Krzysztof Płomiński: Uwarunkowania inwestycji arabskich w Polsce
- Krzysztof Płomiński, Fundacja Kazimierza Pułaskiego
Zakładając, że kontrakt gazowy z Katarem będzie realizowany, najbardziej praktycznym kierunkiem pozyskania kapitału arabskiego byłoby przygotowanie pakietu „około gazowych” propozycji inwestycyjnych.
Ubiegłoroczne zabiegi o pozyskanie arabskiego inwestora dla stoczni w Szczecinie i Gdyni miały szansę stać się pierwszą od 1989 roku skuteczną próbą polskiego rządu doprowadzenia do liczącej się inwestycji z obszaru arabskiego w Polsce. Starania te były jednak obarczone negatywnymi doświadczeniami wcześniejszych polsko-arabskich relacji kapitałowych, których efektem jest brak u nas jakichkolwiek godnych odnotowania inwestycji z tego regionu. Samo działanie naszego rządu, podyktowane troską o ratowanie stoczni, przyjęło ostatecznie doraźny charakter, odbywało się pod presją bieżących potrzeb i dynamicznie zmieniających się uwarunkowań. Przy okazji ujawnił się brak dobrego rozeznania specyfiki pasywnego kapitału petrodolarowego i różnic kulturowych, zawiłości międzyarabskich powiązań biznesowych, jak również uwarunkowań jakie decydowały w tym konkretnym przypadku o zainteresowaniu inwestorów katarskich czy kuwejckich rynkiem polskim, w szczególności sektorem stoczniowym.
Więcej czynów – mniej słów
W ciągu ostatnich kilkunastu lat polskie zainteresowanie inwestycjami arabskimi miało głównie deklaratywny charakter. W kontaktach z państwami i czołowymi inwestorami arabskimi przedstawiciele Polski tworzyli obraz państwa zainteresowanego pozyskaniem inwestycji i zachęcali do podejmowania konkretnych działań. Nie towarzyszyło temu jednak wprowadzanie w Polsce koniecznych dla osiągnięcia deklarowanego celu rozwiązań systemowych
i organizacyjnych. W tej sytuacji potencjalny inwestor w kontaktach z polskimi instytucjami i urzędnikami spotykał się z zachowaniami, które wynikały z nieprzygotowania rynku na jego przyjęcie, ale mogły być odbierane jako sprzeczne z deklaracjami politycznymi i sugerujące brak zainteresowania tym rodzajem inwestycji, a może nawet niechęć do nich.
Należy odnotować, że datująca się od lat 70. XX wieku praktyka dużych inwestycji arabskich w państwach wysoko rozwiniętych ukształtowała określony system rozwiązań formalno-prawnych i zachęt, ukierunkowanych na arabski kapitał pasywny oraz kapitały inwestowane za granicą przez elity rządzące, między innymi za pośrednictwem państwowych i mieszanych funduszów inwestycyjnych oraz największych koncernów. Nowo otwierający się rynek stoi najczęściej wobec wyboru – zaakceptować istniejące reguły gry lub ryzykować utratę inwestora. Nie dostrzegając w Polsce systemowych rozwiązań i realnych zachęt, ani szczególnych korzyści płynących z potencjalnych inwestycji, rynek arabski nadal z rezerwą traktuje polskie apele. Szkody wyrządzają też niektóre relacje medialne i przecieki prasowe po stronie polskiej na etapie negocjowania projektu. Stawia to niestety w mało wiarygodnym świetle polskiego partnera i zawęża perspektywy współpracy. Dyskrecja ma wyjątkowe znaczenie zwłaszcza, gdy w grę wchodzą uzgodnienia w trybie negocjacyjnym, a nie przetargowym. W sumie, wieloletnie bezowocne doświadczenia wzajemnych relacji kapitałowych ukształtowały w kręgach biznesowych i politycznych na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej opinię, iż Polska jest w rzeczywistości niechętna takim inwestycjom. Jako dowód przywołuje się również bardziej operatywne podejście innych państw UE, w tym takich jak Czechy, Węgry czy Słowacja.
Obie strony mają swe grzechy
Partnerzy arabscy z kolei nie uwzględniali specyficznych uwarunkowań rynku polskiego i skutków głębokiej przebudowy polsko-arabskich stosunków gospodarczych w ostatnich dwóch dekadach, a także negatywnego nastawienia części opinii publicznej do współpracy z regionem arabskim i obaw przed zagrożeniami bezpieczeństwa po 11 września. Ponadto, poza Katarem i może Libią w okresie normalizacji jej stosunków z USA w 2005 roku, żadne z państw regionu nie pokusiło się o wypracowanie chociażby zalążków koncepcji długofalowych form współpracy z Polską, uwzględniającej konsekwencje dokonanej transformacji. Składane pod naszym adresem oferty inwestycyjne miały często przypadkowy charakter, zaskakiwały i tak naprawdę były z góry skazane na niepowodzenie.
Przykładem niewykorzystanych szans pozostaje złożona w 1998 roku, i ponowiona w 2002 roku, propozycja emira Kataru, dotycząca zainwestowania w zbudowanie w Polsce terminalu gazowego i związania się długoletnią umową na dostawy katarskiego gazu skroplonego, w połączeniu z pakietem dodatkowych katarskich inwestycji towarzyszących (infrastruktura transportowa i przesyłowa gazu oraz przerób tego surowca). Wśród innych niedoszłych do skutku przedsięwzięć można wymienić: projekt zakupu udziałów w CPN przez mieszany kapitał izraelsko-arabski, zapytania funduszów inwestycyjnych z obszaru Zatoki o możliwość zakupu udziałów w koncernach paliwowych, ich zainteresowanie zakupem Giełdy Papierów Wartościowych, plany kilku dużych przedsięwzięć deweloperskich. Z naszej strony jedyną bodaj godną odnotowania inicjatywą była podjęta w 2000 roku próba zainteresowania saudyjskiego ARAMCO zakupem Rafinerii Gdańskiej.
Kurtuazyjna gra o inwestycje
Należy zaznaczyć, że w kształtowaniu się polskiego stanowiska określoną rolę odegrał fakt, że po 1989 roku mieliśmy do czynienia z masowym napływem inwestycji zagranicznych, realizowanych przez prywatnych, zachodnich inwestorów branżowych, mających na rynku polskim własne dobrze zdefiniowane interesy i znających jego zawiłości. Pasywny inwestor arabski, ukierunkowany głównie na korzystne ulokowanie kapitału, najlepiej w formie przejęcia dobrze prosperującego przedsiębiorstwa, oczekiwał od partnerów w państwie przyjmującym wręcz wskazania konkretnego projektu lub priorytetowego sektora inwestowania, pomocy organizacyjnej, minimum bezpieczeństwa biznesowego i ochrony przed około biznesowymi patologiami, ogólnie życzliwego środowiska i wiarygodności partnerów, ostatecznie weryfikowanej przez niezależny audyt. Chciał też pewności, że dobry klimat polityczny i kontakty osobiste pomiędzy establishmentem polskim a przywódcami jego kraju są czynnikiem trwałym i opartym na solidnych podstawach.
Niepowodzenie transakcji stoczniowej i towarzyszące temu prześmiewcze relacjonowanie w mediach jej kolejnych odsłon, przy daleko niepełnym rozeznaniu uwarunkowań przesądzających o fiasku przedsięwzięcia, dodatkowo ograniczyły możliwości przyciągnięcia w bliskiej perspektywie znaczących kapitałów z obszaru Zatoki. Nie musi to oczywiście oznaczać, że rozdział „inwestycje arabskie w Polsce” został ostatecznie zamknięty jeszcze przed jego otwarciem. Po tamtej stronie, mimo narastającego zniechęcenia, nadal mamy poważnych, skłonnych do rozmów, partnerów – w Kuwejcie, Katarze, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, skąd minister gospodarki, wraz z grupą czołowych finansistów, odwiedził niedawno Warszawę. Posiadamy też dla kapitału naftowego potencjalnie atrakcyjną ofertę w ramach polskiego programu prywatyzacji, którego powodzenie jest bardzo istotne również dla budżetu państwa. Obejmuje ona sektor petrochemiczny oraz chemiczny, w którym – przykładowo – saudyjski koncern SABIC od wielu lat prowadzi w Europie interesy na ogromną skalę.
Sprawą zasadniczą jest jednak dzisiaj odpowiedź na pytanie, czy władze polskie chcą traktować inwestycje z państw producentów ropy i gazu (pasywne i branżowe, w tym prywatne, publiczne i semi-publiczne) jako rzeczywiście pożądane i zgodne z interesem państwa, stanowiące element jego polityki. Analizy w tym zakresie nigdy nie dokonano, a bez tego oczywiście trudno mówić o konkretnych posunięciach organizacyjnych, zadaniach dla organów państwa i placówek dyplomatycznych, planowaniu niezbędnych dla tej sfery kontaktów politycznych oraz innych działaniach warunkujących przełamanie impasu i przyciągnięcie części z setek miliardów dolarów inwestowanych za granicą przez kraje arabskie.
Nie przeceniając znaczenia tych inwestycji dla kondycji polskiej gospodarki oraz rozwoju poszczególnych branż, należy zauważyć, że – zwłaszcza w warunkach kryzysu – na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej znajdują się jedne z nielicznych źródeł wolnych kapitałów inwestycyjnych. Ustanowienie powiązań kapitałowych należałoby zresztą analizować nie tylko w kontekście bieżących i perspektywicznych potrzeb polskiej gospodarki, ale także przewartościowań politycznych rysujących się na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, polityki UE i USA wobec tych obszarów, a także wsparcia polskich możliwości działania w ramach Partnerstwa Wschodniego i na obszarze muzułmańskiej Azji Centralnej. Warto przeanalizować praktykę działania w tym zakresie reprezentatywnych dla Polski państw – choćby Niemiec czy Francji, która w ekspresowym tempie potrafiła dostosować swe rozwiązania prawne do wprowadzenia bankowości islamskiej, jak również podejście innych państw Europy Centralnej.
Kroki do dobrego współdziałania
Jeśli zależy nam na doprowadzeniu do zmiany sytuacji, musimy zdiagnozować jej obecny stan
i popełnione błędy. Następnie zaś zmodyfikować sposób działania i szybko wprowadzić niezbędne rozwiązania instytucjonalne. Bez tego skazani jesteśmy na petryfikację istniejącego układu, nawet jeśli uda się w przyszłości skłonić pojedynczego partnera do doraźnej realizacji jakiegoś projektu. Przyciągnięcie do Polski i utrzymanie poważnych kapitałów arabskich wymaga woli politycznej, przełożonej na język działań praktycznych. Działania te musiałyby obejmować powołanie odpowiednio umocowanej w aparacie państwa struktury, ukierunkowującej i koordynującej całokształt działań w tej dziedzinie. Skutecznym rozwiązaniem mogłoby być ustanowienie pełnomocnika rządu lub utworzenie innej komórki wyposażonej w niezbędne kompetencje i instrumenty, współpracującej z poszczególnymi resortami oraz Polską Agencją Informacji i Inwestycji Zagranicznych – w zakresie inwestycji bezpośrednich.
Równie potrzebne jest ocieplenie klimatu inwestycyjnego, w tym poprzez działania i kontakty polityczne z wybranymi partnerami oraz przekazanie im konkretnego sygnału intencji. Mogłaby nim być przykładowo oferta sprzedaży udziałów w koncernach paliwowo-energetycznych, ale w połączeniu z pakietem wspólnych przedsięwzięć na obszarze inwestora, czy propozycja dzierżawy części należących do skarbu państwa nieruchomości rolnych. Do uporządkowania jest również wiele spraw organizacyjnych, w tym prawno-traktatowych, międzybankowych, konsularnych oraz z zakresu kompetencji służb podległych resortom spraw wewnętrznych, których współpraca jest istotnym elementem budowy środków zaufania.
Obok kwestii stricte biznesowych, politycznych i bezpieczeństwa za istotne uznać należy ponadto kreowanie zrozumienia i konstruktywnej atmosfery społecznej wokół tematyki inwestycji arabskich w Polsce, branie pod uwagę, że każdy liczący się inwestor przed decyzją o inwestycji zleca niezależny audyt, inspirowanie instytucji samorządu gospodarczego, oddziaływanie na rzecz wyważonego i wolnego od emocji prezentowania opinii publicznej zagrożeń i korzyści związanych z rozwojem relacji z obszarem arabskim, gdzie w 2008 – ostatnim przedkryzysowym roku – sprzedaliśmy towary o wartości 2,6 miliarda dolarów, zachowując wysoce korzystny bilans handlowy.
W bliskiej perspektywie, zakładając, że kontrakt gazowy z Katarem będzie realizowany, najbardziej praktycznym kierunkiem pozyskania kapitału arabskiego byłoby przygotowanie pakietu „około gazowych” propozycji inwestycyjnych, nawiązujących do wspomnianych wyżej propozycji emira tego państwa. Powinny być one otwarte dla inwestorów z innych krajów, a w części przewidziane do realizacji jako joint-ventures, z udziałem polskich przedsiębiorstw. Ten kierunek działania może okazać się najbardziej nośnym, trwale odwrócić niekorzystne trendy i usunąć niesmak po niedoszłej transakcji stoczniowej. Do zalet tej koncepcji należy zaliczyć realizację od podstaw nowych projektów, czytelnych od strony formalnej i finansowej, branżowo powiązanych z ważnym dla obu stron kontraktem gazowym, zrozumiałych społecznie, utrwalających dywersyfikację źródeł energii i rozwiązujących problem wykorzystania ewentualnych stałych lub sezonowych nadwyżek gazu.
Przypisy:
Od autora: określenie „inwestycje arabskie” należy rozumieć jako inwestycje, których źródłem jest kapitał prywatny i/lub państwowy z państw naftowych i gazowych Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, w szczególności najbardziej perspektywicznych z punktu widzenia naszych interesów – Kuwejtu, Kataru, ZEA, Arabii Saudyjskiej, a także Libii czy Algierii. W wielu przypadkach podany stan faktyczny i prezentowane opinie można odnieść także do inwestycji z państw surowcowych spoza tych regionów, inwestujących nadwyżki kapitałowe za granicą. Należy mieć też na uwadze, że kwestie inwestycyjne pozostają w ścisłym związku z całokształtem współpracy gospodarczej z danym partnerem i obszarem, w tym z wymianą handlową i aktywnością inwestycyjną polskich firm.