Lewicowe bojówki podejrzane o zamchy bombowe w Grecji
- IAR
Przed jednym z sądów w Atenach wybuchła bomba. Jak poinformowała grecka policja, wcześniej, po telefonie ostrzegającym o zagrożeniu, ewakuowano okolicznych mieszkańców. Dzięki temu nikomu nic się nie stało. Wybuch był na tyle silny, że w budunku sądu wyleciały szyby z okien. Zniszczeniu uległo 8 samochodów.
Ładunek był prawdopodobnie przymocowany do motocykla zaparkowanego przez budynkiem. Nikt nie przyznał się do zamachu. 2 listopada do pięciu ambasad w Atenach przesłano paczki z ładunkami wybuchowymi. Cztery z nich zdetonowano; piąta wybuchła w placówce szwajcarskiej. Nikt nie odniósł obrażeń. Wieczorem tego samego na lotnisku w Atenach znaleziono kolejne dwie podejrzane paczki, adresowane do Europolu i do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Po zbadaniu okazało się, że były w nich materiały wybuchowe. Dzień wcześniej grecka policja przejęła w Atenach paczkę z ładunkiem wybuchowym adresowanym do prezydenta Francji Nicholasa Sarkozy'ego.
Odpowiedzialnością za ataki obciąża się ugrupowania skrajnie lewicowe. Podobne paczki z materiałami wybuchowymi dotarły dzień przed Wigilią do kilku placówek dyplomatycznych w Rzymie. Tam dwie osoby zostały ranne - pracownicy ambasad Szwajcarii i Chile. Do ataków przyznała się Nieformalna Federacja Anarchistyczna Lambros Fountas. Federacja nosi imię greckiego anarchisty, zastrzelonego przez policję w Grecji podczas wymiany ognia w marcu tego roku. 27 grudnia paczkę z ładunkierm wybuchowym znaleziono w ambasadzie Grecji w Rzymie.