11 październik 2013	
"Otwarcie tego sklepu na Litwie - to wdrażanie na Litwę skandynawskiego modelu biznesowego, oszczędnego i zyskownego. Wizja i cel tej kultury - zaoferować piękniejsze i wygodniejsze codzienne życie dla wszystkich."- takimi słowami prezydent Litwy, Dalia Grybauskaitė, uczciła powstanie pierwszej "Ikei" w krajach bałtyckich. Przekonywanie społeczeństwa, że otwarcie sklepu to wydarzenie polityczne, a wręcz kulturalne to nie tylko wyraz wszechobecnego konsumpcjonizmu. Szwedzkie produkty mają za zadanie magicznie zmienić Europejczyków wschodnich w Europejczyków zachodnich. Jest to nic więcej, jak wyraz naszych kompleksów i prowincjonalizmu, z którymi najwyższy czas zacząć walczyć. 
 Mieszkańcy postkomunistycznej Europy są zakochani w symbolach. 
Symbolach Zachodu, a więc bogactwa i lepszego życia. Wszyscy pamiętamy 
niedawny szum w mediach, gdy na polskich torach pojawiło się włoskie 
Pendolino- pociąg wysokich prędkości, który ma odmienić oblicze PKP i 
całych naszych kolei. Tak samo jak autostrady mają skomunikować nas z 
Europą (budowa A2 łączącej Warszawę z Berlinem pod znakiem "co powiedzą 
Niemcy, gdy przyjadą do nas na Euro 2012"), tak zakup Pendolino ma 
sprawić, że Polska będzie wyglądać jak Zachód. Co z tego, że każdy 
człowiek, który chociaż trochę zgłębił temat wie, iż nie będzie to żadna
 rewolucja, że polscy producenci też byliby w stanie wyprodukować 
podobne składy (o wiele taniej), liczy się, że to Pendolino- symbol 
Zachodu.
 
Podobny mechanizm zadziałał w Moskwie, gdy ogłoszono, że to
 polska PESA wygrała przetarg na dostawę tramwajów do tego miasta. Wielu
 Moskwiczan głośno wyrażało swoje rozczarowanie, że nie będą mogli 
pochwalić się zachodnimi Bombardierami, gdy przyjadą do nich kibice na 
Mistrzostwa Świata w 2018 roku. Cóż z tego, że przeciętny mieszkaniec 
Zachodu raczej nie będzie w stanie odróżnić tych dwóch produktów, a 
interesował go będzie głównie komfort i szybkość podróży- liczy się 
symbol.  
Gdy szwedzka "Ikea" otworzyła swój sklep na Litwie, cały 
kraj oszalał na tym punkcie. W uroczystościach uczestniczyła nie tylko 
prezydent, przecinająca piłą ręczną drewno, ale też niezwykle dumny mer 
Wilna: "Wyobraźcie sobie, nasze malutkie państwo jest czwarte na świecie
 pod względem produkcji w całym koncernie Ikei. Przemysł litewski 
dostarcza spółce towary, które ona eksportuje na cały świat". Relacje z 
otwarcia nie schodziły z czołówek litewskich portali internetowych i 
gazet przez długi czas. Niezorientowany obcokrajowiec przebywający w 
tych dniach na Litwie mógłby pomyśleć, że trafił do kraju świętującego 
właśnie zdobycie jakiegoś mistrzostwa. A to tylko szwedzki sklep- symbol
 Zachodu. 
Tymczasem w Belgradzie tłumy ludzi jeszcze przed świtem 
okupowały wejście do pierwszego w kraju salonu H&M- szwedzkiej marki
 odzieżowej.  Jak to ujął pewien serbski dziennikarz: "Sądząc z 
zainteresowania naszych rodaków, otwarcie tego sklepu całkowicie zmieni 
nasze życia". Nic dziwnego, w końcu mówiono o tym wydarzeniu od pięciu 
lat i tak samo długo na to czekano. Czy oznacza to, że Serbowie nie mają
 gdzie się ubierać? Nic podobnego, w końcu w każdym kraju na świecie są 
sklepy odzieżowe- liczy się symbol. 
Każdy Europejczyk z 
postkomunistycznej części kontynentu marzy o tym, by doczekać dnia, 
kiedy jego kraj nie będzie już w niczym odstawał od Zachodu. Ale Zachód 
to nie symbole- Zachód to pewien zbiór wartości, szacunek dla człowieka,
 państwa i prawa. Otwarcie kolejnego szwedzkiego sklepu nie przybliży 
nas do szwedzkich standardów, nawet jeśli wizualnie nas upodobni. Czas 
więc wyzbyć się kompleksów i ciężko pracować na tzw. "lepsze jutro".