Piotr Chmielewski: Referendalny absurd (komentarz)
I znów się okazało. Tak jak łączenie wody z ogniem, tak i reformowanie organizacji międzynarodowej poprzez referenda jest absurdem i musi skończyć się klęską. Z czegoś trzeba zrezygnować: albo z referendów albo z organizacji. Wybór wydaje się prosty.
Filip Topolewski: Europa bez obywateli (komentarz)
Maciej Konarski: Kto nie dorósł do demokracji? (komentarz)
Inaczej być nie mogło. Nic dziwnego, że Irlandczycy są przeciw dokumentowi, który trudno jest czytać i zrozumieć - podobnie głosowałaby większość unijnych społeczeństw, gdyby miała ku temu okazję.
Inaczej być nie mogło, problem w tym, że i traktat nie mógł wyglądać inaczej. Dopóki Wspólnota to organizacja międzynarodowa a nie państwo, dopóty opiera się na takich właśnie traktatach, a nie na prostej i krótkiej konstytucji, która wystarczyłaby w przypadku „Stanów Zjednoczonych Europy”.
Nawołujący do demokratyzacji i uproszczenia wszystkiego – od unijnych procedur, po dokumenty – nie wiedzą co czynią. Konsekwencje „przybliżenia Wspólnoty do obywateli” szalenie by ich zaskoczyły. Zastosowanie standardów w pełni demokratycznych, oznaczałoby w praktyce przekształcenie UE w państwo, czego ci sami nawoływacze boją się zwykle jak ognia. Relatywnie skomplikowana organizacja międzynarodowa, albo proste i przejrzyste „superpaństwo” – innej drogi nie ma.
Czy głosując przeciwko traktatowi lizbońskiemu Irlandczycy pokazali, że „nie dorośli do demokracji”? Przeciwnie – nie dorosła do niej Unia Europejska. I całe szczęście bo gdyby dorosła, już by „superpaństwem” była.
Referendum jest błędem także dlatego, że traktaty unijne w niewielkim stopniu dotyczą obywateli. Absurd odwoływania się do społeczeństwa w sprawie struktury, procesu decyzyjnego i stanowienia prawa w organizacji międzynarodowej (a to właśnie główne zapisy „Lizbony”), porównać można do pytania pasażerów statku o zgodę na zmiany w budowie silników. O „silnikach” – słusznie – nikt nie chce rozmawiać, zamiast tego Irlandczycy debatowali więc o sprawach, które faktycznie ich dotyczą (podatki, wartości, suwerenność). Tych znowu w traktacie jak na lekarstwo.
W Unii Europejskiej warto rozmawiać. Brakuje debaty o konkretnych działaniach i politykach. Całkiem sensowne byłoby referendum np. na temat polityki wobec imigrantów, czy reformy polityki rolnej. Póki co głosowania dotyczą jednak czego innego - próbuje się łączyć wodę z ogniem. Jeszcze kilka prób i pozostanie tylko dogaszenie pogorzeliska.
 



 Holandia chce się zbroić, ale bez unijnych planów
 Holandia chce się zbroić, ale bez unijnych planów Europejscy rolnicy mierzą się z wieloma problemami
Europejscy rolnicy mierzą się z wieloma problemami Zatrzymanie imigracji przez Tunezję to nie tylko koszt finansowy
 Zatrzymanie imigracji przez Tunezję to nie tylko koszt finansowy Słoweńcy znów wybrali zupełnie nową siłę
Słoweńcy znów wybrali zupełnie nową siłę 
 

