Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Michał Tekliński: Geneza i przebieg konfliktu baskijskiego

Michał Tekliński: Geneza i przebieg konfliktu baskijskiego


06 marzec 2004
A A A

Kim są Baskowie?

 

         Pochodzenie Basków to ciągle nierozwiązana zagadka. Na temat genezy tego narodu krąży wiele hipotez mniej lub bardziej realistycznych. Jedna z nich mówi o tym, że Baskowie są ocalałymi mieszkańcami mitycznej Atlantydy. Inne mają swoje biblijne uzasadnienie. Mieszkańcy Baskonii często powołują się na to, że ich w ich języku imię „Eva” oznacza jabłko, a „Adam” tłumaczy się jako „daj mi je”. Istnieje również wersja, że to właśnie baskijski język był tym, którym posługiwali się ludzie przed tragedią wieży Babel i pomieszanie języków.

Nie brakuje również prób całkowicie naukowego uzasadnienia pochodzenia tego narodu. Bosch Gimpera wykazał fizyczno podobieństwo między Baskami a dawnymi mieszkańcami Pirenejów, pochodzącymi z ery paleolitu. Najbardziej karkołomnej próby wyjaśnienia czyimi potomkami, jeżeli w ogóle, są mieszkańcy Euzkadi podjął się profesor Gerard Lucotte z paryskiego Międzynarodowego Instytutu Antropologii. Wyszedł on z założenia, że nagromadzenie odpowiednich sekwencji genetycznych w populacji świadczy o jego pochodzeniu. Po przeprowadzeniu badań i porównaniu wyników w różnych miejscach Europy doszedł do wniosku, że „społeczeństwa Europy zachodniej są sobie genetycznie bliskie, z wyjątkiem Lapończyków pochodzenia mongolskiego, i z wyjątkiem Basków...”[1]. Niemniej jednak, mimo mnogości i rozmaitości teorii o pochodzeniu tego ludu, niemal pewne jest, że to jeden z najstarszych, jeżeli nie najstarszy, na Starym Kontynencie.

 

Początki kłopotów

        

         Istota konfliktu baskijskiego znajduje się w historycznych doświadczeniach i dziejach tego narodu. Analizę tą należałoby rozpocząć od roku 1200, kiedy to po połączeniu Asturii z Kastylią, Baskonia stała się regionem o bardzo dużej autonomii, z własnym zarządem. Udało się wtedy wywalczyć Baskom specjalne przywileje tzw. „fueros”, które od tego momentu stały się dla nich olbrzymią wartością, a w późniejszym czasie celem żądań. „Fueros” ograniczały władzę królewską na terenie baskijskiej seniorii, umożliwiały rozwój samorządu terytorialnego i, co się z tym wiąże, chroniły rozwój i kultywowanie narodowej kultury. Do miana symbolu urósł również zwyczaj składania przez kastylijskich władców przysięgi na wierność nadanych przywilejów pod dębami z Guerniki.

         Autonomiczny region rozwijał się powoli i mimo kilku wydarzeń historycznych, które mogły ograniczyć przywileje Baskom, trwał aż do wieku XIX. W międzyczasie bardzo zyskał i rozwinął się gospodarczo, zwłaszcza w czasie wielkich wypraw morskich w wieku XV. Przełom wieków XVIII i XIX był dla mieszkańców Euzkadi bardzo niekorzystny. Najpierw w 1789 roku,  w wyniku reformy administracyjnej, likwidacji uległa autonomia francuskiej części Baskonii, potem w 1814 roku, król Hiszpanii Ferdynand VII zniósł konstytucję uchwaloną dwa lata wcześniej i tym samym odebrał baskijskie przywileje w swoim królestwie. Baskowie, niejako przewidując przyszłe kłopoty, w 1765 roku założyli Towarzystwo Przyjaciół Kraju. Była to odpowiedź na nasilające się szykany ze strony Kastylijczyków, którzy to coraz skuteczniej opanowywali wysokie stanowiska nie tyle w kraju, bo to było naturalne, tylko właśnie w baskijskich prowincjach. Madryt skrzętnie eliminował wpływy Basków nie tylko poprzez rugowanie ich z administracji lokalnej, ale także, a może przede wszystkim odmawiając im prawa do używania euskary (języka baskijskiego) w urzędach i szkołach.

Szansą dla najstarszych mieszkańców Europy na powrót do szerokich swobód była niestabilna sytuacja wewnętrzna Hiszpanii. Ciągłe i nieustanne walki między pretendentami do tronu, spotęgowane jeszcze najazdami napoleońskimi nie sprzyjały rozwojowi państwa. Na domiar złego dochodziły do tego również rewolucje burżuazyjne, w których to bogaci Hiszpanie domagali się większego wpływu na losy królestwa, większej partycypacji we władzy. Ta niewątpliwie niekorzystna, jak już wspomniałem, sytuacja wewnętrzna, akurat paradoksalnie dla Basków była szansą na powrót do swoich „fueros”. W takiej sytuacji politycznej, gdzie ścierały się ze sobą siły chcące zachować panujący ustrój z siłami liberalnej burżuazji, mieszkańcy Baskonii zdecydowali się stanąć po stronie monarchistów. Zwłaszcza, że don Carlos, brat zmarłego króla Ferdynanda VII, dawał im do zrozumienia, że pomoże odzyskać autonomię ich regionu. Niestety Baskowie, mówiąc kolokwialnie, postawili na złego konia. Następujące po sobie kolejno rewolucje burżuazyjne w latach 1834, 1854, 1865 zakończyły się sromotną porażką Carlosa. Stojący u jego boku Baskowie natomiast, od tej chwili traktowani byli jako reakcjoniści i obrońcy starego, złego porządku. Ich postawa doprowadziła do kolejnych represji. Od tamtej chwili na próżno było szukać jakiekolwiek przedstawiciela tego narodu w administracji państwowej, w sądownictwie czy szkolnictwie. Definitywnie zakazano używania języka baskijskiego.

Rok 1841 to w historii Basków również znacząca data. Wtedy to ustalono ostatecznie przebieg granicy między Francją a Hiszpanią, dzielącą ich kraj na dwie części: francuską, w jej skład wchodziły trzy prowincje (Labourd, Soule, Dolna Nawarra) i hiszpańską składającą się z Bizkaii, Gipuzkoii, Górnej Nawarry i Araby. Z tego podziału właśnie powstało hasło jednoczące Basków, „Zapiak Bat” czyli „Siedem w jedności”. Symbolizować miało ono połączenie wszystkich prowincji w jedno, niezależne i samodzielne państwo. Powszechne odtąd stało się malowanie na ścianach budynków w miastach równań: 7 = 1, 3 + 4 = 1. Hasło „Zapiak Bat”, jak się okazało w XX wieku, przejęła separatystyczna organizacja ETA.

Baskowie nie mieli szczęścia w wybieraniu sobie stronników politycznych. Podobnie jak kilkanaście lat wcześniej poparli don Carlosa, tak w roku 1873 stanęli u boku władz I Republiki francuskiej. W zamian za to, obiecano im szeroką autonomię w strukturze nowego państwa. Premier Ripoll proponował wizję państwa federalnego złożonego z kilku państw regionalnych. Niestety dla Basków, Republika upadła w niecały rok po jej proklamowaniu, a oni sami, znów jako przeciwnicy polityczni, spotkali się z surowymi represjami.     

Nic dziwnego, że wśród mieszkańców Euzkadi narastało coraz to większe niezadowolenie i radykalizowały się nastroje. Powoli zaczynały tworzyć i krystalizować się ruchy narodowowyzwoleńcze. W roku 1890 Sabino Arana Goiri wydał książkę pod tytułem „Formularz istotnych zasad nacjonalizmu baskijskiego”. Niedługo potem założył pismo „Euzkadi” i od tego czasu nazwa to zaczęła funkcjonować jako nazwa zjednoczonego narodu baskijskiego. W roku 1894 Sabino Arana stworzył Baskijską Partię Nacjonalistyczną (Partido Nacional Vizcaya – PNV). Partia ta gromadziła i jednoczyła, bez względu na grupę społeczną, wszystkich baskijskich patriotów.

Baskowie zawsze silnie związani byli z tradycją i religią katolicką. Cechował ich także olbrzymi szacunek i zapał do pracy. Dlatego dość sprawnie i energicznie na przełomie wieków XIX i XX rozwinął się u nich ruch robotniczy, swoją ideologią mocno umocowany w miłości do uciskanego narodu. Protoplastą związków zawodowych w Baskonii był zresztą jezuita z Walencji.

Okres I Wojny Światowej to dla tego regionu czas wielkiego boomu gospodarczego. Wielkie zamówienia na broń, na wszelkie produkty przemysłu zbrojeniowego spowodowały gwałtowny i szybki rozwój bogatego w surowce obszaru. Miało to dwojakie znaczenie dla rdzennych mieszkańców, po pierwsze – pozytywne – region się rozwijał bogaciło się społeczeństwo, po drugie – negatywne – bogata Baskonia przyciągała imigrantów z innych części Hiszpanii. Napływ innych grup etnicznych spowodował wzrost nacjonalizmu baskijskiego i jednoczył wszystkich Basków w obronie tożsamości narodowej.

 

Dyktatura Franco i powstanie ETA

 

16 kwietnia 1931 roku proklamowana została Druga Republika Hiszpanii. Odżyły więc marzenia Basków o odzyskaniu przynajmniej części wcześniej im odebranych swobód. Zwłaszcza, że Madryt uznały autonomię Katalonii. Rząd jednak długo zwlekał z decyzją co doprowadziło do podjęcia przez trzy baskijskie prowincje uchwały o autonomii w 1932 roku. Nawarra, czwarty z podległych Hiszpanii regionów Euzkadi, nie przyjął tej uchwały opowiadając się za wolą Madrytu.

Wydarzenia te, jak się później okazało, były tylko, zgodnie z przysłowiem „miłe złego początki”, preludium do następstw jakie przyniosła dla tej krainy, hiszpańska wojna domowa. Zapowiedź tragedii nadeszła już w roku 1933, kiedy to Falanga, partia faszystowska, opublikowała swój program. W punkcie drugim tegoż dokumentu wyraźnie zarysowuje się przyszły styl prowadzenia polityki wewnętrznej Hiszpanii:

 

Hiszpania jest jednością przeznaczenia narodu. Wszelkie nastawienie na tę jedność jest odrażające. Wszelki separatyzm jest zbrodnią, której nie przebaczymy. Obowiązująca konstytucja, o ile pobudza do rozbicia, stanowi zamach na jedność przeznaczenia Hiszpanii. Dlatego żądamy jej natychmiastowego zniesienia.[2]    

 

Falanga chciała utworzyć z Hiszpanii państwo centralistyczne, sprzeciwiała się jakimkolwiek oznakom odrębności, czy to politycznej czy też kulturowej. Nie tolerowała żadnego separatyzmu. Dlatego też los przyszłe losy narodu baskijskiego malowały się w tak czarnych barwach. Jak zauważa Hanna Szymańska, „(...) kwestia Basków stanowiła odpowiednik kwestii żydowskiej w doktrynie faszyzmu niemieckiego.” [3]

         W nocy z 17 na 18 lipca 1936 roku w Hiszpanii wybuchło antyrepublikańskie powstanie pod dowództwem generała Francisco Franco. W ramach istniejącej jeszcze Drugiej Republiki, korzystając z własnej uchwały, a także z obietnic republikańskiego rządu o otrzymaniu szerokiej autonomii trzy baskijskie prowincje, 7 października 1936 roku proklamują utworzenie Republiki Euzkadi. Na czele jej rządu stanął Jose Antonio de Aguirre, a w jego skład weszło pięciu członków PNV, trzech socjalistów, dwóch liberałów i komunista. Strategiczne położenie i bogactwo naturalne kraju Basków były dla Franco niebagatelne. Wysoko rozwinięty i uprzemysłowiony obszar pod panowaniem mniejszości narodowej zagrażał planom Falangi i dlatego musiał być zdobyty przez rebeliantów faszystowskich w pierwszej kolejności. Franco wiedział, że przełamanie oporu tego regionu będzie silnym ciosem dla madryckiego rządu. Ponadto pomagające rebeliantom reżimy Hitlera i Mussoliniego domagały się w zamian dostaw rud żelaza, a najbogatsze złoża tego surowca znajdowały się właśnie w kraju Basków.

Generał szybko rozprawił się z nowo utworzona Republiką. Już pod koniec października siły faszystowskie rozbiły oddziały baskijskie i republikańskie. Mianowany wtedy „generalissimusem” Franco, pozbawił Basków dopiero co otrzymanej autonomii. Wojna domowa w Hiszpanii zakończyła się w 1939 roku, ale w czasie jej trwania dla Basków nastąpiła jeszcze jedna ogromna tragedia. 26 kwietnia 1937 hitlerowski oddział „Condor” zbombardował w targowy dzień centrum miasta Guernika. Olbrzymi, dywanowy nalot spowodował śmierć ponad 1600 osób i doszczętnie zniszczył miasto. Od tej chwili data ta stała się dla całego narodu Basków, dniem narodowej tragedii. Cześć zamordowanym i zarazem sprzeciw wobec wojny oddał później Pablo Picasso w swym obrazie, który nazwał imieniem zniszczonego miasta.

         Po ostatecznym przejęciu władzy w całej Hiszpanii przez Franco rozpoczęły się prześladowania zbuntowanej mniejszości narodowej. Ziemie Euzkadi zostały uznane za zdradzieckie, a wszystkie stanowiska administracyjne objęli Kastylijczycy. Trwający do roku 1948 stan wojenny skutecznie uniemożliwił jakiekolwiek sposoby walki o autonomię czy chociażby drobne przywileje dla Basków. Zakazano używania języka euskary, wydawania narodowych pism, kultywowania tradycji. Sytuacja rdzennych mieszkańców tego regionu pogarszała się coraz bardziej w wyniku problemów gospodarczych kraju, a także poprzez napływ do wysoko uprzemysłowionych prowincji baskijskich emigrantów z innych regionów w poszukiwaniu pracy. 

W latach pięćdziesiątych XX wieku reżim trochę złagodniał. Baskowie zaczęli organizować festiwale ludowe, na jednym z uniwersytetów utworzono nawet katedrę języka baskijskiego. Mimo że zakazane było istnienie jakichkolwiek organizacji politycznych, w podziemiu działała nadal PNV. Rdzenni mieszkańcy tych terytoriów Hiszpanii coraz bardziej obawiali się zaniku ich odrębności kulturalnej i etnicznej. Składały się na to nie tylko represje nakładane przez frankistów, ale również, a może przede wszystkim wspomniany już wcześniej napływ migracyjny. Wobec coraz większej liczby mieszkańców Baskonii i braku możliwości kultywowania i pokazywania swej różnorodności, tradycja i zwyczaje Basków w sposób wręcz naturalny poczęły się „rozwadniać” i zanikać. Właśnie obawa przed całkowitą utratą swej odrębności leży u podstaw działającej do dziś organizacji ETA.

ETA powstała na bazie pisma „Ekin” założonego przez czterech studentów z Bilbao. Jeden z założycieli gazety, dzięki poznanym w więzieniu dwóm działaczom zakazanego PNV, którzy brali udział jeszcze w wojnie domowej, uzyskał kontakty z działaczami tej partii, którzy w obawie przed represjami wyemigrowali z ojczyzny. Dzięki tym znajomościom, na kanwie gazety powstało tajne stowarzyszenie o takiej samej nazwie, które miało w sposób jak najbardziej adekwatny do sytuacji spełniać oczekiwania młodych baskijskich nacjonalistów. Był to rok 1953. Ich program opierał się na kilku przewodnich zdaniach:

 

„Dążymy do wolności dla Kraju Basków, który mógłby istnieć pod wspólnymi rządami Hiszpanii i Francji. Nie ma żadnego powodu, który uzasadniałby podział naszego kraju pomiędzy dwa państwa.” [4]

 

ETA ostatecznie powstała 31 sierpnia 1959 roku, po rozpadzie organizacji „Ekin” i młodzieżówki PNV – „Euzeko Gastedi”. Nazwa ETA, po baskijsku Euskadi Ta Askatasuna, oznacza „Ojczyzna Basków i Wolność”.

         Pierwsze lata działalności tej organizacji, jej członkowie spędzili na wewnętrznej organizacji i formułowaniu ostatecznych założeń programowych. Chcieli oni oprzeć swą działalność na coraz to większej grupie społecznej w Baskonii, a mianowicie na robotnikach. Euskadia była wiodącym ośrodkiem przemysłowym w kraju, pozycja tej grupy była bardzo mocna, jednak wielu z nich czuło niezadowolenie z polityki wewnętrznej prowadzonej przez frankistów. ETA szybko zdobyła poparcie rdzennych mieszkańców i niejako przejęła „pałeczkę” w przewodzeniu ruchowi nacjonalistycznemu od PNV.

         Nowa organizacja zdecydowała się na bardzo odważny sposób walki z prześladowcami z Madrytu. Postanowiła, że ich działania muszą być nie tyle stanowcze, co powinny mieć bardzo kategoryczny i szokujący wymiar. Rozpoczęli organizować akcje terrorystyczne. Pierwszą z nich był lipcowy zamach z 1961 roku na pociąg wiozący kombatantów frankistowskich niedaleko San Sebastian. Wysadzenie pociągu nie powiodło się, jednak jeszcze w tym samym roku dwa kolejne zamachy bombowe w Vittorii i na posterunku policji w Bilbao dochodzą do skutku.

         W 1962 roku odbywa się I Zgromadzenie ETA. Organizacja kierowana przez pięcioosobowe kierownictwo (Xabi Echavarietta, Lopez Adana, Yulan Madariaga Aguirre, de Vale Larringa, Eustakio Mendizabala) ostatecznie zrywa współpracę z PNV, tym samym uznając siebie za jedynego przedstawiciela i obrońcę sprawy baskijskiej. Ponadto określa się jako ruch „rewolucyjny i socjalistyczny”, jednoznacznie wskazując na grupę społeczną wśród, której szukać będzie poparcia. Jednak tak silne i stanowcze przyjęcie kierunku politycznego zaowocowało niedługo potem kilkoma podziałami na grupy, które uznawały ETA za zbyt mało lewicową, jak i na tych, którzy lewicowych ideałów dostrzegali w działalności organizacji zdecydowanie za dużo.

         Narodowcy prowadzili jednak nadal swoją walkę z frankistami. Co może dziwić, członkowie ETA, mimo prowadzonej działalności, której charakter często narażał życie ludzkie, znajdowali pomoc wśród dostojników kościelnych. Kościoły wielokrotnie służyły za miejsca spotkań i tajnych narad terrorystów. Co więcej, członkami organizacji coraz częściej zostawali księża.

         Końcówka lat sześćdziesiątych to okres nasilenia się ataków. Terroryści uprowadzali urzędników państwowych (np. konsula RFN w San Sebastian), podpalali i napadali na banki i urzędy. Ich działania radykalizowały się coraz bardziej. W 1968 roku w czasie zatrzymania samochodu z dwoma separatystami, między nimi a Gwardią Cywilną dochodzi do strzelaniny. W jej wyniku ginie jeden z pasażerów samochodu, członek ETA, Xavier Echevarietta. Ten incydent był niczym „woda na młyn” dla baskijskich nacjonalistów. Zapoczątkował on stosowaną niemal do dziś taktykę odwetową. Niedługo potem, w ramach zemsty za zabójstwo swojego kompana, terroryści zastrzelili komisarza policji w prowincji Gipuzkoa, Melitina Manzanasa. To z kolei spowodowało wprowadzenie w tej prowincji stanu wyjątkowego, który niedługo później został rozszerzony na pozostałe krainy zamieszkiwane przez Basków. Był to okres, który zapoczątkował, niczym mały kamyczek, wielką lawinę akcji terrorystycznych, które trwają praktycznie do teraz.

         W 1970 roku w Burgos odbył się pokazowy proces szesnastu ekstremistów z ETA. Franco chciał pokazać czym będą kończyły się wszelkie podobne próby działalności, które mogłyby zagrozić jedności Hiszpanii. Dlatego też wyrok sądu musiał być niezwykle surowy. Mimo że dla części terrorystów, prokurator domagał się kary śmierci, to pod wpływem opinii publicznej, która przeciwna była tak bezwzględnej karze, Franco zdecydował się ją złagodzić wymierzając zamiast niej trzydziestoletnie wyroki więzienia. Jednak Caudillo przeliczył się w swoich prognozach, że taki pokazowy proces ograniczy poczynania nacjonalistów baskijskich. Hiszpański wódz pomylił się i to bardzo. ETA postanowiła nie tyle zaostrzyć metody swoich działań, co je zintensyfikować. Najbardziej spektakularną akcją w tym okresie okazało się zabójstwo ówczesnego premiera Hiszpanii Luisa Carrero Branco (20 grudnia 1973) w Madrycie. Zamachu dokonał najbardziej znany terrorysta ETA o pseudonimie „Wilson”. Cała akcja była niezwykle starannie przygotowana. Zbieranie informacji i tworzenie planu zamachu trwało ponad rok, dzięki temu wszystko dopracowane było w najmniejszym szczególe. Morderstwo Branco, prócz oczywistego po śmierci premiera zamieszania i niemalże rewolucji rządowej, miało inny, bardziej pragmatyczny cel. ETA obawiała się, że po odejściu od władzy Franco, właśnie ówczesny szef rządu zostanie jego następcą, a prezentował on taki sam punkt widzenia jak wielki Caudillo. Dlatego też zamachowcy, wywołując zamieszanie równocześnie chcieli pozbyć się przyszłego przeciwnika. Na uwagę zasługuje też fakt, iż ten atak był pierwszym, którego separatyści dokonali poza terytorium Euzkadi. Niestety pierwszym i nie ostatnim...

         Terrorystyczne akcje Basków trwały cały czas, liczba ofiar tych wydarzeń zwiększała się z roku na rok. Jednak w roku 1975 terroryści rozpoczęli szukać drogi do porozumienia się z Madrytem. Wystosowali zbiór postulatów, zwanych „alternatywą KAS”, od spełnienia których uzależniali zakończenie walki. Żądali zalegalizowania wszystkich partii politycznych Baskonii, przyłączenie do ich krainy prowincji Nawarry, zwiększenia nakładów na cele socjalne dla robotników i wycofania policji i Gwardii Cywilnej z ich terytorium. Rząd nie chcąc zaprzepaścić okazji na zaniechanie akcji terroru, usiadł do stołu rozmów. Jednak ETA postawiła kolejne warunki, tym razem domagając się zwolnienia z zakładów karnych wszystkich baskijskich więźniów politycznych. Premier Adolfo Suarez ugiął się pod tymi żądaniami, ułaskawiając 158 osób. W zamian za kolejne zwolnienia domagał się jednak zaprzestania akcji terrorystycznych. Wtedy na jaw wyszedł prawdziwy cel, który przyświecał separatystom proponując rozmowy. Chcieli oni mianowicie rozmawiać, ale w żadnym wypadku nie dopuszczali możliwości przerwania swoich ataków. Odstąpili więc od ugody.

         Rok 1975 przyniósł jednak nadzieję na zakończenie sporu wobec kraju Basków. Póki co tylko nadzieję... Przyczyniała się do tego śmierć generała Francisco Franco i spowodowane nią zmiany wewnętrzne w Hiszpanii. Ostatnią wolą Caudillo było, aby cały naród udzielił poparcia Juanowi Carlosowi i pomógł mu w sprawnym zarządzaniu krajem. Dzień śmierci Franco, czyli 20 listopada 1975 stanowi znaczącą datę w historii największego państwa Półwyspu Iberyjskiego. Zapoczątkowała ona wejście Hiszpanii na drogę demokracji. Miało to również olbrzymie znaczenie dla samych Basków. Od tej chwili mogli starać się w drodze demokratycznych przemian odzyskać utracone przed laty „fueros” i w spokoju pielęgnować swoją kulturę i zwyczaje. Już w niecały rok od przejęcia władzy przez króla Juana Carlosa, Baskowie uzyskali prawo do publicznego eksponowania symboli narodowych.

 

 

Próby pojednania i zakończenia konfliktu

 

Zapoczątkowane zmiany w polityce wewnętrznej Hiszpanii to dla ETA było jednak ciągle mało. Organizacji nie satysfakcjonowały możliwości jakie płynęły z nowo wprowadzanego sposobu sprawowania władzy. Oni chcieli spełnienia swoich wymagań natychmiast. Jeszcze w listopadzie 1975 roku, terroryści zażądali podania się do dymisji wszystkich merów miast i policjantów. Wobec braku reakcji na ten apel, ekstremiści rozpoczęli mordować merów i policjantów. W tym roku zginęło z ręki ETA przeszło 60 funkcjonariuszy policji. W miarę upływu czasu, separatyści organizowali coraz bardziej drastyczne ataki. W marcu 1976 roku porwali, a następnie zamordowali, gdy okup nie został dostarczony, baskijskiego przedsiębiorcę.

         W Hiszpanii nie ustały jednak prace nad nową ustawą zasadniczą, która zgodnie z wolą premiera Suareza miała przyznawać autonomię niektórym prowincjom, w tym krainie Basków. Konstytucja upada jednak w drodze referendum. Kwestia przyznania swobód odpowiednim okręgom była bardzo pilna, więc w 1979 roku zdecydowano się wprowadzić dla Basków tzw. Statut z Guerniki, który został przez nich zaaprobowany. Dokument ten, bardzo obszerny, który obowiązuje do dziś składa się z 47 artykułów, które w bardzo szczegółowy sposób definiują autonomię krainy. Najważniejsze jego punkty dotyczą edukacji, służby zdrowia, infrastruktury, kultury, policji i sądownictwa, które od tej pory zostały przekazane na własne utrzymanie autonomii. Wpływy z podatków zostają w kasie regionalnej, ale według Statutu 24% z nich Baskowie muszą oddać do budżetu centralnego. Mieszkańcy tego regionu mogą wybierać od tej pory swój własny parlament, który stał się najwyższym organem ustawodawczym, a jego zadaniem oprócz stanowienia prawa jest kontrolowanie uchwał Rządu Baskijskiego i dbanie o rozwój prowincji. Zgromadzenie to składa się z 75 posłów wybieranych w powszechnych wyborach na 4-letnie kadencję. Autonomia posiada również własnego prezydenta nominowanego spośród członków rządu, a mianowanego przez samego króla Hiszpanii.

         Mimo że Statut z Guerniki dał Baskom tak długo oczekiwaną przez nich autonomię i swobodę w rozwoju kultury, to organizacje, które powstały właśnie po to, aby o nią walczyć, nie były zadowolone. Zarówno PNV jak i terrorystyczna ETA wyrażały swoje niezadowolenie z przyznanych praw. PNV jednak wystartowała w pierwszych wyborach samorządowych, które zresztą wygrała. Od tej pory zaczęła tworzyć Rząd Baskijski. Ekstremiści natomiast toczyli swoją wojnę nadal. Na początku lat osiemdziesiątych z rąk zamachowców ginie ponad dwieście osób. W roku 1984 terroryści przekroczyli kolejną barierę. Zamordowali mianowicie cywilnego polityka, członka partii socjalistycznej, senatora E. Casasa.

         Ważne wydarzenia dla dalszego przebiegu konfliktu baskijskiego miały miejsce jednak kilka lat wcześniej. W roku 1981 wybory w Hiszpanii wygrywa partia PSOE. Nowym premierem został Felipe Gonzalez. Za jego rządów kraj z Półwyspu Iberyjskiego zrobił potężny krok cywilizacyjny. Powstała sieć autostrad, nowych dróg, zbudowano lotniska, rozwinęła się sfera połączeń telekomunikacyjnych, zaczął napływać zagraniczny kapitał, znacznie wzrósł poziom edukacji. Gonzalez podjął jednak jeszcze działania w zupełnie innej dziedzinie. W celu walki z terroryzmem utworzono specjalną grupę o nazwie GAL (Antyterrorystyczna Grupa wyzwolenia). Jej działanie było tajne, a składała się ona z funkcjonariuszy sił specjalnych i policji. Do głównych zadań tej organizacji należało zbieranie informacji o działaniach terrorystów, identyfikowanie ich, a potem likwidacja. Członkowie grupy bardzo często stosowali zakazane prawnie tortury, aby wydobyć informacje o działalności ETA. GAL prowadziło swoje akcje zarówno na terenie hiszpańskich prowincji baskijskich, jak i na terenie Francji. Ta specjalna grupa działała do mniej więcej 1987 roku. Została później rozwiązana a informacje o niej miały zostać zniszczone. Jednak nie wszystko udało się unicestwić i właśnie ta sprawa, zwana „aferą GAL”, prawdopodobnie miała wpływ na wyniki wyborów w 1996 roku, kiedy to po 15 latach władzę w Hiszpanii musieli oddać socjaliści z PSOE.

         Antyterrorystycznej Grupie Wyzwolenia nie udało się jednak zniszczyć ETA. Wręcz przeciwnie prowadziła ona wciąż tak samo okrutną politykę jak do tej pory. Zamachy terrorystyczne dokonywane były coraz częściej a ilość ofiar i rannych stale rosła. Mimo prób podjęcia dialogu z ekstremistami, Hiszpanią targały co chwila nowe wiadomości o wybuchach bomb, ginących w wyniku tego cywilach, także dzieciach.

         W roku 1991 do procesu pokojowego postanowiła włączyć się baskijska partia Herri Batasuna. Partia ta nigdy nie potępiła akcji organizowanych przez terrorystów i uznawana przez wielu była za legalne ramię ETA. HB miała pełnić w negocjacjach rolę posłańca. Rząd hiszpański zgodził się na pertraktacje, jednak zażądał zaprzestania przynajmniej na czas ich trwania, ataków terrorystycznych. Na to ekstremiści się nie zgodzili, co doprowadziło do zaniechania rozmów zanim one tak naprawdę się zaczęły.           

         Sytuacja w Baskonii zainteresowała również Parlament Europejski, ale jego działanie nie przyniosły żadnych korzyści, prócz tego, że problem ten został dostrzeżony poza granicami Hiszpanii. Podejmowane jeszcze kilkakrotnie próby nawiązania negocjacji z terrorystami przez rozmaite gremia nie dawały żadnych efektów. ETA cały czas stała na stanowisku, że pierwszy krok musi zrobić rząd spełniając jeden z jej postulatów, dopiero wtedy można rozważać zawieszenie broni.

         Taki impas trwał mniej więcej do 1996 roku, kiedy to sytuacja polityczna w całej Hiszpanii zmieniła się. W wyborach do parlamentu ogólnokrajowego, pierwszy raz po niemal 15 latach, zwycięstwo odniosła Partia Ludowa Jose Marii Aznara. Oznaczało to koniec rządów socjalistów z PSOE i odejście premiera Felipe Gonzaleza. Wpływ na taką decyzję wyborców bez wątpienia miała, wspomniana już wcześniej, „afera GAL”. Terroryści obawiali się takiego wyniku wyborów. W roku 1995 próbowali dokonać, praktykowanej już wcześniej metody, ataku „prewencyjnego”, który miał doprowadzić do zlikwidowania przyszłego premiera Hiszpanii. Na szczęście, eksplozja samochodu w centrum Madrytu chybiła celu i Aznar ocalał.

         Absolutnego zwycięstwa Partii Ludowej (Partido Popular) niemal wszystkie inne siły polityczne. Nie najważniejsze było zdobycie władzy przez nacjonalistów hiszpańskich, co przecież w demokracji jest naturalne, lecz to, że taki wynik mógłby doprowadzić do erupcji zamachów. Marzenie opozycji się spełniło i Aznar do utworzenia rządu potrzebował koalicjantów. Partia Ludowa dogadała się z przedstawicielami Basków w Madrycie (posłami PNV), a także z Katalończykami (16 mandatów) oraz „Koalicją Kanaryjską” (4 miejsca). Taka sytuacja oddalała groźbę ograniczenia autonomii dla poszczególnych prowincji, której zwolenników w PP znaleźć można było wielu.

         Nowy rząd postawił sobie jako jeden z najważniejszych celów, uporanie się z terrorystami. Aznar jeszcze w czasie kampanii, a także niedługo po ogłoszeniu wyników, głośno mówił o zdelegalizowaniu Herri Batasuna, którą uważał za popleczniczkę ETA. Jednak pierwszy krok jaki wykonał Madryt w celu zakończenia sporu, był zgoła inny. W trzy miesiące po wyborach, rząd ogłosił przeniesienie 32 spośród 500 separatystów do zakładów karnych położonych blisko Kraju Basków. Stanowiło to realizację jednego z postulatów ekstremistów. Jednak ETA nie doceniła starań i jak miała w zwyczaju, zażądała przeniesienia pozostałych więźniów. Na to nie zgodził się rząd, więc terroryści wrócili do organizowania zamachów na państwowych oficjeli. W lipcu 1997 roku separatyści uprowadzili 29-letniego urzędnika miejskiego z Ermua, Miguela Angela Blanco. W zamian za jego życie zażądali przeniesienia bojowników w ciągu 48 godzin z więzień rozsianych po całej Hiszpanii do zakładów na terenie Euzkadi.

 

„To nie jest szantaż. Porywając Miguela ETA wiedziała, że żąda rzeczy niemożliwych do spełnienia.” [5]

 

Tymi słowy zareagował na ultimatum minister spraw wewnętrznych Hiszpanii, z pochodzenia Bask, Jaime Mayor Oreja. Porwanie to wzburzyło nie tylko cały kraj, ale także opinię światową. Telewizje i radia niemal bez przerwy nadawały apele papieża Jana Pawła II, władz i rodziny uprowadzonego o wypuszczenie go. Na ulice wyległy wielotysięczne manifestacje, które o mało co nie doprowadziły do rozlewu krwi, gdy na swojej drodze protestujący napotkali małe grupki zwolenników ETA. Tragedii zapobiegła policja. Terrorystów nie wzruszyło jednak całe to zamieszanie i prośby o zaniechanie egzekucji. Po upływie wyznaczonego czasu, Blanco został zastrzelony w lesie niedaleko San Sebastian. Ta zbrodnia wyprowadziła na ulice ponad dwa i pół miliona ludzi. Demonstracje potępiające czyn ETA odbywały się zresztą w całej Hiszpanii. Jan Paweł II oświadczył:

 

„Z całą mocą potępiam ten przerażający akt barbarzyństwa. Morderstwa niewinnych ludzi nie da się usprawiedliwić niczym.” [6]   

 

To wydarzenie wyczerpało cierpliwość Aznara. Postanowił on wrócić do swych przedwyborczych zapowiedzi i stanowczo ukrócić działania separatystów. Nie zdelegalizował Herri Batasuna, jak wcześniej chciał uczynić, ale doprowadził do aresztowania i skazania 23 najważniejszych osób w partii. Wszyscy otrzymali wyrok 7 lat pozbawienia wolności za propagowanie i otwartą, publiczną obronę terroryzmu. Jako jeden z dowodów służyła taśma wideo z filmem wyborczym, na którym członkowie ETA podawali swoje żądania.

         Następnym krokiem w walce z ekstremistami było zamknięcie gazety „Egin”. Dziennik ten, jak udało się wykazać, służył za miejsce wymiany informacji między terrorystami a dowództwem organizacji. Drukowane ogłoszenia drobne zawierały szyfrowane meldunki i decyzje kierownictwa. Koszty publikowania tych informacji ponosili baskijscy przedsiębiorcy, którzy zmuszani byli do tego wykupując tzw. podatek rewolucyjny.

         Podobnie jak skazanie przywódców HB, tak i zamknięcie dziennika „Egin” spotkały się w Hiszpanii z mieszanymi uczuciami. Wielu obserwatorów i znawców terroryzmu, a także przeciwników politycznych PP, spodziewało się nasilenia ataków. Zamknięcie gazety z kolei naruszało zawarte w konstytucji prawo do wolności słowa. Jednak rząd Aznara nie ugiął się pod protestami. Premier nie cofnął się nawet o krok od swych postanowień, w momencie gdy ETA zagroziła mu, że to właśnie on będzie jej kolejnym celem.         

         Mimo wielu sceptycznych głosów odnośnie rządowych metod walki, odniosły one skutek. Pozbawiona kierownictwa Herri Batasuna zmieniła nazwę na Euskal Herriatok (My Baskijscy Obywatele), chcąc jednocześnie odciąć się od swej poprzedniczki, głównie ze względu na brak potępienia zabójstwa Miguela Blanco. To niby nic nieznaczące z pozoru posunięcie pozwoliło wspólnie z dotychczasowymi przeciwnikami politycznymi, PNV i Eusko Alkartasuna podpisać tzw. układ Lizarra. Trzy baskijskie partie zażądały w nim zmian w konstytucji, które wprowadziłyby prawo do samostanowienia. Uznały one, że dotychczasowa formuła autonomii już się wyczerpała i należy pozwolić stworzyć Baskom własne państwo. Do apelu dołączyło również 16 innych organizacji społecznych i związkowych. Najważniejszym osiągnięciem jednak podpisanego porozumienia, było nakłonienie ETA do bezterminowego zawieszenia broni (ta bezprecedensowa decyzja została ogłoszona cztery dni po podpisaniu paktu). Rozbudziło to nadzieje na od tak dawna oczekiwany pokój.

         Terroryści po pewnym czasie zaczęli stawiać na nowo znane już warunki. Domagali się respektowania układu z Lizarry, a ponadto żądali wycofania z terytorium baskijskiego wojsk hiszpańskich, policji i Gwardii Cywilnej. Chcieli również złagodzenia kar odbywanych przez pojmanych bojowników. Rząd premiera Aznara, mimo że trwał stale przy stanowisku, że negocjacje mogą się odbyć tylko wtedy, gdy ETA się rozbroi, to szedł na ustępstwa. W zawieszeniu broni ciągle widział nadzieje na zakończenie konfliktu, dlatego, choć ekstremiści się nie poddawali, wykonał kilka pojednawczych gestów (m.in. zwolnił z więzienia ciężko chorego, najdłużej przetrzymywanego w celi członka organizacji, Mitxela Sarasketę; w lipcu 1999 roku wypuszczono przywódców partii Herri Batasuna). Niestety decyzje te nie przyniosły zamierzonego efektu. W grudniu 1999 roku ETA zerwała zawieszenia broni. Umotywowała to niezadowalającymi działaniami rządu. Najważniejszym powodem był brak zgody na przeprowadzenie referendum niepodległościowego. Aznar bronił się, że nie mógł tego zrobić, ponieważ ewentualna suwerenność Baskonii stała wbrew konstytucji. Zmiana ustawy zasadniczej wymagałaby z kolei zgody całego narodu hiszpańskiego. Ponadto premier powoływał się na badania, według których tylko niecałe 30% mieszkańców Euzkadi chce jej niepodległości.

         Gdy ETA wznowiła swoją działalność terrorystyczną, błyskawicznie zareagowali byli członkowie Herri Batasuna, zrzeszeni w Euskal Herriatok. Poparli oni żądania separatystów a niedługo potem opuścili narodową koalicję w Rządzie Baskijskim. Tym samym doprowadzili do przedterminowych wyborów, które odbyły się w 2001 roku. Ich wyniki z pewnością nie mogły usatysfakcjonować radykałów baskijskich z Euskal Herriatok, którzy zdobyli zaledwie 7 mandatów. Ten wynik odzwierciedla stosunek mieszkańców Baskonii do działalności ekstremistów. Stracili oni już dawno poparcie wśród mas tego regionu i w tej chwili prowadzą walkę z madryckim rządem tylko i wyłącznie dla siebie. Wysuwając coraz to bardziej stanowcze i tym samym niemożliwe do spełnienia postulaty, członkowie ETA sprawiają wrażenie ludzi, którym tak naprawdę zależy na ciągłym niepokoju w regionie, a nie na jego rozwoju. Bez wątpienia działalność separatystów, bez względu na szlachetność pobudek jakimi kierowali się u zarania swojego istnienia, przyniosła ich ukochanemu krajowi dużo więcej szkody niż pożytku.

 

 

 

 

 

Bibliografia:

 

„Spory i konflikty międzynarodowe”, Wrocław 2000

„Terroryzm na tle przemocy politycznej. Zarys encyklopedyczny” Jarosław Tomasiewicz

G. Bernatowicz, Problem mniejszości narodowych w Hiszpanii, „Sprawy Międzynarodowe”, 1974 r.

R. Dobrzyński, Błękitne imperium gen. Franco, Warszawa 1975

 

 

„Wprost”, 27 lipca 1997 r

„Gazeta Wyborcza”, 14 lipca 1997 r.

„Rzeczpospolita”, 8.12.1996

 

Źródła internetowe:

http://parlamento.euskadi.net/

http://www.euskadi.net/

http://www.buber.net/

 



[1] „Zagadkowy owoc na drzewie genealogicznym”, K. Kowalski, „Rzeczpospolita”, 8.12.1996

[2] G. Hernet, La politique dans l’Espagne franquiste, Paris 1971, s. 14. Także R. Dobrzyński, Błękitne imperium gen. Franco, Warszawa 1975, s. 39.

[3] H. Szymańska, Spory i konflikty międzynarodowe, Problem baskijski, Wrocław 2000, s. 165

[4] G. Bernatowicz, Problem mniejszości narodowych w Hiszpanii, „Sprawy Międzynarodowe”, 1974 r.

[5] E. Wysocka, Ofiara Miguela, „Wprost”, 27 lipca 1997 r.

[6] Reuter, ETA zabija, „Gazeta Wyborcza”, 14 lipca 1997 r.