Michał Cyran: Biblioteka Sarko
Kilka dni temu Wieżę Eiffla ubrano w barwy Turcji – symbol wydarzeń promujących w Paryżu kulturę Gwiazdy i Księżyca. Jednak wizyta prezydenta Abdullaha Gula to nie tylko ekspozycje i wystawy. To kolejny rozdział jednej z książek z nowej, międzynarodowej biblioteki Sarkozy’ego.
Intelektualiści przyjmują Turcję z otwartymi ramionami. Jacques Delors, Michel Rocard czy Alain Touraine licząc na ukłon francuskiego szefa w stronę Ankary, sami nie mają zamiaru nabierać wody w usta. „Być może liczne imprezy, koncerty, spektakle odmienią trochę obraz Turcji we oczach Francuzów” – zaczęli nawet głośno myśleć i trzymać kciuki, aby Kogutom nie stawał już w gardle Księżyc, przy kolejnej próbie przełknięcia kultury Azji Mniejszej. Przypominają jak często takie lekceważenie, a w porywach ignorancja, rzucały kłody pod nogi debacie o przystąpieniu Turcji do Unii. Sam Sarkozy zjadł z Gul’em obiad, a uwagę swoją skierował bardziej w kierunku projektów nuklearnych i wymiany handlowej, niż na problemy integracyjne. No cóż, nie dał się tak łatwo postawić pod ścianą. Ma przecież inne problemy porozrzucane po świecie.
Ośmiornica się przeciąga
Globalne poczynania francuskiego prezydenta, do niedawna wyraźnie proamerykańskie, zmieniają powoli kształty. Otóż porzucił on zamysł napisania jednej, grubej cegły opowiadającej o szczęśliwym życiu Baracka i Nicolasa, na rzecz stworzenia biblioteki mniejszych form. Każda z odmiennym tytułem, opowiadająca o innym, średnim mocarstwie. Cała seria nazywa się: „Francja i państwa niezaangażowane”, a główny bohater podróżuje po świecie i zdobywa kont(r)akty, które w przyszłości mają zaprocentować. Kierując się taką fabułą Sarkozy bywa w Brazylii, Kazachstanie, Zjednoczonych Emiratach Arabskich lub Indiach. Kiedyś małożonek pani Bruni liczył, że będzie rządził i dzielił światową władzę wspólnie z Obamą, jednak się zawiódł. Dziś podnosi kurtynę swojego planu awaryjnego - przejęcie pałeczki lidera dzięki wsparciu nowych sprzymierzeńców. Francuska ośmiornica bierze pióro w każdą z macek i wpisuje swoją obecność w różne szerokości geograficzne.
We wrześniu Sarko udał się nad Amazonkę na zaproszenie Luli da Silvy z okazji Dnia Niepodległości. Panowie mają podobną wizję świata wielobiegunowego – uważają, że należy stworzyć pewne ramy dla kapitalizmu i zgadzają się, że konieczna jest reforma instytucji międzynarodowych. Danie wspólnych interesów wydaje się być smaczne i lekkostrawne dla obu prezydentów – transfery technologii, wzajemne kontrakty przemysłowe oraz popyt na wyzwolenie od supremacji Stanów Zjednoczonych. Taka mieszanka to świetny pretekst do wzajemnych odwiedzin. Lula odbierze wkrótce zaproszenie na tuszki winniczka w sosie cytrynowym.
Kiedy nie ma czasu na latanie za ocean, trzeba rozglądać się za możliwościami bliżej Paryża. Na przykład Bliski Wschód. Egipt? Od czasu wojny w Strefie Gazy szanse na zbliżenie raczej mierne. Arabia Saudyjska? W tym kraju szybsi okazali się Amerykanie. Zjednoczone Emiraty Arabskie? Celnie! Poza wymianą handlową, Francja ogniskuje tutaj uwagę na geopolityce. Maczanie palców (macek?) w tak strategicznym punkcie to wyraźny sygnał dla Iranu. Sarkozy podkreśla, że jest poważnym graczem w kwestii kryzysu nuklearnego.
Głowa Francji ma również kolegę nieco wyżej mapy. Przymknie nawet oko na deficyty demokracji w państwie Nursułtana Nazarbajewa, o ile ten zagwarantuje mu ropę, gaz i uran. Kilka październikowych godzin wystarczyło, żeby podać sobie ręce i podpisać szereg umów. Wkrótce nad Morzem Kaspijskim pojawią się Total i GDF.
Żeby nie było za bardzo z górki, potrzeba kilku schodów. Z Ojczyzną Tequili nie udało się Sarkozy’emu zbudować niczego sensownego, zresztą ku radości meksykańskich mediów, krytycznie nastawionych wobec rozczeń Francuza. Na mapie wpływów paryskich pustkami świeci także w południowo-wschodniej Azji, choć Naczelny Kogut zapowiedział wizytę w Malezji, planowaną na przyszły rok. Wreszcie pozostaje problem Księżyca i Gwiazdy. Fakt – Turcja nie zdała jeszcze wszystkich testów. Nie powinna być jednak usuwana apriorycznie, przy akompaniamencie milczenia. Ciężko pracujący nad politycznym i gospodaczym rozwojem politycy z Azji Mniejszej, zostają jedynie z topniejącą nadzieją na to, że być może kiedyś zostaną docenieni. Wpływy Ankary sięgają Afganistanu, zaczynając się na Kaukazie i to tutaj Paryż traci najwięcej. Jeśli Sarko nadal chce rozbudowywać swoją bibliotekę kont(r)aktów, powinien dorzucić do swojej kolekcji coś, co na okładce ma księżyc i gwiazdę.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.