Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Tajwan/ Wybory z ONZ w tle


21 marzec 2008
A A A

27.03.2007 

Kandydat Kuomintangu Ma Ying-jeou wygrał sobotnie wybory prezydenckie na Tajwanie zdobywając 58,45 proc. głosów. Wynik ten niewątpliwie spotkał się z dużym zadowoleniem w Pekinie, gdyż uchronił Chiny przed przywołaniem kolejnego obok Tybetu, niewygodnego tematu oraz odłożył w czasie kwestię niepodległości wyspy. Tymczasem Ma zapowiedział, że jeszcze przed zaprzysiężeniem na stanowisko chciałby złożyć wizytę w Stanach Zjednoczonych.

Kandydat Kuomintangu pokonał pochodzącego z Demokratycznej Partii Postępu Franka Hsieha, który uzyskał poparcie 41,55 proc. głosujących. Odbywające się jednocześnie referenda dotyczące kontynuacji starań Tajwanu o wejście do ONZ okazały się nieważne, gdyż nie wzięła w nich udział wymagana połowa uprawnionych do głosowania.

W wypowiedziach po ogłoszeniu wyników Ma potwierdził jeden z podstawowych elementów swojego programu, zapowiadając nawiązanie bliższych stosunków gospodarczych i politycznych z Pekinem.

Podobnie jak w poprzednich latach wybory były uważnie obserwowane w Pekinie, który referendum odbiera jako swoisty test poparcia dla niepodległości. Tymczasem krwawo tłumiąc protesty w Tybecie, to właśnie Chiny mogły wpłynąć na zwiększenie poparcia dla kandydata opowiadającego się za niezależnością wyspy.

Wydaje się jednak, że wynik wyborów będzie z zadowoleniem przyjęty w Pekinie. Wygrał je Ma, czyli kandydat dążący do pewnego zbliżenia z kontynentem i odrzucający jednoznaczne deklarowanie niepodległości wyspy. Nieważność referendum wprawdzie nie wykluczyła dalszych prób wejścia Tajwanu do ONZ, ale zapobiegła eskalacji napięcia w regionie.

Wynik wyborów zaaprobowały również Stany Zjednoczone, a prezydent George W. Bush nazwał je szansą na ponowne wspólne zaangażowanie się w rozwiązanie istniejących rozbieżności.

Ma Ying-jeou zwyciężył w wyborach dzięki hasłom ożywienia gospodarki poprzez stworzenie „jednego chińskiego rynku”, złagodzenia ograniczeń dla chińskich inwestycji oraz ożywienia ruchu turystycznego. Program ten pozwolił również na zdecydowane zwycięstwo jego macierzystej partii w styczniowych wyborach parlamentarnych, co oznacza, że nowy prezydent będzie miał dużą swobodę w realizacji swych założeń.

Idea zorganizowania referendum została przeforsowana przez odchodzącego prezydenta Chien Shui-biana, który na koniec swojej drugiej kadencji powrócił do głoszonych niegdyś poglądów o konieczności ogłoszenia formalnej niezależności Tajwanu. Prowadził on intensywną kampanię nakłaniającą mieszkańców wyspy do wzięcia udziału w referendum, które ma pokazać społeczności międzynarodowej wolę 23 milionów Tajwańczyków.

Decyzja o przeprowadzeniu referendum została ostro skrytykowana przez chińskie władze, które określiły je jako znaczący krok na drodze ku zmianie status quo w relacjach z Chinami kontynentalnymi i formalnego uzyskania niepodległości. Według chińskich przedstawicieli głosowanie będzie „zakamuflowaną formą referendum dotyczącego niepodległości wyspy”. Pekin niejednokrotnie zapowiadał również, że realizacja planu prezydenta Chena może nawet zagrozić pokojowi w rejonie Cieśniny.

Plany referendum niejednokrotnie krytykowane były również przez Stany Zjednoczone. Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice kreśliła próbę wejścia Tajwanu w grono członków Organizacji Narodów Zjednoczonych mianem „prowokacyjnej polityki”, dodając że działania Tajwanu niepotrzebnie zwiększają napięcie w rejonie Cieśniny Tajwańskiej i nie stwarza Tajwańczykom żadnych rzeczywistych korzyści na arenie międzynarodowej.