Mikołaj Czuba: Kreml zmienił retorykę. Czy słowa zmienią Rosję?
Dzisiejsza Rosja uchodzi za kraj, w którym jedno z podstawowych praw człowieka – swoboda wypowiedzi nie funkcjonuje. Ci, którzy gotowi są otwarcie wyrażać swoje poglądy i krytykować władzę muszą się liczyć z groźnymi konsekwencjami i często płacą za to własnym życiem. Czy sprawa majora Dymowskiego będzie punktem zwrotnym w dziejach Federacji Rosyjskiej?
Wśród ekspertów zajmujących się współczesną Rosję zdania na przyszłość tego kraju są podzielone. W ostatnim czasie daje się zauważyć polaryzację stanowisk. Raport Ośrodka Studiów Wschodnich wskazuje, że system polityczny zmontowany za czasów Władimira Putina trwa w najlepsze i jest wyposażony w „mechanizmy długiego trwania”, a Dmitrij Miedwiediew jest słabym i podporządkowany tak Putinowi jak oligarchom oraz pozbawionym własnego zaplecza figurantem. Pojawiają się opinie, że w bliższej przyszłości podobnie jak w roku 1917 i 1991 rosyjską państwowość czeka mniejsza lub większa implozja. Coraz więcej komentatorów porównuje modernizację postulowaną przez Miedwiediewa do pieriestrojki i głasnosti Michaiła Gorbaczowa.
W śród inteligencji rosyjskiej nie ma jasnej odpowiedzi jak należy traktować „modernizacyjną retorykę” Miedwiediewa. Profesor Igor Kliamkin w czasie „Stołu Polsko – Rosyjskiego”, uznał że jest to pusta i propagandowa retoryka służąca podniesieniu ducha udręczonego narodu i wykrzesanie z niego resztek entuzjazmu. Wydaje się, że rację mają ci, którzy podobnie jak prof. Yewgenij Yasin, twierdzą, że we współczesnej Rosji, słowa mają w polityce znaczenie. Jak powiedział należy się spodziewać, że „modernizacyjną retorykę” bez zastanowienia będą kopiować urzędnicy i decydenci różnych szczebli chcący się przypodobać się reżimowi i uzyskać korzyści. Czy istnieje powód do optymizmu?
Słusznie zauważają autorki raportu OSW, że ekipa rządząca Rosją nie ma woli podzielenia się wpływami. Co więcej nie istnieje opozycja dostatecznie silnie popierana przez społeczeństwo - zdolna do zdobycia władzy. Samo społeczeństwo nie przejawia większych ambicji politycznych. Jednak aby „władzy raz zdobytej nie oddać” putinowski wertykał władzy musi dostosowywać się do zmieniających się okoliczności i reformować kraj zgodnie z oczekiwaniami Rosjan. Tylko to daje gwarancję utrzymania władzy i zabezpieczy przed oderwaniem się nomenklatury od rzeczywistości. Przypomnijmy, że w połowie lat 80-tych kryzys w ZSRR był przejawem oderwania się stetryczałej elita władzy od rzeczywistości. Jakie są rzeczywiste oczekiwania rosyjskiego społeczeństwa zaczynają informować wolne media: Nowaja Gazieta, gazeta.ru, Rosyjski Newsweek, obrońcy praw człowieka oraz co odważniejsi obywatele za pośrednictwem internetu. I tutaj dobrym przykładem może być akcja majora Dymowskiego poparta przez funkcjonariuszy struktur siłowych czyli ludzi jak by się mogło wydawać oddanych i „odcinających kupony” od putinowskiego systemu władzy.
Niezależnie od pobudek, jakimi kierował się Dymowski to co powiedział uchodzi za prawdę. Major nie powiedział nic nowego, ani jako pierwszy. Waga jego wystąpienia jest znaczna i polega miedzy innymi na tym, że krytyka putinowskiego porządku została sformułowana z wnętrza systemu, który opiera się właśnie na strukturach siłowych oraz na skali. Dymowskiego poparli pracownicy prokuratury oraz wielu funkcjonariuszy różnych szczebli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych włącznie z szefem resortu Raszidem Nurgalijewem, który powiedział, że „obywatele mają prawo fizycznej obrony przed zombie w milicyjnych mundurach”. Apel Dymowskiego dotarł do masowego odbiorcy. O jego apelu do 26 listopada dowiedziało się 36% Rosjan.
W oczach wielu ekspertów Rosja uchodzi za kraj silnie zmilitaryzowany, a struktura władzy wespół z samoizolacją i poczuciem odrębności Rosji ma to do siebie, że nie sposób wpłynąć na zmiany w tym systemie z zewnątrz. Zmiany i reformy mogą się zacząć jedynie od środka. Ponieważ Dymowski dokonuje krytyki systemu „od środka” potwierdza tym samym prawdziwość i stwarza de facto rację bytu rzeszom orędowników praw człowieka i demokratyzacji w Rosji. Dotychczas krytyka pochodziła zawsze z zewnątrz wertykału władzy i jako taka mogła być łatwo odparta. Gorliwie potępiano i skazywano na potępienie autorów, którzy nie zdążyli zbiec za granicę. Z braku miejsca w tym artykule wymienię tylko część dziennikarzy, którzy zginęli w 2009 roku:
Natalia Estemirowa członkini Memoriału i laureatka nagrody Human Rights Watch, która zginęła 15 lipca 2009 roku w niewyjaśnionych okolicznościach w stolicy Czeczeni - Groznym, w trakcie badań nad karnymi egzekucjami i paleniem domostw osób podejrzewanych przez oficjalne i prokremlowskie władze Czeczenii o związki z rebeliantami.
Anastazja Baborowa czwarta zamordowana dziennikarka, pracującą dla Nowej Gaziety. Została zastrzelona wraz ze Stanisławem Markiełowem 19 stycznia 2009 roku w Moskwie. Markiełow na łamach Nowej Gaziety publikował artykuły śledcze o Czeczenii. Był współpracownikiem Amnesty International. Jako prawnik bronił Czeczenów, których bliscy zostali zabici przez rosyjskich żołnierzy. Oskarżał płk Jurija Budanowa, osądzonego za gwałt i morderstwo na Ełzie Kungajewie - młodej Czeczence. Był adwokatem osób, których krewni zostali zabici podczas szturmu służb specjalnych na teatr na Dubrowce.
Siergiej Protazanow zmarł 31 marca 2009 w wyniku pobicia. Jako dziennikarz gazety „Porozumienie Obywatelskie” opisywał naruszenia prawa i kulisy wyborów w merostwie Chimiki pod Moskwą.
Makszarip Uszew szef i współwłaściciel serwisu internetowego ingushetia.org został zamordowany 25 października w okolicach wioski Nartan w Inguszetii. Kierował stroną internetową Ingushetia.org po śmierci opozycjonisty, Mahometa Ewłojewa.
Również tych którzy zdążyli zbiec i szczególnie mocno zaszkodzili Kremlowi złym słowem czekała surowa kara - przykładem może być otrucie polonem byłego agenta Federalnej Służby Bezpieczeństwa Aleksandra Litwinienki, który w napisanej wspólnie z Jurijem Fielsztińskim książce „Wysadzić Rosję” dowodzi, że zamachy terrorystyczn z 1999 roku w Moskwie i Wołgodońsku były przygotowane i przeprowadzone przez agentów FSB aby zrzucić odpowiedzialności na Czeczenów i uzyskać pretekst do wznowienia wojny.
„Słowo jak głaz” to film o tym jak człowiek starał się wyczerpać z siebie całe człowieczeństwo, a skończyło się tym, że „czerpak” się złamał. – powiedział reżyser filmu Aleksiej Mizgiriew. Historia opowiedziana w filmie nakręconym w 2007 roku skojarzyć można właśnie z „buntem majorów” i kto wie czy film nie zainspirował i nie przygotował mentalnie na zmiany rosyjskie społeczeństwo podobnie jak...? No właśnie: Czy Rosyjscy artyści są w stanie zejść w głąb rosyjskiej duszy i poruszyć najgłębsze pokłady człowieczeństwa podobnie jak Jan Paweł II w czasie swojej pierwszej pielgrzymki w 1979 roku do Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej? Pomiędzy wizytą JPII w PRLu w 1979 roku, a początkiem Solidarność 1980 minęło zaledwie kilkanaście miesięcy. „Кремень” otrzymał nagrody w Rosji i za granicą. Pokazał patologie ciążące nad rosyjskim Ministerstwem Spraw Wewnętrznych . To co przedstawia film jest zbieżne z obrazem MSW jaki odmalował Dymowski w swoim apelu. Historia głównego bohatera - młodego Antona jest opowiedziana w taki sposób, że widz z nim sympatyzuje. Jego postępowanie jest przynajmniej częściowo usprawiedliwione brutalnością półświatka stołecznej milicji. Film trzyma widza w ciągłym napięciu, a przedstawiona w nim prawda zapada głęboko w świadomość. Podsumowując – cywilizacyjne zapóźnienia Rosji są dobrze widoczne w różnych grupach społecznych i na różnych szczeblach putinowskiego wertykału władzy. Potrzeba przeprowadzenia modernizacji jest pilna jak nigdy dotąd.
Koncepcja modernizacji tak jak ją przedstawił prezydent Miedwiediew w artykule „Poccия в перёд!” jest o tyle ciekawa, że stwarza miejsce dla konstruktywnej opozycji. W swoim posłaniu do obu izb Parlamentu Miedwiediew zawarł odpowiedzi ekspertów i obywateli na swój artykuł. Wydaje się, że bez tych elementów apel Dymowskiego byłby nie do pomyślenia i nie do zrealizowania. Modernizacja stwarza zatem szanse dla walki o demokratyzację i prawa człowieka. Rosja bardziej demokratyczna i nie łamiąca praw człowieka będzie lepszym, bardziej wiarygodnym sąsiadem i dobrym partnerem w interesach. Rosja zagrożona katastrofami demograficzną i technologiczną oraz perspektywą wyczerpania się złóż surowców może wreszcie uznać znaczenie życia ludzkiego i swobódy publicznego wyrażania opinii co wiąże się z innowacyjnością. Przybliży to Rosję cywilizacyjnie do Europy.
Na nadchodzące zmiany lepiej przygotowany jest prezydent Miedwiediew, który od pewnego czasu szuka dla siebie poparcia w innych niż struktury siłowe grupach społecznych. Okazuje się, że jest to dalekowzroczną polityką. Zdaje on sobie sprawę jak kruchy jest wertykał władzy, który opiera się na oligarchach, korporacjach państwowych i strukturach siłowych. Ze świadomością konieczności zmian nie odstaje od Miedwiediewa sam pragmatyczny Putin. Potwierdzeniem może być jego wizyta w Gdańsku i „List do Polaków” co profesor Adam Daniel Rotfeld określił „Putin zachował się jak mąż stanu”. Warto przypomnieć prywatną wizytę Siergieja Iwanowa w Polsce. Media zarejestrowały między innymi jego rozmowę z Krzysztofem Krauze w czasie meczu koszykówki na hali łuczniczki w Bydgoszczy.
Ciekawym i zaawansowanym procesem, który nie znajduje adekwatnego miejsca w mediach jest pojednanie Polsko –Rosyjskie. Można tu wyróżnić oficjalną Polsko-Rosyjską Grupę ds. Trudnych na czele z byłym Ministrem Spraw Zagranicznych prof. A. D. Rotfeldem i prof. Anatolijem Torkunowem - rektorem Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych oraz mniej formalny dialog i kontakty pomiędzy polską i rosyjską inteligencją np.: kolejny „Stół Polsko-Rosyjski” zorganizowany 14 listopada przez Fundacje Centrum Prasowe dla Krajów Europy Środkowej i Wschodniej czy spotkanie „Pamięć i polityka. Polska-Rosja-Ukraina zorganizowane 27 listopada przez Fundację im Stefana Batorego.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.