Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Bezpieczeństwo Donbas: zmiana formatu?

Donbas: zmiana formatu?


26 sierpień 2015
A A A

Propozycję prezydenta RP Andrzeja Dudy w sprawie włączenia Polski i innych krajów regionu do rozmów w sprawie sytuacji na wschodzie Ukrainy należy traktować raczej jak sygnał zapowiadający zwiększenie aktywności Polski na forum regionalnym, także w kwestiach polityki wschodniej UE, niż realne dążenie do zmian w istniejących formatach negocjacji.

Co prawda Kijów nie znalazł się jak na razie wśród stolic, które w ciągu pierwszych stu dni swojej prezydentury ma odwiedzić Andrzej Duda, jednak według oświadczeń przedstawicieli Kancelarii Prezydenta rozmowy w tej sprawie trwają i jest prawdopodobne, że prezydent w nieodległej przyszłości spotka się z ukraińskimi liderami. Jeśli nie w Kijowie, to wysoce prawdopodobnym jest udział przedstawicieli Ukrainy w tzw. mini-szczycie NATO, które ma odbyć się na początku listopada w Bukareszcie.

Nie ma podstaw dla udowodnienia twierdzeń o zagrożeniu pogorszeniem relacji polsko-ukraińskich po zmianie na stanowisku prezydenta RP. Wersja o rzekomym odrzuceniu przez Andrzeja Dudę propozycji spotkania z ukraińskim prezydentem tuż po jego wyborze w końcu maja br., stworzona najprawdodpobniej przez jeden z prorosyjskich portali internetowych w Polsce mija się z prawdą – bo choć istotnie miało dojść do takiego spotkania (przy okazji wizyty Poroszenki w Polsce i planowanego spotkania z urzędującym wówczas prezydentem RP Bronisławem Komorowskim), to wobec mającego wówczas miejsce zaostrzenia sytuacji w Donbasie (którego kulminacyjnym momentem były walki pod Marijnką 3 czerwca br.) ukraiński prezydent odwołał swój przylot do Warszawy – wobec czego także planowane spotkanie z prezydentem-elektem nie mogło mieć miejsca z przyczyn obiektywnych.

Istotną kwestią w relacjach obu krajów w ostatnim czasie jest podniesiona przez Andrzeja Dudę sprawa rozszerzenia grona państw, które biorą udział w rozmowach na temat uregulowania sytuacji w Donbasie. Jak wiadomo, aktualnie rozmowy toczą się w tzw. formacie normandzkim – z udziałem Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji. Taki stan rzeczy jest niekorzystnym, przede wszystkim dla Ukrainy i pozostałych krajów regionu – i to z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze ze względu na brak skuteczności tego rozwiązania: rozmowy prowadzone od końca sierpnia 2014 roku doprowadziły zaledwie do kruchego rozejmu, który jest notorycznie łamany przez tzw. separatystów i samą Rosję. Po drugie Berlin i Paryż nie posiadają żadnej legitymizacji do prowadzenia takich rozmów w imieniu Unii Europejskiej. Celowym i w pełni uzasadnionym byłby udział w negocjacjach przynajmniej przedstawicieli unijnych instytucji (szefa Rady Europejskiej i/lub wysokiego przedstawiciela ds. relacji zewnętrznych) lub powrót od tzw. formatu genewskiego – a więc włączenie do rozmów nie tylko przedstawicieli UE, ale także Stanów Zjednoczonych.

Najpewniej jednak doprowadzenie do takiej zmiany będzie trudne, jeśli nie niemożliwe, jako że nie leży ona w interesie istotnego gracza jakim jest Rosja, która jak dotąd skutecznie rozgrywa swoje interesy poprzez wbijanie kolejnych „klinów” pomiędzy kraje Unii Europejskiej i która nie oczekuje trwałego rozwiązania pokojowego w Donbasie, ale raczej utrzymania stanu permanentnego konfliktu zbrojnego, przez kolejne lata ciążącego Ukrainie zarówno w wymiarze wewnętrznym jak i zewnętrznym. Nie są tym zainteresowane także Francja i Niemcy, które nie mają chęci ograniczać sobie pola manewru w rozmowach przez włączanie do nich kolejnych instytucji czy krajów. – jednocześnie jednak biorąc pełną odpowiedzialność za (dotąd bardzo mierne) rezultaty rozmów. Najprawdopodobniej świadomość tego, że jak na razie trudno liczyć na zmiany formatu rozmów ma także sam prezydent Poroszenko, który po ostatnich rozmowach w Berlinie stwierdził, że format normandzki i rozmowy w Mińsku są wystarczającymi. Traktowanie tej wypowiedzi jako „afrontu” wobec polskiego prezydenta jest nieporozumieniem. Świadczy raczej o realistycznym podejściu strony ukraińskiej do aktualnej sytuacji i próby osiągnięcia maksimum korzyści w aktualnych ramach negocjacji – co nie wyklucza rzecz jasna poszukiwania możliwości wsparcia w innych stolicach europejskich także w Warszawie (o czym mowa była m.in. podczas rozmowy telefonicznej prezydentów Polski i Ukrainy w dniu 14 sierpnia br.). „Jak deklarował prezydent Andrzej Duda, Polska jest aktywnie zainteresowana poszukiwaniem trwałych, pokojowych rozwiązań konfliktu na Wschodzie, zgodnych z prawem międzynarodowym. W tej kwestii myślimy, tak jak nasi partnerzy, o rozwiązaniach długofalowych, wykraczających poza czas obecnych uzgodnień” – powiedział minister Krzysztof Szczerski.

Zupełnie jednak nieuzasadnionymi są zarzuty części komentatorów, które mówią o tym, że propozycja polskiego prezydenta jest „niezręczną” lub „zaskakującą”. O tzw. formacie genewskim mowa jest od dawna: na celowość powrotu do tego rozwiązania wskazywał wielokrotnie prezydent Petro Poroszenko, a także jeszcze w marcu tego roku szef polskiego MSZ, Grzegorz Schetyna, który powiedział w wywiadzie dla dziennika „Rzeczpospolita”: „Bez zaangażowania Amerykanów, bez zaangażowania Unii Europejskiej jako całości, czyli bez powrotu do formatu genewskiego, szansa na kompleksowe rozwiązanie jest niewielka”. Również włączenie do rozmów Polski czy innych państw regionu zapewne przyczyniłoby się do rozwiązania konfliktu, jednak – jak zostało już powiedziane – dopóki nie będzie to w interesie Rosji (albo nie będzie możliwe skłonienie Moskwy do zmiany jej polityki) nie ma co liczyć na jakiekolwiek zmiany, także w ramach obecnego formatu rozmów.

Dariusz Materniak

Artykuł ukazał się na łamach Portalu Polsko-Ukraińskiego polukr.net