Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Łukasz Pawłowski: Wielka Brytania - "Ninety-minute patriotism"

Łukasz Pawłowski: Wielka Brytania - "Ninety-minute patriotism"


11 marzec 2008
A A A

Pomysł wystawienia na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie wspólnej brytyjskiej drużyny piłkarskiej wywołuje niemało kontrowersji. Czy spór ten świadczy o narastających na Wyspach tendencjach separatystycznych?

Narody składające się na Zjednoczone Królestwo niejednokrotnie dawały dowody świadomości i przywiązania do własnej odrębności. Wybuchające antagonizmy i kłótnie dotyczyły i dotyczą niezwykle różnorodnych kwestii, spośród których niejedna wywołuje u zewnętrznych obserwatorów ironiczny uśmiech i pytania jak państwo, które nie potrafi porozumieć się w wielu, zdawałoby się banalnych sprawach, może sprawnie funkcjonować? Czy jednak rzeczywiście tego typu spory mają istotne znaczenie dla kraju i są w jakikolwiek sposób diagnostyczne dla ogólnych nastrojów w społeczeństwie? Przyjrzyjmy się jednemu z takich konfliktów.

Niedługo po ogłoszeniu wyboru Londynu na organizatora letnich Igrzysk Olimpijskich w 2012 roku, pojawiła się propozycja wystawienia na tej imprezie brytyjskiej drużyny piłkarskiej. Dla każdego, kto choć trochę interesuje się piłką nożną jest jasne, że taki pomysł nie mógł przemknąć niezauważony. Tym jednak, którzy w tym sporcie nie widzą nic poza grupą dorosłych ludzi uganiających się za piłką, należy się kilka słów wyjaśnienia. Reguły piłki nożnej zostały po raz pierwszy skodyfikowane właśnie w Anglii w drugiej połowie XIX wieku. Wtedy też, dokładnie w roku 1863, powstała Angielska Federacja Piłkarska (Football Association). Dziesięć lat później powstała Federacja Szkocka, a następnie jej odpowiedniki w Walii (1876) i Irlandii (1880). Za pierwszy w historii oficjalny mecz międzypaństwowy uznaje się spotkanie rozegrane 30 listopada 1872 roku na stadionie w Glasgow pomiędzy reprezentacjami Anglii i Szkocji – tworzącymi wówczas, podobnie jak dziś jedno państwo!

Widać więc, że piłka nożna od początku swego istnienia była traktowana jako wewnętrzna sprawa członków Zjednoczonego Królestwa i… tylko ich. Anglia odmawiała rywalizacji z reprezentacjami innych krajów do roku 1908, a Szkocja swój pierwszy mecz z zespołem spoza Wysp Brytyjskich rozegrała dopiero roku 1929. Wkrótce jednak rozwój piłki nożnej na świecie skłonił federacje piłkarskie do podjęcia szerszej rywalizacji sportowej oraz wstąpienia do, powstałej w 1904 roku, Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA). Rezygnując z członkostwa na skutek animozji politycznych pierwszej połowy XX wieku oraz konfliktów dotyczących reguł gry, kraje Zjednoczonego Królestwa przystąpiły do FIFA ponownie w roku 1947, uzyskując równocześnie specjalny status pozwalający im na rozgrywanie meczów międzynarodowych pod własnymi flagami. Nigdy więc na najważniejszych piłkarskich imprezach, tzn. Mistrzostwach Świata i Mistrzostwach Europy nie wystąpiła drużyna Wielkiej Brytanii, a jedynie reprezentacje poszczególnych krajów Zjednoczonego Królestwa. Przywilej ten nie dotyczy jednak Igrzysk Olimpijskich, na których we wszystkich konkurencjach, Wielka Brytania jest zobowiązana występować jako jeden kraj. Oznacza to konieczność stworzenia wspólnej reprezentacji piłkarskiej. Przedsięwzięcie to powiodło się kilkakrotnie (na początku XX wieku reprezentacja Wielkiej Brytanii zdobyła nawet trzykrotnie złoty medal), jednak ostatni występ na olimpiadzie miał miejsce w roku 1960. Od tego czasu, Wielka Brytania podczas olimpiad, wobec braku zgody co do wystawienia jednej, wspólnej reprezentacji, po prostu nie bierze udziału w tej konkurencji.

Przekonanie, że lepiej nie grać wcale niż grać jako jedna reprezentacja dobrze obrazuje specjalny stosunek jakim wiele osób na Wyspach darzy piłkę nożną. Nie chcę tym tekstem mnożyć stereotypów, według których każdy Brytyjczyk jest piłkarskim ekspertem, niemniej jednak dla wielu sport ten to nie tylko zjawisko społeczne; niejednokrotnie ma również podłoże religijno-polityczne. Przykładem niech będzie niepohamowana nienawiść kibiców dwóch klubów w Glasgow: katolickiego, narodowego Celticu oraz protestanckiego Rangers, którego fani są zagorzałymi unionistami. I nie są to puste slogany, o czym świadczą częstokroć krwawe pojedynki między zwolennikami obu zespołów oraz fakt, że aż do lat 80. i 90. XX wieku w klubach tych nie występowali zawodnicy o innych wyznaniach niż katolickie w Celticu i protestanckie w Rangers. Czy można się zatem dziwić, że inicjatywa Brytyjskiego Związku Olimpijskiego wywołała wielkie emocje?

Co prawda początkowo projekt zaaprobowały Angielska Federacja Piłkarska oraz jej północnoirlandzki odpowiednik (Irish Football Association), jednak od razu ostro zaprotestowała Walia, której delegaci wycofali się z negocjacji już w grudniu 2005 roku. Delegaci szkoccy na żadnym z zebrań się nie pojawili, mimo poparcia jakiego idei wspólnej drużyny udzielił ówczesny trener drużyny narodowej Szkocji, Walter Smith. Oba zespoły swój sprzeciw uzasadniają obawą utraty wspomnianego już przywileju samodzielnego występowania w oficjalnych meczach międzynarodowych. Pomimo gorących zapewnień przewodniczącego Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej wykluczających jakąkolwiek zmianę na tym polu, żadna z federacji nie zmieniła zdania. „Zachęcać” niepokorne drużyny do współpracy próbował również Brytyjski Związek Olimpijski ogłaszając, że brytyjski zespół wystąpi na Olimpiadzie, nawet gdy będą się nań składali jedynie zawodnicy dwóch krajów. Taktyka okazała się niezbyt skuteczna. Szkocja i Walia pozostały nieugięte, a co więcej w październiku 2007 roku z przedsięwzięcia wycofała się Irlandia Północna. Obecnie jedynym zwolennikiem wystawienia wspólnej drużyny olimpijskiej jest już tylko Federacja Angielska.

Wróćmy w tym miejscu do pytania zadanego we wstępie. Czy omawiany spór i panujące w tej kwestii przekonania mogą stanowić jakąkolwiek podstawę dla bardziej ogólnych wniosków? Innymi słowy, czy piłkarskie afiliacje odzwierciedlają panujące nastroje społeczne?

Nie sądzę. Piłka nożna, od dawna była dziedziną, w której manifestował się lokalny patriotyzm obywateli krajów Zjednoczonego Królestwa, co jednak nie korelowało specjalnie z konkretnymi deklaracjami politycznymi. Wsparcie sportowe to wygodny i stosunkowo „tani” sposób wyrażenia przywiązania do własnego kraju; mówi się nawet o tzw. „dziewięćdziesięciominutowych patriotach” (ninety-minute patriots). Niemniej jednak przełożenie tego patriotyzmu na działania obywatelskie jest stosunkowo słabe. Przykładowo Walijczycy, którzy wraz ze Szkotami najgłośniej protestują przeciwko wystawieniu wspólnej drużyny, w kwestii uzyskania realnej władzy nad własnym krajem nie byli już tak zdecydowani. W przeprowadzonym w roku 1997 referendum dotyczącym utworzenia Zgromadzenia Walijskiego (Welsh Assembly) o pewnych, ograniczonych możliwościach ustawodawczych, jedynie 50.7 proc. głosujących odpowiedziało „tak”, a frekwencja minimalnie przekroczyła 50 proc.

W przypadku Szkocji wyniki okazały się daleko bardziej przekonujące – 74.3 proc. głosujących opowiedziało się za utworzeniem Szkockiego Parlamentu, ale i w tym przypadku frekwencja nie była imponująca, 60.4 proc.. I choć obecnie mówi się o odrodzeniu tendencji separatystycznych w Szkocji, czego dowodem ma być minimalne zwycięstwo w wyborach 2007 roku, optującej za niepodległością Szkockiej Partii Narodowej (Scottish National Party), to jednak całkowite odłączenie pozostaje sprawą bardzo wątpliwą. Aby zarządzić referendum w sprawie niepodległości, do czego Parlament Szkocji ma uprawnienia, „narodowcy” potrzebują większości w tymże Parlamencie, a na to na razie się nie zanosi. Poza tym, wyniki ewentualnego plebiscytu pozostają wielką niewiadomą.

Nie oznacza to oczywiście, że tendencje separatystyczne nie istnieją. Wielu komentatorów zachęca do secesji, obawy o ekonomiczne konsekwencje takiej decyzji rozwiewając poprzez wskazywanie na inne, niewielkie kraje Unii Europejskiej, (Dania, Finlandia, Norwegia) którym gospodarczo powodzi się znakomicie. Czy to jednak przekonuje Szkotów? Sprawa nie jest jednoznaczna, wyniki przeprowadzanych sondaży różnią się istotnie i jakiekolwiek przewidywania są obecnie wysoce niepewne. Na pewno jednak ich podstawą nie może być spór, od którego opisu rozpoczęliśmy ten artykuł. Antagonizmy sportowe rzeczywiście istnieją i niekiedy przybierają zatrważające rozmiary, jednak w większości przypadków są zazwyczaj krótkotrwałe. Poza tym, jak twierdzą niektórzy komentatorzy, mają one przeważnie charakter negatywny (przeciw czemuś, w tym przypadku Anglii), niż pozytywny (za niepodległą Szkocją).

Mimo to, a może właśnie dlatego, inicjatywa wspólnej drużyny piłkarskiej nie zyska najprawdopodobniej wielkiego poparcia. Organizatorzy Igrzysk nie ustają jednak w staraniach by skłonić oporne federacje piłkarskie do zmiany stanowiska. Niedawno brytyjskie media podały, że Lord Coe, przewodniczący komitetu organizacyjnego Igrzysk, zaproponował poprowadzenie ewentualnej drużyny brytyjskiej najsłynniejszemu trenerowi na Wyspach, Szkotowi, sir Alexowi Fergusonowi. Czy przyjęcie posady trenera przez Szkota zmieni losy tego najprawdopodobniej jednorazowego projektu i czy zespół brytyjski zagra na Igrzyskach Olimpijskich po raz pierwszy od 1960 roku? Innymi słowy, używając języka piłkarskich laików, czy kilkunastu młodych ludzi z różnych części Królestwa będzie potrafiło zebrać się o jednym czasie i w jednym miejscu żeby kilka razy wspólnie pokopać piłkę? Nie sądzę, bo jak stwierdził mój znajomy Szkot, „utworzenie piłkarskiej drużyny narodowej Wielkiej Brytanii to pierwszy krok do niepodległości Szkocji”.