Grafficiarska akcja – edukacja w Ekwadorze
W środku nocy dwóch mężczyzn uzbrojonych w spraye i zapał do reform przemierza ulice Quito. Nie są to działacze polityczni ani rewolucjoniści: są „radykalnie pedantyczni gramatycznie”. Uczestniczą w misji poprawiania graffiti w Ekwadorze.
Dodawanie akcentów, wstawianie przecinków i wprowadzanie znaków zapytania na początku i na końcu zdań pytających nabazgranych na murach stolicy – to ich główny cel. Graffiti jest rodzajem przekazu, który znajdziemy praktycznie wszędzie. Na ścianach, przystankach autobusowych, chodnikach, oknach. Kiedy spacerujemy po mieście, idziemy do pracy czy szkoły, mimowolnie odbieramy ten powszechny rodzaj przekazu, czytając i analizując pozostawione w ten sposób wiadomości. Szkoda tylko, że są one całkowicie błędnie zapisane, co często zmienia ich sens.
Acción poética
Wszystko zaczęło się w 1996 r. w Monterrey, gdzie meksykański poeta Armando Alanis Pulido rozpoczął Acción poetica – inicjatywę łączącą Street Art i poetykę. Działania artysty obejmują malowanie ogrodzeń i murów przy użyciu fragmentów wierszy − najczęściej korzysta z utworów miłosnych. Chętnie posługuje się też optymistycznymi hasłami, odnoszącymi się do aktualnej sytuacji w kraju.
Jego dzieła można podziwiać głównie na ścianach budynków Monterrey, chociaż w ostatnich latach sama inicjatywa przekroczyła granice jednego miasta. Ruch ten działa już w ponad 70 meksykańskich miastach, w 20 krajach Ameryki Łacińskiej oraz w Hiszpanii, Angoli i we Włoszech.
„Akcja poetycka” rozprzestrzenia się we wszystkich krajach hiszpańskojęzycznych. Obecnie jednak niektórzy ludzie są jej przeciwni − nie mając nic przeciwko samemu przedsięwzięciu, krytykują nie zawsze poprawną ortografię i gramatykę poetów. W Quito więc grupa młodych mężczyzn wzięła sprawy w swoje ręce, ku radości redaktorów wydawnictw.
Acción Ortográfica Quito
W stolicy Ekwadoru członkowie ruchu nazywają siebie samych Acción Ortográfica Quito. Swoją misję i jej założenia wyjaśniają w anonimowym wywiadzie dla Colors Magazine. Czasopismo donosi, że grupa składa się z trzech młodych mężczyzn w wieku do lat trzydziestu. Ich strategia obejmuje pracę terenową, podczas której robią zdjęcia graffiti z błędami ortograficznymi, a następnie je korygują. Ważnym elementem całej akcji jest jej obecność w mediach oraz publikowanie zdjęć poprawionych murali.
„Naszym celem jest również rozruszanie ulicy” − mówią. „Dzięki temu miasto staje się mniej poważne, za to przyjemniejsze i bardziej kosmopolityczne”. Artyści porównują swoje zaangażowanie do pracy nauczycieli w szkołach. Oni też używają koloru czerwonego, zarezerwowanego dla robienia korekty. Być może cała akcja powinna zostać sklasyfikowana jako „zabawa”, ale bez wątpienia jej znaczenie jest duże, nawet jeśli dotyczy „tylko” graffiti. W ten sposób twórcy „Akcji ortograficznej” spełniają swój obywatelski obowiązek. Starają się zwrócić uwagę mediów, artystów, poetów, ale również i polityków na konieczność pielęgnowania kultury języka.
Do tej pory działają tylko w jednym mieście na świecie, ale planują rozszerzyć swoją działalność. Powstają już grupy naśladujące „ekipę” z Quito, m.in. w Hiszpanii i Kolumbii. Ciekawostką może być także otwarcie przez nich gorącej linii dla obywateli, którzy chcą informować o błędach w napotkanych przez nich graffiti. Pierwsze zdjęcia z takich „partyzanckich” wypraw odbiły się szerokim echem na portalach społecznościowych w grudniu 2014 roku, ale mimo światowego rozgłosu, Acción Ortográfica Quito zachowała tożsamość swoich członków w tajemnicy.
Aspekt polityczny
Sami autorzy nazywają swoje działania „ortograficznym wandalizmem”. Graffiti to akt wandalizmu, ale poprzez jego poprawianie artyści nadają mu ironiczny charakter.
Po tym, jak prezydent Ekwadoru Rafael Correa ujawnił w telewizji dane osobowe użytkowników Twittera, którzy go krytykują lub robią sobie z niego żarty. Takie nieetyczne i niezgodne z prawem zachowanie daje dobry obraz tego, jak obecne władze tego kraju próbują ograniczać wolność słowa.
W obliczu takich sytuacji należy działać kreatywnie. W odpowiedzi na ten właśnie incydent Acción Ortográfica Quito utworzyła konto na Twitterze. Jako grupa odcinająca się od polityki, nie zamierzała poprawiać Correi, ponieważ według niej ma on już wystarczająco dużo problemów. Niestety jeden z członków akcji odpowiedział na tweet prezydenta, poprawiając popełniony przez niego błąd. Po tym incydencie, aby utrzymać deklarowaną bezstronność polityczną, grupa skorygowała również tweet z biura burmistrza Quito, jednego z głównych przeciwników politycznych Correi.
Wandalizm czy sztuka?
Pod hasłem graffiti kryje się wiele elementów przekazu graficznego, zróżnicowane elementy wizualne, poruszające wiele tematów. Twórcy, posługując się całym wachlarzem technik, umieszczają w przestrzeni publicznej obrazy, podpisy lub rysunki. Głownie tworzone są one anonimowo i nielegalnie. Przez jednych brane za akt wandalizmu, przez innych – za sztukę.
W przypadku Acción Ortográfica Quito członkowie grupy nie spodziewali się, że ich działania poruszą aspekty polityczne. W swojej misji nie prezentują przecież żadnych konkretnych poglądów, ani nie odnoszą się do organów władzy, jak to często ma miejsce w przypadku twórców graffiti. Paradoksalnie jednak ich akcja ukazała, jak duża część społeczeństwa ma bardzo niskie wykształcenie.
Acción Ortofráfica w Polsce?
Żyjemy w kraju, w którym graffiti pojawiło się na przełomie lat 80-tych i 90-tych, a jego masowy rozwój przypadł na koniec tej drugiej dekady. Ogromna różnorodność i żywotność zjawiska sprawia, że jest to temat niezwykle emocjonujący, świeży i budzący spore zainteresowanie. Naszą rodzimą perełką Street Artu są ''łódzkie murale'', poświęcone wielkoformatowym reklamom z czasów PRL-u, malowane na kamienicach i blokach. One nie wymagają poprawek jak ekwadorskie sentencje. W Ameryce Łacińskiej jednak niski poziom edukacji to poważny problem, który często bywa bagatelizowany przez elity rządzące. Dobrze stało się zatem, że ktoś w końcu zwrócił ich uwagę w słuszny i nikomu nieszkodzący sposób. W Polsce do tej pory nie pojawiła się grupa wzorująca się na tej pochodzącej z Quito. Wydaje się, że po prostu nie ma takiej potrzeby. Jednak z drugiej strony, jeśli przypomnieć sobie znajomość ortografii niektórych naszych polityków, to może i u nas przydałaby się taka Acción Ortográfica?