macierz chińską" oraz otaczające ją strefy buforowe, zamieszkałe przez ludność niechińską - Tybet, prowincja Xinjiang - Sinciang (zamieszkały przez wyznających islam Ujgurów Turkiestan Wschodni) oraz położona na północ od Półwyspu Koreańskiego Mandżuria (obecnie na terenie owej historycznej krainy geograficznej znajdują się trzy prowincje - Heilongjiang, Jilin i Liaoning). Regiony te zazwyczaj oddzielały się od „Macierzy", gdy ośrodek siły reprezentowany przez Chińczyków Han był słaby, w okresach potęgi Hanów pozostawały pod jego kontrolą. Dziś panowanie Hanów nad strefami buforowymi wydaje się niezachwiane - mimo to geopolityczni rywale Chin (przede wszystkim świat Zachodu) dokładają wszelkich starań, aby rozbudzić dążenia separatystyczne wśród ludności zamieszkującej owe terytoria[1]. W minionych wiekach z owych ziem często płynęło zagrożenie dla chińskiego ośrodka siły (reprezentowane przede wszystkim przez wojowniczych jeźdźców z plemion koczowniczych). Dziś, w dobie bardzo dużej (i stale rosnącej!) potęgi Hanów i ich państwa, kontrola nad terytoriami buforowymi jest silna jak nigdy.
Jak pisze w swoim artykule amerykański analityk George Friedman, za granicę oddzielającą „macierz chińską" (Heartland) od stref buforowych można uznać izohietę 15 cali, na zachód od której roczne opady są mniejsze[2].
Samą „Macierz chińską" podzielić można według kryterium językowego. Ludność Han posługuje się dwoma głównymi dialektami. Chińczycy mówiący dialektem mandaryńskim nie rozumieją użytkowników dialektu kantońskiego - i vice versa (wspólny dla wszystkich przedstawicieli ludności Han jest system ideograficzny). Wśród mieszkańców północnej części chińskiego Heartlandu dominuje dialekt mandaryński, podczas gdy w południowej części „Macierzy" rozpowszechniony jest dialekt kantoński.
Dokonanie inwazji na Chiny stanowi zadanie nadzwyczaj trudne, natomiast długotrwała okupacja chińskiej ludności to zadanie niemal niewykonalne.
Wydaje się, że w największym stopniu narażoną na agresję spośród wszystkich południowych granic lądowych Państwa Środka jest granica z państwami Półwyspu Indochińskiego, zwłaszcza Wietnamem. Tezę tę potwierdza przebieg wojny granicznej między Demokratyczną Republiką Wietnamu a Chińską Republiką Ludową z 1979 roku, gdy chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza została upokorzona przez znacznie mniej liczne, ale znakomicie wyszkolone i bogate w doświadczenia z czasów wojny ze Stanami Zjednoczonymi wietnamskie siły zbrojne. Granica chińskiej prowincji Junan z Birmą (właśc. Mjanmar) i Laosem jest nieporównywalnie trudniejsza do przebycia, porośnięta gęstą dżunglą i niemal pozbawiona jakiegokolwiek systemu transportowego.
Góra Hkakabo Razi na granicy chińsko-birmańsko-pakistańskiej jest punktem, w którym rozpoczynają się Himalaje. Tybet - chińska strefa buforowa - graniczy tam z Indiami i dwoma państwami himalajskimi - Nepalem i Bhutanem. Granica ta przypomina swoim kształtem półksiężyc - biegnie dalej, ku Pakistanowi, Tadżykistanowi i Kazachstanowi. Jej ostatnim punktem jest góra Pik Pobiedy. Himalaje - najwyższe pasmo górskie świata - jest niezwykle trudne do przekroczenia nawet dla pojedynczych turystów, nie wspominając już o licznych armiach.
Północno-zachodnia granica Chin - granica między Turkiestanem Wschodnim i Kazachstanem jest możliwa do przekroczenia, choć system drogowo kolejowy jest tam rozwinięty w stopniu nadzwyczaj słabym. To właśnie tamtędy przebiegał niegdyś słynny Jedwabny Szlak. Granicę między Sinciangiem a Kazachstanem można uznać za wrota między chińską „strefą brzegową" a sercem Eurazji. Trzeba pamiętać, że jest ona niezwykle odległa od terytorium określonego przez nas mianem „Macierzy chińskiej".
Istotną rolę odgrywa także północna granica Chin z Mongolią i Rosją. To właśnie z tego kierunku dokonała się inwazja mongolska, która zakończyła się dwustuletnią okupacją Chin. Zapobieżeniu możliwości inwazji z kierunku północnego służy kontrola przez ośrodek siły ludu Han stref buforowych, do których - oprócz Mandżurii i Mongolii Wewnętrznej zaliczyć należy także stosunkowo rozległe terytorialnie, ale słabe (tak w aspekcie demograficznym, jak i ekonomicznym i militarnym) państwo mongolskie. Część granicy przebiegająca na rzece Ussuri ta była areną starć granicznych między Armią Radziecką i Armią Ludowo-Wyzwoleńczą pod koniec lat sześćdziesiątych. Pomijając jego wymowę polityczną (natężenie napięć chińsko-radzieckich), był to jednak konflikt na raczej niewielką skalę. Należy również pamiętać, że granica chińsko-rosyjska jest trudno przekraczalna, pomijając dwie wielkie linie kolejowe - Kolej Transsyberyjską i Magistralę Bajkalsko-Amurską.
Obszar granicy chińsko-koreańskiej, arena ostatniego znaczącego konfliktu zbrojnego w którym uczestniczyło państwo chińskie, to prawdopodobnie najmniej bezpieczna z chińskich granic. W wypadku konfliktu ze Stanami Zjednoczonymi, Korea Południowa mogłaby stać się idealną „bazą wypadową" dla inwazji amerykańskiej. Na przeszkodzie stałaby znakomicie wyszkolona i obdarzona wysokim (do granic fanatyzmu) morale armia broniąca terytorium Korei Północnej. Złamanie jej oporu byłoby jednak prawdopodobnie dla USA jedynie kwestią zaangażowania odpowiednich sił i środków.
Za najbardziej narażoną na agresję część chińskiego terytorium można uznać wschodnie wybrzeże. Granica morska Chin może stać się przedmiotem agresji ze strony Stanów Zjednoczonych. Chiny nigdy nie były i nie są potęgą morską, a rozwój floty (budowa jednostek i szkolenie personelu) musiałby być długotrwały i kosztowny.
George Friedman wymienia trzy zasadnicze cele geopolityczne Chin. Są to:
1) Zachowanie jedności chińskiej „Macierzy"
2) Utrzymanie kontroli nad terytoriami buforowymi
3) Ochrona granicy morskiej przed inwazją obcej floty[3]
Powyżej wymienione cele należy jednak uznać za minnimalistyczne i defensywne. Choć w historii Chin istotnie możemy zaobserwować silne dążenia autarkiczne i skłonności do przedkładania wartości, jaką stanowi przetrwanie nad dążeniem do rozwoju i ekspansji, wydaje się, że dziś Państwo Środka staje się silne jak nigdy dotąd w swoich dziejach. Interesy chińskiego ośrodka siły dalece wykraczają dziś poza kontynent azjatycki. Choć trzy punkty wymienione powyżej można uznać za swego rodzaju program minimum, program maksimum chińskiego przywództwa jest daleko bardziej ambitny.
Trzeba pamiętać, że w XXI stuleciu Chiny są potęgą nie tylko terytorialno-demograficzną i militarną, ale również ekonomiczną. Prawdopodobnie to właśnie ekspansja gospodarcza może stać się czynnikiem, który umożliwi uzyskanie przez Państwo Środka statusu supermocarstwa.
Od trzydziestu lat, gdy przewodniczący Deng Xiaoping rozpoczął reformy ekonomiczne, chińska gospodarka rozwija się w bezprecedensowym tempie. Dość powiedzieć, że średni roczny wzrost PKB liczonym względem kursów walut w latach 1979-2002 wyniósł 9,4%. Wzrost liczony przy uwzględnieniu siły realnej siły nabywczej chińskiego yuana (którego realna wartość jest znacznie wyższa od nominalnej) byłby znacznie wyższy. Według owego drugiego sposobu pomiaru (który z jednej strony prawdopodobnie w większym stopniu oddaje rzeczywisty stopień rozwoju państwa, ale też jest trudniejszy do oszacowania) gospodarka Chińskiej Republiki Ludowej jest obecnie drugą po amerykańskiej, a jej wartość szacowana na 7,1 biliona dolarów amerykańskich (według nominalnych kursów walut - 3,42 biliona)[4]. Prawdopodobnie gospodarka żadnego ze znaczących państw świata nie rozwijała się nigdy w tak dużym tempie przez tak długi okres czasu. Chiny są obecnie największym na świecie producentem i konsumentem zboża, mięsa, ryżu, owoców, warzyw, a także cynku, cyny i bawełny.
Chińska gospodarka ma charakter mieszany - większa część gospodarki znajduje się w rękach państwa, jednak istotną rolę odgrywa sektor prywatny. Rozpowszechnione przekonanie o tym, iż w istocie gospodarka chińska nie ma obecnie nic wspólnego z socjalizmem i należy uznać ją za w pełni kapitalistyczną ma charakter już to publicystyczny, już to demagogiczny i nijak nie przystaje do rzeczywistości. W rzeczywistości w roku 1999 67% chińskiej produkcji wytwarzane było w przedsiębiorstwach państwowych i kolektywnych, 33% - w przedsiębiorstwach prywatnych. Abstrahując od struktury własnościowej, należy zwrócić uwagę na fakt, że ekonomia Chińskiej Republiki Ludowej ma charakter centralnie zarządzany i planowy. Przedsiębiorstwa prywatne i prywatno-państwowe, choć niewątpliwie stanowią czynnik dynamizujący rozwój Chin, są w pełni podporządkowane polityce państwa, znajdują się pod surową kontrolą planistów, a ich polityka ekonomiczna musi w sposób harmonijny współgrać ze strategią ogólnopaństwową.
Do najistotniejszych założeń chińskiej strategii należy utrzymanie dwóch ścieżek rozwojowych - sektora przedsiębiorstw publicznych i sektora przedsiębiorstw prywatnych. Gospodarkę regulują zarówno decyzje urzędników, ustalających plany produkcyjne i inwestycyjne, jak i prawa rynku, który jednak jest ograniczony, poddany ścisłej regulacji i reglamentacji. W odróżnieniu od modelu transformacji zastosowanego w Europie Wschodniej, władze Chin nie dokonały prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych, a jedynie ułatwiły rozwój sektora prywatnego - tym samym gospodarka Państwa Środka przeszła ewolucję od w pełni centralnie sterowanej do mieszanej bez niszczenia wcześniej istniejących przedsiębiorstw[5].
Mieszany (państwowo-prywatny) charakter chińskiej gospodarki jest kluczowy z punktu widzenia geoekonomiki - można uznać go za jeden z najmocniejszych atutów gospodarki Państwa Środka. Stosunkowo mała (choć rosnąca) rola kapitału spekulacyjnego w ekonomice Chin czyni to państwo w dużym stopniu odpornym na różnego rodzaju zawirowania i kryzysy na rynkach światowych. Pozycję Chin na międzynarodowych rynkach towarowych i finansowych dodatkowo wzmacnia umiejętnie prowadzona polityka protekcjonizmu - polityce otwarcia na handel międzynarodowych towarzyszyła postawa pełna umiarkowania, a stopniowe włączanie poszczególnych obszarów gospodarki w orbitę wolnej konkurencji międzynarodowej miała niezwykle ostrożny charakter; przyczyną szeroko stosowanego protekcjonizmu jest pragnienie, by zagraniczny kapitał miał charakter produkcyjny, a nie spekulacyjny a także by stanowił wsparcie, a nie zagrożenie dla rodzimych przedsiębiorstw. Dobrym przykładem jest tu fakt, że warunkiem dopuszczenia zagranicznych przedsiębiorstw na rynek chiński jest konieczność wykształcenia i przeszkolenia w ciągu siedmiu lat całej załogi - od kierownika zakładu poczynając, na pracowniku najniższego szczebla kończąc. Władze Chińskiej Republiki Ludowej pozostawiają sobie prawo do częściowej kontroli nad kapitałem zagranicznym. W efekcie owej rozumnej polityki kapitał zagraniczny służy ludności Chin i wzmacnia gospodarkę państwa, nie uzależniając jej zarazem od siebie[6].
Ogromny sukces chińskiej ekonomiki jest w dużym stopniu rezultatem nieufności chińskich polityków wobec recept wątpliwych „ekspertów" z międzynarodowych instytucji w rodzaju Banku Światowego, Światowej Organizacji Handlu czy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, większość spośród których pozostaje pod nieskrywanym wpływem monetarystycznej i ultraliberalnej ortodoksji. Chińscy ekonomiści stworzyli własny scenariusz reform alternatywnych wobec zaleceń światowych instytucji finansowo-gospodarczych, który w znacznie większym stopniu odpowiadały specyfice cywilizacyjnej Państwa Środka i stojącym przed tym państwem wyzwaniom. Nie wkroczyli na drogę deregulacji i prywatyzacji, dzięki czemu uniknęli załamania gospodarczego i degradacji, które stały się udziałem dawnych państw Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej.
Orientalista Waldemar Dziak dokonuje proponuje periodyzację okresu chińskich reform gospodarczych na trzy etapy. Pierwszy z nich, datowany na lata 1979-1984, wiązał się z likwidacją systemów komun ludowych na wsi i wprowadzeniem swobody obrotu płodami rolnymi. Jeszcze ważniejsza z punktu widzenia geoekonomiki była decyzja o swobodzie wyboru miejsca zamieszkania, co spowodowało masową migrację chłopów ze wsi do miast. W drugim etapie, datowanym na lata 1984-1989, nastąpiło rozszerzenie i pogłębienie reform. Powstawały kolejne „specjalne strefy ekonomiczne" (14 miast nadmorskich, delta rzeki Jangcy i Perłowej, wyspa Hainan, Hangzhou, Nankin i około 140 innych miejscowości), co pociągnęło za sobą ogromny napływ kapitały zagranicznego. Przeprowadzono również zakrojoną na szeroką skalę reformę finansów. Początku trzeciego etapu chińskiej transformacji Waldemar Dziak upatruje w przełomie lat 1999/2000, gdy chińskie kierownictwo polityczne stanęło u progu kryzysu politycznego, które zbiegło się z „przegrzaniem" niezwykle szybko rozwijającej się gospodarki Państwa Środka[7]. Następca Deng Xiaopinga na stanowisku przywódcy Komunistcznej Partii Chin i zarazem Chińskiej Republiki Ludowej Jiang Zemin wyszedł jednak zwycięsko z owej próby. Po spowolnieniu tempa rozwoju gospodarczego w roku 1990, Chiny szybko powróciły na ścieżkę ponad dziesięcioprocentowego wzrostu ekonomicznego. Choć kryzys ekonomiczny, który wstrząsnął światową gospodarką nie pozostał bez wpływu na Chińską Republikę Ludową, wydaje się, że Państwo Środka zostało dotknięte jego skutkami w stopniu mniejszym, niż inne potęgi gospodarcze.
Bardzo istotne z punktu widzenia geoekonomiki jest zagadnienie tzw. Specjalnych stref ekonomicznych". Już w pierwszym etapie reform zadecydowano o przyznaniu dwóm południowym prowincjom Chin - Guandong i Fujian - pełnej autonomii w dziedzinie handlu zagranicznego oraz utworzenie specjalnych stref ekonomicznych w Shenzenie, Zhuhai, Shantou i Xiamenie. Strefy te charakteryzowały znaczące ułatwienia dla inwestorów zagranicznych przy jednoczesnej kontroli napływającego do nich kapitału. Specjalne strefy ekonomiczne to obszary wydzielone celnie i administracyjnie z obszaru Chińskiej Republiki Ludowej. Decyzja o wyodrębnieniu tych obszarów miała znaczenie nie tylko ekonomiczne, ale także geopolityczne. Specjalne strefy ekonomiczne miały być eksperymentalnym prototypem - to właśnie tam miał zostać wypracowany wzorzec, na podstawie którego miała zostać wprowadzona w życie formuła zjednoczeniowa „Jeden Kraj - Dwa Systemy". Według Krzysztofa Jasieckiego koncepcja ta zakłada, „że proces pokojowego zjednoczenia kraju wymaga stopniowego łączenia w ramach jednego państwa organizmów ustrojowych o odmiennych systemach społeczno-politycznych, zarówno o charakterze socjalistycznym (ChRL), jak i kapitalistycznym (Hongkong, Makau, Tajwan)"[8]. Strategia ta umożliwia chińskiemu ośrodkowi siły likwidowanie ostatnich pozostałości po okresie kolonializmu i pierwszym okresie zimnej wojny bez oporu ze strony mieszkańców nowych terytoriów włączanych do Chińskiej Republiki Ludowej. Choć reintegracja Tajwanu (niezależnej Republiki Chińskiej z rządem w Taipei, uznającym się za prawowitą władzę całości terytorium chińskiego) z Macierzą nadal należy do przyszłości, wydaje się, że proces ten będzie się dokonywać w sposób nieuchronny. Świadczy o tym zarówno determinacja władz Chińskiej Republiki Ludowej, jak i rosnąca dysproporcja między potęgą obydwu ośrodków siły.
Sądzę, że fakt, iż gospodarka Chin ma charakter w znacznym stopniu tradycyjny (industrialny) a nie usługowo-informacyjny (postindustrialny) jest jej siłą, a nie słabością. Dzięki temu chińska potęga ekonomiczna ma charakter realny, a nie spekulacyjny. Żywię bowiem głębokie przekonanie, że tzw. „gospodarka oparta na wiedzy" pozbawiona bazy przemysłowej, opartej na wytwórstwie jest kategorią z pogranicza fikcji i mitu. Pęknięcie spekulacyjnej „bańki mydlanej" które obserwowaliśmy w 2008 roku spowodowało rozwianie się szeregu postmodernistycznych iluzji, które wróżyły rychłe przeniesienie tradycyjnych technologii wytwórczych do lamusa i zastąpienie ich w części lub całości przez bliżej nieokreślone „dobra wirtualne" czy „systemy informacyjne". Pojawienie się powyższych opinii nie jest niczym innym, jak wyrazem postępującej alienacji zachodnich społeczeństw konsumentów od rzeczywistych procesów wytwórczych, w wyniku których powstają konsumowane przez nich dobra, czy chociażby elementarnej wiedzy o nich. Kryzys ekonomiczny zdemaskował wiele mitów „społeczeństwa postindustrialnego" - a Chiny, jako „Fabryka Świata", niewątpliwie należą do głównych beneficjentów tego zjawiska.
Jak pisze Huang Weiping, Chiny chcąc stać się jedną z przodujących gospodarek świata muszą dążyć do spełnienia wielu kryteriów. Należą do nich między innymi znaczne podniesienie Produktu Krajowego Brutto na głowę mieszkańca, wyszkolenie odpowiedniej liczby wysoko wykwalifikowanych kadr, wdrażanie najnowocześniejszych technologii, racjonalna alokacja różnych środków zaopatrzenia, stały przepływ kapitału z walutami wymienialnymi, wzrost chłonności rynku, rozwinięcie efektywnej kontroli nad przepływem kapitału, stworzenie stabilnych struktur społecznych, podniesienie standardu życia i wykazanie woli uczestnictwa w światowym systemie gospodarczym. Według autora, spełniając powyższe przesłanki, Chiny stałyby się jednym z najbogatszych państw świata. Huang Weiping za bardzo istotny i pozytywny krok uważa wstąpienie Chin do Światowej Organizacji Handlu[9].
Rozwój ekonomiczny Chińskiej Republiki Ludowej coraz bardziej zwiększa zapotrzebowanie tego państwa na surowce naturalne, przede wszystkim źródła energii. Gospodarka chińska jest skrajnie energochłonna - według różnych źródeł zużywa od 20 do 100% więcej energii, niż wynosi średnia OECD dla różnych procesów przemysłowych. Chiny są obecnie drugim po USA największym konsumentem energii po USA. Węgiel pokrywa około 70% chińskiego zapotrzebowania na energię. Brak odpowiednich regulacji w dziedzinie ochrony środowiska prowadzi do zanieczyszczenia wody i powietrza, które należy obecnie do największych na świecie. Rząd chiński zdaje sobie sprawę z powyższych niebezpieczeństw. Właśnie dlatego elementem długofalowego rozwoju Chin jest czerpanie energii ze źródeł odnawialnych, które w roku 2050 mają stanowić 30% źródeł energii stosowanych w chińskiej gospodarce. Można przewidywać, że wzrastająca potrzeba surowców naturalnych doprowadzi do zacieśnienia się więzów chińsko-rosyjskich (współpraca geoekonomiczna obu mocarstw będzie korespondować z ich wspólnym dążeniem geopolitycznym do przełamania amerykańskiej hegemonii światowej i zbudowania porządku wielobiegunowego)[10].
Choć wbrew obiegowym opiniom eksport nie jest jedynym motorem rozwoju Chin - równie istotnymi czynnikami są wewnętrzny rozwój gospodarczy, aktywizacja zawodowa i inwestycje publiczne - daleko posunięta zależność gospodarki Państwa Środka od eksporterów pozostaje faktem. Każde państwo posiadające tego rodzaju gospodarkę jest zależne od woli importu przejawianej przez partnerów - niezależnie od wielkości własnych rezerw walutowych, zaawansowania technologicznego czy ceny siły roboczej. Każde zaburzenie nieustannego napływu chińskich towarów do państw-partnerów handlowych Chińskiej Republiki Ludowej wywiera natychmiastowe skutki na sytuacji ekonomicznej Chin.
Bez wątpienia cena jest czynnikiem przesądzającym o atrakcyjności produkowanych w Chinach towarów. Utrzymanie niskich cen możliwe jest dzięki znacznie niższym niż w innych państwach cenom pracy. Jeśli na skutek choćby dramatycznego wzrostu cen surowców energetycznych czy względnego spadku atrakcyjności ceny chińskiej siły roboczej import produktów z Chin przestanie się opłacać, zaowocuje to destabilizacją chińskiej gospodarki o trudnej do przewidzenia skali. Subsydiowanie eksportu byłoby wyjściem nadzwyczaj kosztownym i tymczasowym - oznaczałoby leczenie objawów, a nie przyczyn choroby wyrażającej się w zależności od światowego popytu eksportowane siebie dobra. Popyt ze strony najważniejszych partnerów handlowych Chin - Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Japonia - jest obecnie warunkiem sine qua non dynamicznego rozwoju gospodarki Chińskiej. Tym samym Chiny stają się, przynajmniej w pewnym stopniu, zakładnikiem importerów swoich produktów.
Z danych amerykańskiego skarbu państwa wynika, że Chiny są największym zagranicznym wierzycielem skarbu Stanów Zjednoczonych. Wartość amerykańskich obligacji należących do Pekinu we wrześniu 2008 roku osiągnęła 585 miliardów dolarów. Chiny wyprzedziły tym sposobem Japonię, której stan posiadania spadł do 573,2 miliardów dolarów. Zjawisko to "obrazuje symbiotyczną więź między nadmiarem oszczędności w Chinach i ich niedostatkiem w Stanach Zjednoczonych" - komentuje ten fakt Jean-Grancois Huchet, dyrektor Ośrodka Badań Francuskich nad Współczesnymi Chinami w Hongkongu, dodając, iż "To sposób wspierania rynku amerykańskiego, który jest wielkim odbiorcą chińskiego eksportu" [11]. W dodatku dolary amerykańskie stanowią bardzo dużą część największych na świecie chińskich rezerw walutowych (ich łączna wartość to 1,9 biliona dolarów). Sprzedaż chińskich obligacji i dolarowych rezerw walutowych na światowych rynkach finansowych bez wątpienia spowodowałaby dramatyczny spadek wartości amerykańskiej waluty, a w konsekwencji poważne załamanie gospodarcze największej gospodarki świata. Już same pogłoski o możliwej dywersyfikacji chińskich rezerw walutowych zaowocowały we wrześniu 2008 roku spadkiem kursu dolara do wartości najniższej w dziejach rynków walutowych[12].
Stan stosunków chińsko-amerykańskich można uznać za paradoksalny. Z punktu widzenia geopolityki oba państwa są bez wątpienia dwoma najpotężniejszymi ośrodkami siły we współczesnym świecie. Posiadają odmienne systemy społeczno-polityczne, wyznają zupełnie inne systemy wartości i głoszą całkowicie sprzeczne wzajemnie wizje ładu międzynarodowego. W wypowiedziach polityków obu mocarstw dominuje nieufność i krytycyzm wobec drugiej strony. Z kolei z punktu widzenia geoekonomiki oba ośrodki siły są od siebie zależne w stopniu wręcz niewyobrażalnym - słowa o symbiozie w tym przypadku nie są chyba przesadzone. Amerykanie nie zrezygnują z dążeń do utrwalenia i wzmocnienia swojej światowej hegemonii, Chińczycy nie ustaną w swoich dążeniach do zbudowania wielobiegunowego ładu światowego i nie zrezygnują ze swojej alternatywnej wobec zachodniej demokracji parlamentarnej wizji ładu politycznego. Z drugiej strony Stany Zjednoczone Ameryki potrzebują partnera ekonomicznego, który będzie finansować ich rosnący dług publiczny i deficyt budżetowy, Chińczycy zaś potrzebują rynków zbytu. Wydaje się zatem, że zachowanie modus vivendi w stosunkach między tymi państwami jest najbardziej prawdopodobnym, choć nie jedynym możliwym scenariuszem rozwoju wzajemnych relacji chińsko-amerykańskich.
________________________________________
[1] Przykładem może tu być popularność w świecie Zachodu ruchów wspierających niepodległość Tybetu, wyrażająca się choćby w nieustannym nobilitowaniu duchowo-politycznego przywódcy Tybetańczyków, Dalaj Lamy XIV (Tenzina Giaco), czego przykładem mogą być przyznanie temu ostatniemu nagrody Nobla, nadanie Medalu Wolności Kongresu USA i nieustanne promowanie go w mediach jako tzw. „autorytetu moralnego" i „sumienia świata".
[2] G. Friedman, The Geopolitics of China: A Great Power Enclosed, http://www.stratfor.com/analysis/geopolitics_china (10.02.2009).
[3] Ibidem.
[4] China's GDP grows 11.4% in 2007, fastest in 13 years, ChinaDaily (2008-01-24). Retrieved on 2008-01-24.
[5] Zob. Ł. Foltyn, P. Szumlewicz, Chiny - alternatywna transformacja, www.psz.pl (11.01.2009)
[6] J. Polit, Chiny, Warszawa 2004, passim.
[7] W. Dziak, Chiny - wschodzące supermocarstwo, Warszawa 1996, s. 107-112.
[8]Ibidem, s. 108-109.
[9] Huang Weiping, „Zewnętrzne uwarunkowania rozwoju gospodarczego Chin w latach dziewięćdziesiątych". [w:] K. Tomala, K. Gawlikowski [red.] Chiny. Rozwój społeczeństwa i państwa na przeełomie XX i XXI wieku. Warszawa 2002.
[10] Por. A. Dugin, Geopolitika postmodierna, Moskwa 2008, passim.
[11] „Chiny są największym wierzycielem USA" www.pap.pl, (11.01.2009).
[12] „Chiny mają największe rezerwy walutowe na świecie", www.pap.pl, (11.01.2009).