Adrian Biernacki: Luizjana sprzedana po raz drugi
"Ponownym zakupem Luizjany" amerykańscy komentatorzy określają interes, jaki zrobiła senator tego stanu, dzięki poparciu ustawy o opiece medycznej. Sto milionów dolarów, tyle obecnie kosztuje "przepchnięcie" ustawy w Senacie.
Jednym z największych osiągnięć Thomasa Jeffersona podczas jego prezydentury (1801-1809) był zakup Luizjany. Wspomnienie po największej w historii sprzedaży nieruchomości powróciło dzisiaj na arenę polityczną za oceanem. "Ponownym zakupem Luizjany" amerykańscy komentatorzy określają interes, jaki zrobiła senator tego stanu, dzięki poparciu ustawy o opiece medycznej. Sto milionów dolarów, tyle obecnie kosztuje "przepchnięcie" ustawy w Senacie.
Po długiej debacie w izbie wyższej Kongresu do osiągnięcia magicznej granicy 60. głosów, zapewniającej uniknięcie tzw. fillbustering, czyli procesu obstrukcji prac nad ustawą, brakowało dwóch głosów. Niezdecydowanymi pozostawały dwie kobiety: senator Luizjany Mary Landrieu oraz reprezentantka stanu Arkansas, Blanche Lincoln. Ten pat stał się doskonałą okazją do zrobienia dobrego interesu. Skorzystała z tego Landrieu, która przełamała impas i zgłosiła poparcie ustawy. Liczący ponad 2000 stron tekst, zaproponowany przez Lidera Większości w Senacie Harry'ego Reida, przewidywał (na stronie 432.) sekcję na temat dofinansowania ze środków Medicaid "stanów wychodzących z kryzysu po klęskach żywiołowych". W kolejnych punktach określono dokładnie, iż chodzi o tragedie, które wydarzyły się maksimum 7 lat wcześniej od daty ostatecznego wejścia w życie ustawy. Po wnikliwej analizie tekstu ustawy wniosek jest tylko jeden: stanem, który ma obecnie szansę na ten rodzaj dofinansowania jest jedynie Luizjana, w której w 2005 roku szalał huragan Katrina. Przypadkowo ten sam stan, z którego pochodzi bohaterka całego zamieszania.
Według wyliczeń pomoc dla Luizjany może wynieść 100 milionów dolarów. Ta suma jest kroplą w morzu ustawy o służbie zdrowia, która obciąży portfele Amerkanów na co najmniej 200 miliardów dolarów rocznie. Dla Landrieu z politycznego punktu widzenia sprzedanie głosu za 100 milionów dolarów jest całkowicie nieopłacalne. Pomoc nie będzie odczuwalna z dnia na dzień, a przez ten okres nie tylko mieszkańcy stanu ze stolicą w Nowym Orleanie, ale również wszyscy Amerykanie odczują kolejne obciążenia podatkowe. Każdy rozsądny Republikanin opowiadający się przeciwko fiskalizmowi może wkrótce strącić z tronu senator z Luizjany.
Sensownym wytłumaczeniem tej decyzji może być ideologia. W świecie polityki, gdzie pragmatyzm i oportunizm wylewają się strumieniami może właśnie senator Landrieu jest ostatnią ostoją imponderabiliów w polityce? Nacjonalizacja, stworzenie molocha federalnego z koncepcją "Big Government" jest może właśnie tym, w co wierzy senator z Luizjany. Może statek pod nazwą Stany Zjednoczone przybrał właśnie inny kurs. Taki, który w przeszłości zaklinany był przez wielkich kapitanów: Waszyngtona, Franklina, Adamsa czy Jeffersona. Druga sprzedaż Luizjany jest faktem, oby kapitan Obama nie został drugim Edwardem Smithem.
Artykuł ukazał się na blogu autora . Przedruk za zgodą Redakcji
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.