Mikołaj Czuba: Jestem za Partnerstwem Wschodnim - takim naprawdę
Unia Europejska i Rosja konkurują między sobą o poparcie mieszkańców sześciu państw objętych programem Partnerstwa Wschodniego. Pozostanie to jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa.
Sukces lub porażka w tej grze będą determinować kształt areny międzynarodowej. Od Partnerstwa Wschodniego zależy w dużej mierze stabilizacja państwowości Gruzji, Armenii, Azerbejdżanu oraz Białorusi, Ukrainy, Mołdawii – państw sąsiadujących z UE. Także - szanse powstania gazociągu Nabucco. Ten temat rzadko w naszych mediach gości, choć może decydująco poszerzyć rynek wolnych mediów. Może doprowadzić też do ustanowienia partnerskich i stabilnych relacji z Rosją.
Przewidywania, że wschodni sąsiedzi będą grawitować w stronę atrakcyjnego modelu cywilizacyjnego UE, na razie zawodzą. Polityka zagraniczna Rosji zakłada, że wewnętrzne problemy UE ograniczą jej możliwości działania. Jeśli Partnerstwo Wschodnie będzie programem prostym, przejrzystym, elastycznym i nieco poważniejszym niż 600 mln euro do wydania w ciągu 4 lat, to przyjdzie mu zmierzyć się z polityką Rosji, z natury rzeczy bardziej elastyczną i zdecydowaną. Będzie to wymagało odpowiedniej strategii, konsekwencji, a co najważniejsze - współpracy wszystkich struktur i państw członkowskich UE.
Jak ich wpuścić
Partnerstwo Wschodnie narodziło się jako inicjatywa polsko-szwedzka w 2008 roku. Od czasu, kiedy w 2007 roku Polska przystąpiła do strefy Schengen, rynek wewnętrzny UE stał się w pełni dostępny dla jej obywateli. Na wschodzie jednak pojawił się nowy mur. Polska granica wschodnia stała się zewnętrzną granicą UE, jej zamknięcie uderzyło w państwa sąsiadów UE od wschodu. Dziś Ukraińcy, ubiegający się o wizę, stoją w długich kolejkach bez gwarancji, że ją otrzymają. Jeśli już ją otrzymają, muszą za jej wydanie płacić. W tym samym czasie Ukraina pozostaje otwarta dla obywateli Polski, od których nie wymaga się wiz przy wjeździe.
Od liberalizacji systemu wizowego będzie w znacznym stopniu zależeć sukces Partnerstwa Wschodniego. Niestety, próby w tym kierunku natrafiają na opór największych państw członkowskich. Skoro tak, warto chyba liberalizację systemu rozważyć w szerszym kontekście.
Wizy dla studentów będą sprzyjało umiędzynarodowieniu i wielokulturowości środowiska akademickiego, a taki proces sprzyja efektywności prac badawczych. Jeśli studenta stać na kształcenie się w państwie członkowskim UE, jedynym kryterium powinna być wiedza i osiągnięcia. Nie trzeba chronić europejskich uniwersytetów przed konkurencją młodzieży z zagranicy.
Wśród emigrantów zarobkowych, jak wskazują statystyki, jedną z największych grup stanowią robotnicy budowlani. Budownictwo zawsze pobudza całą gospodarkę – jeśli jest co budować. W interesie starzejących się społeczeństw UE powinno być przyciągnięcie emigrantów, którzy będą wysyłać zarobione pieniądze do państw PW lub pozostaną na „unijnym” rynku pracy. Polska, Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja zgromadziły już odpowiednie doświadczenie. W 2008 roku 2,2 miliona Polaków mieszkało i pracowało za granicą, w tym 1,8 miliona w państwach należących do UE. Szacuje się, że w 2006 roku emigranci przetransferowali do Polski 6 miliardów dolarów swoich oszczędności. Państwa, przyjmujące polskich emigrantów, zyskały na obecności taniej, dobrze wykwalifikowanej i umotywowanej siły roboczej, która pomogła utrzymać konkurencyjność ich gospodarek na światowym rynku. Jeśli niektóre z państw członkowskich nie potrafią wykorzystać napływu kapitału ludzkiego, być może nadszedł czas na redukcję biurokracji i niezrozumiałych procedur.
Partnerstwo Wschodnie, żeby osiągnąć sukces, powinno być bardziej atrakcyjne od oferty Rosji z dostępem do jej rynku pracy. Musi wyprzedzać Rosję liberalizacją i modernizacją. Warto pamiętać, że Rosji w stosunku do sporej części obywateli Partnerstwa Wschodniego w grze o ich poparcie sprzyjają uwarunkowania historyczne, kulturowe i religijne.
Bariery własne
Jedną z gorzkich prawd, jaką UE będzie musiała przyjąć, jest prawda o słabym i spadającym tempie wzrostu PKB w porównaniu z USA, Chinami, Indiami i innymi państwami rozwijającymi się. W nadchodzących latach dystans pomiędzy gospodarkami państw rozwijających się a UE będzie się zmniejszał. Tendencja to stała i pozostaje niezmieniona „dzięki” klinowi podatkowemu, który rozbija społeczeństwa Europy na dwie części – biedną i bogatą. Trzeba usunąć skomplikowany i szkodliwy podatek od wartości dodanej (VAT) i anachroniczne pozostałości państwa opiekuńczego z jego biurokracją, na którą nie stać żadnego z państw członkowskich. W UE mówi się dużo na temat innowacyjności i gospodarki opartej na wiedzy. Tymczasem VAT niszczy w zarodku wszelkie innowacje i przedsiębiorczość, winduje ceny, marnuje talenty młodych ludzi, którzy wybierają kariery prawników i księgowych zamiast przedsiębiorców czy naukowców. Wszystko to będzie miało negatywny i rosnący wpływ na atrakcyjność „unijnego” modelu gospodarczego.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że na samym początku projekt Europejski dysponował niewielkim aparatem urzędniczym, a formułowanie rozwiązań prawnych pozostawiano z reguły wybitnym specjalistom i praktykom. Dziś „twórczość” prawna UE przybrała formy i skalę, typową dla starych biurokracji europejskich.
Przekręcanie Konwencji
Konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności Gruzja i Armenia, pomimo zamrożonych konfliktów na swoich terytoriach, ratyfikowały w całości. Azerbejdżan, Mołdawia i Ukraina akceptują Konwencję z zastrzeżeniem prawa do zastosowania wobec swoich żołnierzy sankcji dyscyplinujących. Dodatkowo Azerbejdżan zastrzegł sobie prawo do regulowania mediów, a Ukraina - prawo do regulowania śledztwa i postępowania sądowego. Białoruś w ogóle nie ratyfikowała Konwencji.
Warto podkreślić, że Rosja zaakceptowała postanowienia Konwencji z zastrzeżeniem prawa do regulowania: zatrzymywania, przesłuchiwania, trzymania w areszcie osób podejrzanych o popełnienie przestępstwa oraz prawa do zastosowania wobec swoich żołnierzy sankcji dyscyplinujących. Obecnie praca prokuratury i organów ścigania w Rosji dowodzi głębokiego kryzysu państwowości (wystarczy przykład sprawy Dymowskiego). Przyjęcie i wykonywanie postanowień Konwencji uchroniłoby Rosję przed dzisiejszymi problemami. Być może tę trudną lekcję, którą odrabia dziś Rosja, warto polecić uwadze Ukrainy, Mołdawii i innych państw Partnerstwa Wschodniego.
Nie tak trudno pomóc
Przy niesprzyjającym środowisku międzynarodowym ochrona i stabilizacja młodych państwowości, ze wzmocnieniem ich gospodarek, będzie sukcesem. Państwa Partnerstwa Wschodniego przyjęły postanowienia Konwencji, zmierzając we właściwym kierunku, powstrzymywane jednak w pozytywnych przemianach kryzysami politycznymi (wojna w Gruzji, powyborcze zamieszki na Ukrainie i w Mołdawii) i kryzysem ekonomicznym. Z drugiej strony, niektóre nasze państwa odnoszą się do współpracy i ewentualnej integracji w sposób bardziej niż pragmatyczny. Nieraz angażuje się UE i USA tylko i wyłącznie po to, by uzyskać lepszą pozycję w rozmowach i przepychankach z Rosją.
Liberalizacja polityki wizowej przyspieszy transfery pieniądza i nowych technologii. Wszystkie państwa Partnerstwa Wschodniego mają wyższe obroty handlowe z UE niż z Rosją, jednakże gospodarczej obecności UE nie da się porównać z rosyjską, pod której kontrolą znajduje się strategiczna infrastruktura i media. W ciągu najbliższych lat UE mogłaby angażować struktury finansowe – Europejski Bank Inwestycyjny oraz Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju w stabilizację i projekty infrastrukturalne w państwach Partnerstwa z najlepszymi perspektywami dla takiej współpracy.
Największe problemy państwa post-sowieckie mają z niezależnością mediów i wolnością słowa, a przecie bez wolnego rynku mediów nie sposób ugruntować demokracji z przejrzystością życia publicznego, budować zaufania i przygotować społeczeństwa do gospodarki opartej na wiedzy. Podstawą niezależnych mediów jest to, co się nazywa kapitałem ludzkim. A to ściśle wiąże się z liberalizacją polityki wizowej. Infrastruktura dla nowych mediów internetowych jest niedroga i może być użyta do poszerzenia działalności mediów w przyszłości. Byle ustrzec się wspomagania prorosyjskich organizacji pozarządowych i think-tanków, tworzonych, by wspierać wskazanych kandydatów w wyborach lub relacjonować wydarzenia na świecie zgodnie ze swoim tylko punktem widzenia.
Współpraca z Rosją w sprawie umiędzynarodowienia infrastruktury przesyłu gazu na Ukrainie i rozwiązaniu konfliktu naddniestrzańskiego będzie konieczna, ale i możliwa, jeśli UE zachowa się bardziej stanowczo i przygotuje się na rosyjskie „alarmy bezpieczeństwa”, które mogą się zdarzyć.
Europa niezainteresowana
Niestety, liderzy UE nie są zainteresowani jej najbliższymi sąsiadami. To największe wyzwanie. Na szczycie inauguracyjnym w Pradze nie było czołowych polityków z największych państw członkowskich. To odsłoniło podziały i brak woli politycznej w UE, komplikuje perspektywy i zachęca Rosję do aktywności. Brak reprezentacji UE w państwach objętych Partnerstwem Wschodnim (z wyjątkiem Gruzji) pozostaje problemem. Dystans między urzędnikami „unijnymi” a obywatelami państw członkowskich dobrze zna już Bruksela, a jest on wielokrotnie większy w stosunku do obywateli państw Partnerstwa Wschodniego, omijanych przez „unijne” delegacje.
Fiasko Partnerstwa Wschodniego będzie fiaskiem Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa. UE korzysta obecnie z dodatniego bilansu wymiany handlowej z najbliższymi sąsiadami za wyjątkiem Azerbejdżanu – eksportera energii. Przedłużający się kryzys ekonomiczny na Ukrainie może odbić się rykoszetem na niektórych, dobrze prosperujących przedsiębiorstwach z siedzibami w UE, które wcześniej się tam zainstalowały. Korzystny bilans wymiany handlowej może ulec zmianie. Kompletne fiasko Pomarańczowej Rewolucji czy Rewolucji Róż nadwątla pro-europejskie nadzieje społeczeństw regionu. Zechciejmy o tym pamiętać. I przyglądać się temu, co zaczęliśmy. Przynajmniej my.
Artykuł ukazał się pierwotnie w "Studiu Opinii"
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.