Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Polityka Francja 2011. Nie tylko walka o fotel

Francja 2011. Nie tylko walka o fotel


31 grudzień 2010
A A A

Rok 2011 to nad Loarą ciąg dalszy kampanii przedwyborczej, która właściwie już się rozpoczęła. Za półtora roku Francuzi wybiorą prezydenta i ustalą skład parlamentu.

Jedno polityczne otwarcie roku nastąpi na pewno w Tours, w połowie stycznia. Członkowie Frontu Narodowego wybiorą wówczas nowego przywódcę, które przejmie berło po słynnym Jean-Marie Le Penie. Jedną z kandydatek jest Marine - córka lidera, która od ponad trzech miesięcy prowadzi aktywną kampanię, mającą podbić jej notowania o parę punktów. Zdążyła już zaskoczyć tych, widzących w niej wyraźnie utemperowaną wersję ojca – niedawno porównała modlitwy imigrantów do okupacji w czasie drugiej wojny światowej. Zmiany w partii jednak chętnie wprowadzi. Chciałaby odejść od koncepcji radykalnej, narodowej prawicy i przejść na pozycje bardziej inkluzyjne, wycelowane w nowy elektorat. Rywalem będzie prawie o dwadzieścia lat starszy Bruno Gollnisch, polityk skłaniający się zdecydowanie bardziej na prawo, kontynuujący tym samym program nacjonalistyczny. Przyszłość obozu będzie głównym tematem styczniowego kongresu a ten kto przejmie ster poleje dotychczasowe postulaty nowym sosem. Jest to o tyle istotne, że kwestie, które partia sytuuje w agendzie są dzisiaj głównymi tematami zajmującymi opinię publiczną. Zwycięstwo Marine oznaczać będzie próby zagarnięcia szerszego elektoratu, poprzez odebranie go partii urzędującego prezydenta (Unii na Rzecz Ruchu Ludowego – UMP). Przykładem takiej strategii są ostatnie wybory regionalne, z marca 2010, kiedy córka ikony Frontu zgarnęła poparcie 22 proc. w regionie Pas-De-Calais, przejmując głosy kandydata rządzącego obozu. Dodajmy, że tym razem atakowała nie tyle imigrantów, ile politykę rolną Unii Europejskiej.

Politycy z Pałacu Elizejskiego zdają sobie sprawę z kłopotów, jakie przyniosłoby im styczniowe zwycięstwo Marine. W przeciwieństwie do ojca nie zadowala jej wyłącznie rola agitatora – ona chce realnej władzy. Nie jest przypadkiem wrześniowa deportacja ludności romskiej przez Nicolasa Sarkozy'ego, który przejął po jej zakończeniu ponad połowę głosów od wyborców Frontu. Nie wiadomo jednak czy obecny prezydent otrzymałby poparcie w stylu podobnym do Jacquesa Chiraca, kiedy ten osiem lat temu zdobył 82-procentowe poparcie, rekord w historii V Republiki. Wówczas, kiedy Jean-Marie Le Pen przeszedł do drugiej rundy wyborczej, zorganizowano kampanię „nie głosować na faszystę”, wskutek której różne opcje polityczne wzniosły Chiraca do władzy. Dzisiejszy kontekst jest jednak nieco inny a Sarko nauczony doświadczeniem zagra raczej zdecydowanie na poparcie prawicy (w 2011 roku francuski prezydent nieraz użyje retoryki zwiększenia bezpieczeństwa kosztem imigrantów), przy czym potencjalna przywódczyni Frontu raczej nie powtórzy sukcesu ojca. Lista wrogów lidera UMP nie kończy się jednak na populistach.

66-letnia eurodeputowana Zielonych Eva Joly od pół roku jest gwiazdą francuskich mediów. Nigdy nie traci okazji, aby wykazać słabości obozu trzymającego obecnie stery, dzięki czemu zwyciężyła nawet w konkursie jury francuskiego Press Clubu „Humor i Polityka”, otrzymując nagrodę za wypowiedź o obecnym szefie MFW (członku Partii Socjalistycznej PS). Swego czasu przyznała: „Znam dobrze Dominique Strauss-Kahna – przesłuchiwałam go”. Cytat naprowadza na jeden z największych skandali półwiecza, kiedy wyszły na jaw praktyki państwowe, chroniące nadużycia spółki Elf. Słowa Joly zdradzają również jej dotychczasowe pole działania: korupcję. Jej węch,  zawsze doskonale wyczuwający nieuczciwe rozgrywki, także dla dzisiejszego rządu stanowi wyzwanie. Zaczęło się od osławionej już afery dotyczącej podejrzeń korupcyjnych pomiędzy ministrem pracy Ericiem Woerthem a dziedziczką koncernu L'Oreal Liliane Bettencourt. Rok 2011 nie zapowiada w tym względzie dla ekipy Sarko niczego dobrego, na prezydenckie wyjaśnienia czeka już dziś wielu Francuzów. Tym bardziej, że miesiąc temu pojawiła się kolejna kwestia, tym razem sprawa korupcyjna miała dotyczyć nielegalnych prowizji wypłacanych pakistańskim pośrednikom podczas sprzedaży okrętów wojennych 16 lat temu.     


W kontekście kłopotów obecnego rządu oraz szarpaniny o elektorat ze skrajną prawicą pojawia się pytanie o lewicę. Jak PS rozegra rok 2011, skoro drzwi do władzy wydają się być otwarte szeroko jak nigdy wcześniej. Czy główny (jeszcze) gracz lewej strony odzyska pierwszoplanową rolę i powtórzy sukces z marcowych wyborów regionalnych?

Podstawowym problemem lewicy, zresztą nie tylko we Francji, są wewnętrzne podziały. O ile w UMP Sarkozy, pomimo spadku notowań, wciąż ma poparcie, to PS cierpi na permanentne spory pomiędzy ego poszczególnych liderów. Sprawa skomplikowała się szczególnie pod koniec listopada, kiedy Segolene Royal (główna rywalka Sarkozy'ego w 2007 r.) bez większych zapowiedzi rozpoczęła kampanię wyborczą, oznajmiając przy tym, że zamierza walczyć o nominację z ramienia swojego obozu. Szefowa PS – Martine Aubry nie posiada na tyle mocnej pozycji, aby stać się wyrazistym liderem i zmobilizować członków ugrupowania do zdecydowanego poparcia jej przy wyłanianiu kandydata, co będzie miało miejsce właśnie w roku 2011. Kłopoty wewnątrzpartyjne nie sprzyjają budowie konkurencji wobec UMP, tym bardziej, że urzędujący prezydent dokonał niedawno restrukturyzacji rządowych, przygotowując tym samym grunt pod dalszą kampanię wyborczą. Poza wyłonieniem silnego lidera lewica spędzi najbliższy czas na ustaleniu priorytetów programowych, z których brakiem zmaga się od dłuższego czasu. Powinna odpowiedzieć na pytania dotyczące imigracji i reformy podatkowej, głównych spraw, jakimi zajmą się politycy rządzący Francją w 2011.

Jest jeszcze inny sposób na osłabienie Sarkozy'ego – krytyka na arenie międzynarodowej. Społeczeństwo francuskie zdecydowanie negatywnie reaguje na tego typu posunięcia dlatego populistyczna retoryka prezydenta nie przyniosła mu poparcia, ale spadek notowań. Wiązało się to głównie z upomnieniami ze strony UE. Poprawa wizerunku będzie więc jednym z priorytetów rządowych w nadchodzących roku, lecz tutaj UMP trafia akurat w szczęśliwy okres: przewodnictwo Francji w grupach G8 i G20 przypada właśnie na rok 2011. Odnotujmy, że większość zagranicznych inicjatyw Sarko zostało docenione przez Francuzów, którzy wynagrodzili go kilkoma dodatkowymi punktami. Wystarczy wspomnieć tutaj unijne negocjacje z Angelą Merkel. Prezydent z pewnością wykorzysta więc rok 2011, kiedy to Francja przewodzić będzie grupom G8 i G20. Spodziewajmy się retoryki potępiającej spekulantów i raje podatkowe; dzięki niej opinia publiczna dostanie prezent mający choć na chwilę odwrócić uwagę od medialnej nagonki antykorupcyjnej. PS, jeśli mają szybko odzyskać elektorat, muszą punktować każde potknięcie UMP na arenie międzynarodowej, wysuwając przy tym propozycje pozytywne. Wie o tym nie tylko Aubry, ale również Joly i Le Pen, dlatego Francję czeka ostra rywalizacja propozycji w kontekście polityki zagranicznej.

Tutaj perspektywy będą szerokie: od wspomnianych grup G, przez politykę wewnątrz UE aż po relacje z Afryką i Rosją. Ta ostatnia będzie rozwijać kontakty handlowe dzięki transakcjom militarnym (Moskwa podpisała kolejny kontrakt na dwa okręty klasy Mistral), co prawdopodobnie każe zasiąść prezydentowi do stołu negocjacyjnego, jeśli Gruzja podtrzyma swój zdecydowany sprzeciw wobec takiej polityki. Również państwa postkolonialne zajmą ważne miejsce we francuskich planach na najbliższy rok. Z dokumentów opublikowanych przez Wikileaks wynika, że   aktywność Paryża zostanie przeniesiona na poziom partnerstwa, które ma zbliżyć Pałac Elizejski do Afryki i wzmocnić tam jego pozycję poprzez rozszerzenie aktywności z polityki także na gospodarkę, bezpieczeństwo i kulturę. Plan jest oczywiście dalekosiężny, powodowany natomiast głównie pojawieniem się Chin, które rozpoczęły zdecydowaną ekspansję na terenach będących jeszcze do niedawna polityczną sferą wpływów Francji. Sarkozy, zapowiadający od dawna wielkie reformy, zwłaszcza w polityce zagranicznej, będzie starał się przekonać do siebie wyborców właśnie dzięki korzyścią, jakie ich kraj osiągnie dzięki nowym pomysłom. Jeśli weźmiemy pod uwagę kwestie imigrancką oraz rolę jaką niebawem zacznie odgrywać region Morza Śródziemnego trudno odmówić mu racji w wyborze obszaru. Nie wiadomo tylko czy priorytety jakie wybierze prezydent spodobają się opozycji, a tym bardziej obywatelom.

Ci rozliczą rząd również z polityki gospodarczej i społecznej a sądząc po ostatnich reakcjach na plany przeprowadzenia reform emerytalnych ocena będzie surowa. Tym bardziej, że związki zawodowe nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. W nadchodzącym roku Paryż planuje przeprowadzić zmiany podatkowe (mają zostać zniesione ulgi na 10 mld euro), które, w zależności od tego w kogo uderzą najbardziej, spowodują określone rezultaty. Niektórzy politycy UMP powiadają, że nie mają zamiaru zmieniać stawek PIT, CIT i VAT, jednak na ostateczne decyzje trzeba poczekać. Na razie Pałac nieco ostudził optymistyczne prognozy na najbliższy rok, temperując zapowiadaną wcześniej poprawę gospodarki.