Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Miłosz Zieliński: Jak Węgry radzą sobie z kryzysem?

Miłosz Zieliński: Jak Węgry radzą sobie z kryzysem?


04 sierpień 2009
A A A

Przeciętnemu Polakowi Węgry kojarzą się dziś zapewne z permanentną walką polityczną. Zamiast tego warto jednak wyciągąć wnioski z długiego pasma gospodarczych błędów Budapesztu, aby ustrzec się podobnego kryzysu na włąsnym podwórku.

Przeciętnemu Polakowi Węgry kojarzą się dziś zapewne z permanentną walką polityczną między prawicowym Fideszem a socjalistami z MSzP (Węgierskiej Partii Socjalistycznej), który trwa w obecnej postaci już prawie dekadę. Ponadto, Węgry w oczach Polaka to kraj, którego deficyt w finansach publicznych może wprawić naszych obywateli w optymizm (dziura Bauca w porównaniu z jej madziarskim odpowiednikiem to ziarnko maku na złocistej plaży). W związku z dość dużymi kłopotami gospodarki znad Niziny Panońskiej (wszyscy pamiętamy, jak kilka miesięcy temu waluty środkowoeuropejskie zaczęły się znacznie osłabiać ze względu na traktowanie przez inwestorów państw tego regionu jako całości), postanowiłem nieco zagłębić się w istotę kryzysu węgierskiego.

Deficyt budżetu węgierskiego w 2008 roku nie przekroczył 3% (zgodnie z normami unijnymi), co stawiałoby Budapeszt w dobrym świetle, gdyby nie poprzednie lata (w 2007 roku deficyt ten sięgnął 10%!). Aby nie doszło do krachu finansów publicznych, co w wypadku Węgier nie stanowi zagrożenia tylko z powodu kryzysu ekonomicznego, potrzebne okazały się środki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Otworzył on Budapesztowi linię kredytową, której limit wynosi 15,7 mld dolarów! Suma ta wydaje się nieprawdopodobna, zważywszy na rozmiar gospodarki węgierskiej i jej potencjał ludnościowy (Węgry liczą ok. 10 mln mieszkańców). Dodatkowej pożyczki udzieliła Unia Europejska (6,5 mld euro). Większość tej sumy została już spożytkowana, niedawno odezwał się głosy, że pozostały miliard być może nie będzie potrzebny.

Co oczywiste, udzielenie obydwu pożyczek i stopniowa wypłata kolejnych ich transz uzależnione były od bardzo restryktywnego planu oszczędności i uzdrowienia finansów publicznych. Oprócz nie wykorzystania będącego do dyspozycji Węgrów miliarda euro, istnieje kolejny syndrom wychodzenia Węgier obronną ręką z kryzysu (tak przynajmniej przedstawiają to politycy, na czele z ministrem finansów, Pétrem Oszkó) - wielkość subskrypcji obligacji, które rząd zamierzał wyemitować celem załatania dziury w finansach publicznych. Początkowo planowana na 500 mln euro, została w niedługim czasie podwojona, a i tak nie zaspokoiła to wszystkich chętnych (wielkość subskrypcji opiewała na ok. 3 mld euro).

Powyższe dane nasuwają mi na myśl dwa wnioski. Jeden, to ciekawa sytuacja, w której długoletnia walka polityczna i nieprzyzwoite szastanie publicznymi pieniędzmi musiały zostać ukrócone dopiero w obliczu najpoważniejszego od transformacji ustrojowej (które nota bene na Węgrzech przebiegała znacznie bardziej ewolucyjnie od polskiej) kryzysu ekonomicznego. Drugi, to umiarkowany optymizm, z jakim patrzę (przez pryzmat sytuacji na Węgrzech) na polskie zmagania ze spowolnieniem gospodarczym (mamy jeszcze szczęście, jako nieliczni w Europie, mówić o spowolnieniu, a nie o recesji). Warto wyciągnąć lekcję z długiego pasma błędów Budapesztu, aby ustrzec się podobnej sytuacji u nas.

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.